"Na prastarej ziemi" Amitav Ghosh
Trudno wyobrazić sobie dzisiejszy świat bez spuścizny starożytnych cywilizacji. Egipt, Mezopotamia, Chiny czy Grecja - dokonane tam odkrycia, badania, postawione tezy do teraz budzą podziw i uznanie oraz zastanowienia, jak można było dość do nich, nie posiadając metod znanych współcześnie... Dlatego właśnie antyczne państwa były kolebkami ludzkości. Kwitły tam nauka i kultura, z których do dzisiaj się czerpie. Jednak wojny są okrutne, czas nieubłagany, a żywioły silne i nie wszystko dane jest poznać dzisiejszym ludziom. Pewne rzeczy na zawsze odeszły, zagubiły się w wielkiej historii. Teraz pozostaje badać i szanować to, co zostało. Oraz od czasu do czasu przypomnieć sobie o tym i wybrać się na krótką wędrówkę... na prastarą ziemię.
Amitav Ghosh w swojej książce zabiera czytelników na spaloną słońcem ziemię Egiptu. Miał on tam pisać pracę z dziedziny antropologii społecznej, a doktor Ali Issa z uniwersytetu w Aleksandrii umieścił go w małej wiosce - Latajfie. Autor, będący z pochodzenia Hindusem, stopniowo przystosowywuje się do tamtejszego otoczenia, poznaje prostą, wiejską ludność, ich mentalność, kulturę, zwyczaje i islamską religię. Wszystko dzieje się pod koniec XX wieku, gdzie technologia powszechnie już wtedy znana w bogatych karajach, zaczyna dopiero tam docierać i wynajdywać miejsce w życiu tych ludzi. Na początku każdy telewizor, lodówka, pojazd lub pompa jest sensacją dla całej wioski i tylko wybrani mogą sobie pozwolić na takie luksusy. Prawie tak samo jest w Naszawach, miejscowości, w której pisarz zamieszka później. Również jest to wieś, położona bardzo blisko Latajfy, tyle, że już nieco większa. Tam Amitav Ghosh także poznaje życie fellachów, czyli rolników. Wszystko jest prawie takie samo jak wcześniej - autor zapoznaje się z towarzystwem, zawiera nowe przyjaźnie, chce dowiedzieć się jak najwięcej o historii i kulturze wioski. Zmienia się jednak jedno - ludzie. Nowe twarze, nowe osobowości... Gdy Amitav Ghosh powraca tam po kilku latach i dowiaduje się o zmianach w obu wioskach, o tym kto umarł, kto się narodził, kto wyjechał, a kto pozostał przy rodzinnych stronach, czułem się, jakbym to ja wrócił po długiej przerwie i na nowo odkrywał osoby poznane przed laty. A pod koniec nie chciałem wyjeżdżać, miałem ochotę zostać jak najdłużej w tej małej, egipskiej wiosce, gdzie piach i pył wciąż czują czasy wielkich faraonów, wśród ludzi, których nie obchodzi wielki świat i jego problemy, a liczy się jedynie rodzina, religia i coroczne zbiory.
Opowieści o życiu w wiosce autor przeplata z historycznymi ciekawostami na temat Egiptu lub z życiorysem pewnego średniowiecznego kupca, Ben Jidżu, który stanowi osobną, równie ważną część książki. Autor podąża jego śladem, opisuje różne fragmenty życia, odtwarza wszystko na podstawie starych dokumentów z kairskiej genizy, czyli miejsca przy żydowskiej świątyni, w którym składowane były różne dokumenty. Próbuje też rozszyfrować tożsamość jego tajemniczego niewolnika. W poszukiwaniu śladów o Ben Jidżu Amitav Ghosh zabiera czytelników nawet do Indii, do miasta Mangalore, gdzie owy kupiec miał wyjechać i założyć rodzinę. Te fragmenty pokazują, jak złożona i ogromna jest ludzka historia, jak zwykły człowiek interesu mógł być ciekawy i z jak wieloma wątkami połączony. A takich jak on było przecież tysiące - niestety nie dla wszystkich czas był tak łaskawy...
