środa, 28 stycznia 2015

Krok wstecz - mój 2014 w książkach



Nie wiem, czy można dłużej zwlekać z podsumowaniem roku. Już powoli przygotowujemy się na luty, a ja wyskakuję z 2014. Fuck the system. 

Dlatego przejdę do sedna. Od razu. Tak, konkrety, konkrety. 

Może oszczędzę sobie mówienia o tym, co zrealizowałem z czytelniczych planów na 2014, bo y... Jakby nie zrealizowałem stamtąd prawie nic. Z wyzwaniami jeszcze gorzej, znudziły mi się chyba jeszcze przed połową roku. Dlatego w tym nic z tych rzeczy nie robię, czytam to, na co mam ochotę. Proste. A jakie przyjemnie. 

Za to ranking najlepszych i najgorszych książek. Tu jest ciekawie. Zaczniemy może od... najgorszych? Ponownie będę wyżywał się na gniotach i wspominał te okropne chwile, które spędziłem z nimi... Ale trudno. W końcu badziewia też są potrzebne, żeby bardziej doceniać te lepsze pozycje. 




Krzyk Icemarku Stuarta Hilla. Dziecinna, naiwna, przewidywalna, głupia, infantylna. A niby Galeria Książki dobre rzeczy wydaje. Cóż, jak widać, nie wszystkie. Recenzja tutaj. Obcy Maksa Frei... jest obrzydliwy. W sensie nie takim, że próbowałem tę książkę jeść i mi nie smakowała, ale sposób, w jaki autorka kreuje fabułę jest okropny, sadystyczny, rozwlekły, bezsensowny i... no obrzydliwy po prostu. Długie, nudne, głupie, męczące, wkurzające gówno. Recenzja. Sekret Starego Dębu Emilii Nowak to pozycja, o której pewnie pierwszy raz słyszycie, i dobrze. Zdecydowanie nie powinna ujrzeć światła dziennego, a pozostać w szufladzie początkującej autorki. Gniot, który nie przeszedł nawet korekty. Piszę o tym więcej tutaj. Natomiast Imię róży Umberto Eco... Eh, co to była za przygoda. 600 stron historii, która mogłaby się zmieścić na 200. Kochane dyskusje o tym, czy Jezus się śmiał, czy jednak nie śmiał, czy należy palić na stosie tych, którzy mówią, że się śmiał, czy jednak nie należy... Wymiękłem 100 stron przed końcem. Nie liczę, ile razy zasnąłem przy czytaniu. Mój mózg włączał się średnio co trzecią stronę, przez resztę treści tylko przewracałem kartki, nie wiedząc, o czym czytam. I jeszcze raz ktoś mi powie, że ta książka jest dla ludzi YNTELYGENTNYCH, to zwymiotuję. Na koniec Grim. Pieczęć Ognia Gesy Schwartz, ostatnia książka, jaką przeczytałem w 2014 roku. Chyba nie mogłem sobie zgotować gorszego zakończenia roku. Recenzja tutaj

Specjalne wyróżnienia w kategorii największych gniotów 2014 dostają również: Rama Singh - tom 1 Ryszarda Mariana Mrozka i Niewidzialna korona Elżbiety Cherezińskiej, która może nie była bardzo zła, ale jakoś tak zepsuła mi spojrzenie na pierwszy tom (który uwielbiałem!), że dalej pałam do niej nieprzyjemnym uczuciem. 

