poniedziałek, 19 stycznia 2015

Wygrać wojnę umysłem (Gra tajemnic, 2014)

Raczej ominął mnie szał na Cumberbatcha przy okazji serialu Sherlock, więc Gra tajemnic bardziej zainteresowała mnie fabułą, niż nim samym. Chociaż ciągle podchodziłem do tego filmu nieco sceptycznie - a, taki średniak będzie, 7/10 najwyżej. Trochę moje poglądy zreflektowało 8 nominacji do Oscarów, ale że moje zaufanie do Akademii Filmowej jest ograniczone, to wciąż nie szalałem. A cóż, teraz jestem po seansie. I szaleję. 

Gra tajemnic to historia grupy matematyków (i lingwistów? mało istotne, mądrych naukowców w każdym razie), która została zaangażowana w realizację tajnego projektu w czasie II wojny światowej. Na zlecenie rządu Wielkiej Brytanii próbują rozszyfrować zagadkę enigmy, niemieckiej maszyny kodującej. Złamanie jej kodu pozwoliłoby na znacznie szybsze zakończenie wojny i ocalenie setek tysięcy ludzi. 

Alan Turing (Benedict Cumberbatch), członek grupy mającej za zadanie złamać enigmę, ma jednak nieco inny pomysł na działania, odbiegający od założeń jego przełożonych i współpracowników. Ten młody geniusz musi zawalczyć o swoją rację - jednak problemy w kontaktach z ludźmi i czas oraz środki, które trzeba poświęcić na realizację jego przedsięwzięcia, wcale mu w tym nie pomogą. 

Kojarzycie może film Whiplash, który ostatnio opisywałem? Jego opis też brzmiał średnio, wręcz dennie i zwyczajnie. A dostał 5 nominacji do Oscarów. Opis Gry tajemnic brzmi... prawdopodobnie jeszcze gorzej. A produkcja zgarnęła 8 nominacji.

Wbrew pozorom, nie jest to film o wojnie. Przynajmniej nie o wojnie pojmowanej jako bieganie z karabinem, strzelanie i rozlewanie krwi. Tutaj przede wszystkim mamy walkę bohaterów z czasem - zasada, według której Niemcy kodują wiadomości, jest zmieniana codziennie o północy. Rano trzeba wszystko zaczynać od nowa. 

A w grupie panują różne nastroje - mamy tu wiele świetnie odegranych ról i relacje międzyludzkie w obliczu stresu i ogromnego ciężaru spoczywającego na barkach tych, którzy są zaangażowani w projekt. Wszystko doskonale zagrane i ukazane, bez patosu i atmosfery w stylu "Olaboga, ależ mamy problem, cóż poczniemy?". Jest nuta ironii, są żywe i ciekawe dialogi, no i dużo się dzieje. Nawet jeśli przerażają was słowa "matematycy" i "łamanie szyfru", to nie ma się czego bać (tak, jak ja się bałem) - nie pośniecie. Wszystko zostało przedstawione tak, że człowiek siedzi wbity w fotel i z niecierpliwością czeka na rozwój wypadków, nawet jeśli Gra tajemnic nie klasyfikuje się jako film akcji. 

Główną zaletą tego filmu jest jednak Benedict Cumberbatch. Nie dziwię się, że zgarnął nominację do Oscara za tę rolę - i szczerze powiedziawszy trzymam kciuki, żeby wygrał, nawet jeśli nie widziałem wszystkich konkurencyjnych produkcji. To, jak przedstawił postać Alana Turinga, jak wyglądał i zachowywał się w każdej najkrótszej scenie... Jest mistrzostwem. Po prostu. W Grze tajemnic Benedict Cumberbatch nie istnieje. Tam żyje Alan Turing, do bólu prawdziwy, naturalny i zachwycający bohater. Kolejny doskonały aspekt tego filmu. 

