czwartek, 21 sierpnia 2014

"Wyspa na prerii" Wojciech Cejrowski

Wojciecha Cejrowskiego przedstawiać nie trzeba, bo każdy Polak go zna. A przynajmniej kojarzy jego twarz z telewizji, z programu Boso przez świat. Jednak Cejrowski ma na koncie również kilka książek, w tym właśnie tę najnowszą, Wyspę na prerii. O Arizonie, domku na prerii i kowbojach. Ciekawi? 

Ten tytuł to historia o mieszkaniu na prerii. Cejrowski lata temu zdobył tam domek (który najpierw dostał w prezencie, później wygrał w karty i dopiero kupił). Później z USA wyjechał, a po dwudziestu latach wraca. I znowu zamieszkuje w swoim drewnianym domu pośrodku kurzu, piachu, suchych krzaków i bezkresnej, otwartej przestrzeni. Wpasowuje się ponownie w kowbojską, amerykańską społeczność, jakże specyficzną i wyjątkową. Losy Cejrowskiego w tej książce są bardzo barwne, ciekawe i wciągające, z pewnością warte poznania i uwagi. Podobnie jak cała Arizona, którą autor stara się czytelnikowi przybliżyć i pozwolić mu ją poznać na tyle, na ile można to zrobić za pomocą zdjęć i tekstu. Świat odległy, nierzeczywisty, dziwny, egzotyczny i niebezpieczny, ale jednocześnie bezgranicznie piękny i w pewnym sensie swojski. Niesamowity. Po prostu. 

Nie jestem jakimś fanem Cejrowskiego. Znam, bo znam, kiedyś przelotem oglądałem jakieś odcinki Boso przez świat, a w Internecie widziałem kilka wywiadów z tym panem, ewentualnie gdzieś przeczytałem jego wypowiedzi, ale nie śledzę jego poczynań i zbytnio mnie on nie interesuje. Bo często irytują mnie jego poglądy i uwagi, i ten jego sposób bycia jest dla mnie najgorszą częścią książki. Wszechobecne "Tak jest w Ameryce i tak powinno być wszędzie" to naprawdę irytująca postawa u Cejrowskiego - rozumiem, że lubi Amerykę i wiele rzeczy mu tam odpowiada, ale od tego ciągłego "Tak jest tu i tak ma być wszędzie" zbiera się na wymioty.

Ale doceniam to, jak pisze on o podróżach i w jaki sposób potrafi tym zarażać ludzi. Ciekawostki, spojrzenie na kraj i mieszkańców z innej strony - to zaobserwowałem w jego telewizyjnej serii i to jest też obecne w Wyspie na prerii. Przedstawia on swoje codziennie życie tam, opowiada, co w tej części świata uwielbia, ukazuje kowbojów, ich społeczność i miasteczkowe relacje, gdzie wszyscy wszystkich znają i wszystko o wszystkich wiedzą (stado - tak jest to określane w książce). Przeplata to z informacjami o Stanach Zjednoczonych i Arizonie... I pisze tak, że ma się ochotę kupić sobie taki sam domek na prerii, wskoczyć do samolotu i zostać tam na długie miesiące, mimo kurzu, piachu, grzechotników, skunksów, wichur, gorąca, dzikich pszczół, wichur i kurzu raz jeszcze, i tych wszystkich innych groźnych, nieprzyjemnych rzeczy, które wypełniają te bezkresne hektary ziemi. Bo mimo tego preria przedstawia się jako zapierające dech w piersiach piękno, dzikie i niczym niezmącone (jedynie sporadycznie drewnem, blachą, rdzą i bydłem, ale tak powinno być). I oto właśnie jest kraina kowbojów - przynajmniej tak przedstawia ją Cejrowski. A ja mu uwierzyłem... i całkowicie przepadłem.

"Dziki Zachód dawno przestał być dziki, ale mieszkańcy prerii wciąż o tym zapominają."

Gdyby nie to, że irytowały mnie niektóre zapatrywania autora, to ta książka byłaby idealna (dla mnie, oczywiście). Ale gdy tylko o niej myślę, to od razu słyszę ten głos Cejrowskiego, który wypowiada "Taka właśnie jest Ameryka i tak powinno być wszędzie!". I pogląd na Wyspę na prerii już mam spaczony! Nie zmienia to jednak faktu, że Arizona całkowicie mnie urzekła i tylko utwierdziła moje marzenie, żeby w przyszłości wybrać się do USA. I wam bardzo polecam tę książkę, bo jest ona warta przeczytania dla samej prerii, dla tej wyjątkowej krainy, do której być może zapragniecie się wybrać, jeśli tylko o niej poczytacie. I właśnie dzięki tej niesamowitej prerii uważam, że warto, że czas poświęcony na lekturę tej pozycji stracony nie będzie, bo mój nie był. Nawet jeśli poglądy Wojciecha Cejrowskiego też was czasem drażnią, to dajcie szansę Wyspie na prerii. Bo powtórzę jeszcze raz: warto. 

A, no i jeszcze to przepiękne wydanie! Ta okładka, te kartki, ta mapa, zdjęcia, grafiki... Tu się człowiek delektuje każdą stroną, a kartki przewraca gładząc i wąchając. Cudo, naprawdę. 

Autor: Wojciech Cejrowski
Tytuł: Wyspa na prerii
Rok wydania: 2014
Cykl/seria wydawnicza: Seria z Tukanem 
Wydawca: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Liczba stron: 296
Cena z okładki: 45 zł
Moja ocena: 8,5/10

Za możliwość poznania Arizony serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka


6 komentarzy:

  1. Dotąd omijałam książki Cejrowskiego właśnie ze względu na jego poglądy. Jestem ciekawa miejsc, o których on pisze, ale boje się, że za dużo tam jego przemyśleń niezwiązanych z podróżami. Skoro jednak namawiasz, żeby mimo tego sięgnąć po tę książkę to chyba w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba się jakoś z jego postacią pogodzić i delektować się prerią i Arizoną, a czytanie powinno być prawdziwą przyjemnością. :)

      Usuń
  2. Jakoś nie przepadam za podróżami na tyle, by sięgnąć po tę książkę, ale trzeba przyznać, że graficznie prezentuje się bardzo ciekawie. Świetna recenzja. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na żywo jest jeszcze lepsza, gwarantuję. Dzięki. :)

      Usuń
  3. Mam na nią ogromną ochotę, chociaż twórczości Pana Cejrowskiego jeszcze nie znam. Mam na półkach jego dwie książki, mama była nimi zachwycona i niezmiennie mi je poleca, ale nie miałam kiedy do nich zajrzeć. Wyspy na Prerii również wypatruję i pewnie jak uda mi się ją dostać w swoje ręce to od razu usiądę do wszystkich trzech tytułów i przeczytam je jeden po drugim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zastanawiam się, czy sięgać po inne książki autora. Bo opisuje tam rejony, które raczej można znaleźć w innych książkach podróżniczych, a nie chcę się z nim męczyć, bo naprawdę mnie on irytuje. Po "Wyspę..." sięgnąłem tylko ze względu na Arizonę i współczesnych kowbojów, o których jeszcze nie czytałem i byłem bardzo ciekawy. Jeszcze nad książkami o Amazonii się zastanowię, ale tę najnowszą bardzo Ci polecam. :)

      Usuń