Mam bardzo mieszane odczucia co do Legendy - trylogii autorstwa Marie Lu. Pierwszy tom, Rebeliant, był nieco oporny w czytaniu, a sama historia też średnio porywająca. Za to drugi - Wybraniec - spodobał mi się o wiele bardziej i zdecydowanie lepiej się go czytało. Tam jakby autorka zaczęła się rozkręcać, obrała dobrą drogę, ciekawie ukierunkowała akcję... by, niestety, w trzecim tomie powrócić do początków - i zakończyć serię na poziomie pierwszej części. Czyli bez szału.
Dawna Ameryka Północna wreszcie może na chwilę odetchnąć. Działania na froncie pomiędzy Koloniami a Republiką zostają chwilowo zatrzymane. Władzę w Republice obejmuje nowy elektor, ma wprowadzić reformy, pokój i polepszyć życie mieszkańców swego kraju. Jednak w Koloniach wybucha śmiercionośna epidemia... o której wypuszczenie oskarżona zostaje Republika. I tak oto kraj June i Day'a znowu wkracza w fazę wojny, pośrodku której i tym razem znajdą się oni i ich bliscy.