Awawawawww! :3 Teraz przyszedł czas na perły, perełki, perełeczki... Czyli te najlepsze tytuły, które miałem szczęście przeczytać. Już zacząłem rok wspaniale - Kręgiem Matsa Strandberga i Sary B. Elfgren, świetnym, klimatycznym thrillerem dla młodzieży z elementami fantastyki. Nieziemscy bohaterowie, mistrzowsko zbudowane napięcie. Uwielbiam, a drugi tom jest równie świetny (ale przeczytany w bieżącym roku, więc znajdzie się dopiero w zestawieniu za rok). Więcej tutaj. A Unicestwienie to książka, o której aż ciężko się pisze... Ja dalej czuję klimat tej powieści. Niebanalna, niepokojąca, zapadająca w pamięć po wieki wieków. Pisałem również o niej. Wróżbiarze Libby Bray to cudowny obraz Nowego Jorku lat 20. XX wieku, zmieszany z magią i intrygą kryminalną. Mistrzostwo! Recenzja. Nomen Omen Marty Kisiel! Ależ ja wyłem przy tym... W sensie, że się śmiałem. Cudna Salka, Wrocław, elementy fantastyczne, humor. Wyczekuję drugiego tomu, oj, jak wyczekuję... Pełna opinia tu. Wyspa na prerii Wojciecha Cejrowskiego to, podobnie jak dwie poprzednie, książka czytana przez wakacje. Swoim klimatem bardzo mi się z nimi kojarzy i bardzo się cieszę, że ją przeczytałem. Mimo iż nie pałam sympatią do Wojciecha Cejrowskiego, bo niesamowicie mnie on irytuje... To jednak to, jak opisał on Arizonę i to, jak ta książka jest wydana, zmusza mnie, bym tytuł ten uwielbiał. I tak jest. A więcej słów o niej w tym miejscu

Natomiast specjalne wyróżnienia w kategorii pięknej, wspaniałej dostają Rogi Joe'go Hilla i Złodziejka książek Markusa Zusaka. Te pierwsze za... zmienienie mojego poglądu na pewne sprawy. Za bycie taką refleksyjną, mądrą, ciekawą książką. Mimo że ocena to 6/10, to jednak Rogi mają w sobie coś, co nie pozwala mi ich tu nie umieścić. I basta. A Złodziejka książek za to, że... jest Złodziejką książek. Każdy, który to czytał, powie, że ta historia jest piękna. Bo jest, więc i w tym rankingu nie mogło jej zabraknąć. 

I tak oto prezentują się najlepsze i najgorsze książki przeczytane w ubiegłym roku. Łącznie pozycji przeczytałem 74, czyli jest ok. Chociaż niefajne książki się tu pojawiły, to uważam 2014 rok za bardzo dobry czytelniczo. A gnioty zawsze będą się pojawiać, w końcu takie jest życie. Już nie mogę się doczekać podsumowania przyszłego roku (chociaż no, niech roczek sobie płynie wolno, ale ja już chcę zobaczyć, które książki najbardziej zawładną moją duszą)! 

2014 był dobry. Chyba pod każdym względem. I mam nadzieję, że 2015 również taki będzie. Niech te 11 pozostałych miesięcy będzie dla was szczęśliwymi, o. Dziękuję, do napisana. 


6 komentarzy:

  1. O, "Rogi" mam na półce, dobrze wiedzieć, że może to być coś fajnego. Osobiście "Grima" i "Imienia róży" nie oceniałabym tak nisko (choć to drugie to rzeczywiście raczej pozycja dla tych, co lubią dygresje i napawanie się językiem, a nie fabułę). Do zachwytów się nie odniosę, bo żadnego nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zachwyty warto poznać, a co do "Imienia róży"... najwidoczniej nie lubię dygresji i napawania się językiem w wydaniu Umberto Eco. :p

      Usuń
  2. ,,Wróżbiarze" - bardzo mi się podobali, teraz czekam na drugi tom. I czekam. I czekam... Niby autorka obiecuje, że ma być w tym roku. Mam wielką nadzieję, że tak będzie :).

    OdpowiedzUsuń
  3. "Imię róży" w najgorszych książkach? Co prawda nie czytałam, ale byłam zmuszona do obejrzenia filmu, dwukrotnie nawet, który był krótko mówiąc... tragiczny. "Wróżbiarze" i "Unicestwienie" to świetne książki, tą drugą poznałam właśnie w 2014, a z Bray miałam przyjemność bodajże rok wcześniej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie czytaj, fuj. >_< Film obejrzałem do połowy, zasnąłem i stwierdziłem, że to bez sensu.
      Ja teraz czaję się na "Ukojenie", chociaż trochę mój zapał ostudził słabawy tom drugi, ale dalej wierzę w VanderMeera. :3

      Usuń