Pod warstwą wojna-Niemcy-kod-enigma kryje się również perfekcyjnie wpleciony wątek obyczajowy, który wychodzi na jaw dopiero z czasem i szokuje, ale mimo wszystko błyskawicznie przekonuje do siebie i zwiększa wartość oglądanego obrazu o tysiąc procent. Mimo że ten problem znajdziemy w wielu innych produkcjach, to jednak tutaj... być może ze względu na czasy, w których rozgrywają się wydarzenia, na grę aktorską, klimat filmu... nabiera on wyjątkowego zabarwienia. I trochę zmienia postrzeganie Gry tajemnic... co ja mówię, drastycznie go zmienia, ale gwarantuję, że i tak nie wyjdziecie z kina zawiedzeni. A wątku owego nie zdradzę, lepiej, jeśli sami go odkryjecie w trakcie seansu.

Gra tajemnic całkowicie mnie do siebie przekonała. Przedstawienie wątku wojennego, walki umysłu, relacji panujących w grupie naukowców... Dodatkowo złożona, intrygująca postać Alana Turinga, doskonale odegrana. To wszystko jest świetne. Ten film jest świetny. Ogląda się go fantastycznie. A ty nie przekonasz się o tym, jeśli go nie obejrzysz. Mnóstwo stracisz. Chcesz stracić mnóstwo

Rok 2015 bez obejrzenia Gry tajemnic będzie rokiem straconym. #Potwierdzoneinfo.

Gra tajemnic (The Imitation Game), 2014 r., reż. Morten Tyldum


PS Wokół tej produkcji w Polsce wybuchło trochę szumu, bo podobno to Polacy jako pierwsi złamali kod enigmy, a tutaj wszystko przypisuje się Brytyjczykom. Nie jestem historykiem, nie chcę osądzać - wyrażam tylko swoją opinię o filmie. Mam nadzieję, że jeśli kogoś zaintryguje opowieść o Turingu przedstawiona na kinowym ekranie, to na własną rękę zacznie doszukiwać się przekonującej go wersji i dokona osądu... czy jakkolwiek by to nazwać. :') 

6 komentarzy:

  1. Ekhem. Właśnie chciałam napisać, że wszystko pięknie, wszystko ładnie, ale film ostro narusza moją patriotyczną nutkę, która jest niewielka, ale jednak. Nie chcę być beznadziejną pesymistką, co tylko złorzeczy i tak dalej. Ale cholera jasna - przepraszam za wyrażenie - skoro sami Brytyjczycy przyznali, że to głównie dzięki Polakom enigma została złamana, to czemu i diabła, po raz XXX tworzą film o swojej świetności i doskonałości. :/
    Wkurza mnie to. I tyle.
    Film możliwe, że kiedyś obejrzę, ale nie jakoś szczególnie szybko. Nie mam czasu na takie rzeczy, kiedy dookoła tyle seriali ^^
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja oceniłem film, aspekty historyczne odłożyłem na dalszy plan, chociaż wciąż pamiętam o tej nieścisłości. :3

      A ja ostatnio przerzuciłem się na filmy, o dziwo. Nie mam czasu na seriale. :3

      Usuń
  2. Ja słyszałam, że ten film nie jest jakiś mega. To znaczy, że to kolejny film historyczny, który pokazuje to, co wiemy, a i tak błędy w sobie jakieś zawiera. No i ten patriotyzm, o którym wyżej wspomniała Sherry...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, jak tak piszesz, to... Y. ;-; Nie no, mnie się podobał, ale żaden ze mnie ekspert. :|

      Usuń
  3. Z tą enigmą to było tak, że myśmy zbudowali maszyny rozszyfrowujące - ale nie łamiące samej enigmy - ale to Turing, na podstawie planów polskich maszyn, zbudował swoją tzw. maszynę Turinga -Christophera. :D (Rozszerzenie historyczne popłaca. :) )
    Cały film zgarnął Benedict. Koniec, kropka. :3 Dla mnie sam film jako film nie był szczególnie genialny, doskonały, ale podobał mi się - a najbardziej gra aktorska. Brytyjczycy, jak wy to robicie, że jesteście TACY CUDOWNI? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3!

      To Niemcy są cudowni, żadni Brytyjczycy! XDDDDD

      Usuń