"Wilkozacy. Wilcze Prawo" Rafał Dębski
Witam serdecznie czytelników! Z polską fantastyką jest tak, że często jest powiązana, w mniejszym lub większym stopniu, z naszą historią. Nie jest to absolutnie wadą bądź jakimkolwiek minusem, dzieje mamy bowiem piękne i powinniśmy być z nich dumni. Ale istnieją takie okresy przeszłości, które są wyjątkowe, ciekawsze od reszty, a w podręcznikach do historii są przedstawiane lekko nudnawo. Takim czasem jest np. powstanie kozackie na Ukrainie. Umieszczenie akcji powieści w tamtych realiach, pośród bezmiernych stepów i prostych ludzi samo w sobie jest już plusem. A co, gdyby wkradły się tam elementy paranormalne? Na przykład wilkołaki?
W książce Rafała Dębskiego ciężko orzec, kto jest głównym bohaterem. Autor nieustannie "skacze" od tej postaci, do tej i z powrotem. Raz jesteśmy u Serhija, chorążego kozackiego, za chwilę u Wilkozaków w siczy, a zaraz u Bohdana Chmielnickiego, który musi sobie poradzić z rządzeniem na opanowanej wojną i skłóconej Ukrainie. Jest to zarazem spory plus, jak i minus. Takie szybkie przenoszenie się "z kwiatka na kwiatek" niewątpliwie przyspiesza akcję, dodaje dynamiki, ale jednocześnie nie pozwala nam na głębsze zapoznanie się z otoczeniem czy postaciami. Na dłuższą metę może się to stać naprawdę uciążliwe.