Na prastarej ziemi to nie książka podróżnicza. To wielowątkowa opowieść o dziejach, ludziach i prostym życiu. Amitav Ghosh przedstawia czytelnikom dzieło złożone i bogate w szczegóły. Pisze on zajmująco i ciekawie, czasami poetycko obrazuje pewne aspekty, nie są to jednak wymuszone próby zostania wierszokletą, a trafne i ładne podsumowania pewnych wątków. Jego pióro jest naturalne, potrafił mnie on wciągnąć w opisywane wydarzenia. Czasami jednak odczuwałem przesyt informacjami, które dostawałem. W przypadku fragmentów o Ben Jidżu byłem niejednokrotnie zalewany mnogością nazwisk, wydarzeń oraz specyficznej terminologii, co nieco odbierało mi chęć dalszej lektury i zmuszało do robienia sobie przerw w czytaniu, bo po pewnym czasie przestawałem po prostu przyswajać pewne wiadomości i przewracałem strony, ale nie rozumiałem o co chodzi. Później musiałem wracać i na nowo czytać dane momenty, dlatego właśnie wolałem czasowe odstępy. Przesyt jednak zdarzał się tylko przy fragmentach z Ben Jidżu, reszta była w pełni klarowna i zrozumiała.
Irytującym elementem książki były przypisy, które znajdowały się na końcu każdego rozdziału. Trzeba było więc wertować kartki, by dowiedzieć się, co autor chce nam tutaj jeszcze pokazać. Nie zawsze jednak było po co tam zaglądać, często bowiem odnośniki były tylko źródłami lub podziękowaniami za udostępnienie czegoś, co pomogło w stworzeniu danego fragmentu książki. Czasem jednak naprawdę można było dowiedzieć się czegoś więcej lub rozwiać swoje wątpliwości, nie było jednak wiadomo, kiedy tak będzie, a przewracanie stron przy każdym numerku na pewno nie byłoby przyjemne (a takowych było po kilkadziesiąt na rozdział) - ja pod koniec każdego rozdziału przeglądałem je i po prostu wybierałem te, które faktycznie coś wnosiły. Niejednokrotnie musiałem wracać do pewnych momentów w książce, no ale niestety nie miałem wyjścia, bo o pewnych rzeczach zdażyło mi się zapomnieć. W ogólnym odbiorze treści może nie przeszkadza to tak bardzo, jednak podczas czytania jest to sprawa dość uciążliwa.
Jeśli lubicie poznawać różne religie, ciekawi Was Bliski Wschód (a zwłaszcza Egipt) i jesteście otwarci na historyczne ciekawostki, to Na prastarej ziemi będzie trafnym wyborem. Jest to ciekawa, złożona i bogata w szczegóły publikacja, z którą naprawdę warto się zapoznać, by nieco więcej dowiedzieć się o świecie, a także na chwilę przenieść się w przeszłość. Polecam!
Amitav Ghosh w swojej książce zabiera czytelników na spaloną słońcem ziemię Egiptu. Miał on tam pisać pracę z dziedziny antropologii społecznej, a doktor Ali Issa z uniwersytetu w Aleksandrii umieścił go w małej wiosce - Latajfie. Autor, będący z pochodzenia Hindusem, stopniowo przystosowywuje się do tamtejszego otoczenia, poznaje prostą, wiejską ludność, ich mentalność, kulturę, zwyczaje i islamską religię. Wszystko dzieje się pod koniec XX wieku, gdzie technologia powszechnie już wtedy znana w bogatych karajach, zaczyna dopiero tam docierać i wynajdywać miejsce w życiu tych ludzi. Na początku każdy telewizor, lodówka, pojazd lub pompa jest sensacją dla całej wioski i tylko wybrani mogą sobie pozwolić na takie luksusy. Prawie tak samo jest w Naszawach, miejscowości, w której pisarz zamieszka później. Również jest to wieś, położona bardzo blisko Latajfy, tyle, że już nieco większa. Tam Amitav Ghosh także poznaje życie fellachów, czyli rolników. Wszystko jest prawie takie samo jak wcześniej - autor zapoznaje się z towarzystwem, zawiera nowe przyjaźnie, chce dowiedzieć się jak najwięcej o historii i kulturze wioski. Zmienia się jednak jedno - ludzie. Nowe twarze, nowe osobowości... Gdy Amitav Ghosh powraca tam po kilku latach i dowiaduje się o zmianach w obu wioskach, o tym kto umarł, kto się narodził, kto wyjechał, a kto pozostał przy rodzinnych stronach, czułem się, jakbym to ja wrócił po długiej przerwie i na nowo odkrywał osoby poznane przed laty. A pod koniec nie chciałem wyjeżdżać, miałem ochotę zostać jak najdłużej w tej małej, egipskiej wiosce, gdzie piach i pył wciąż czują czasy wielkich faraonów, wśród ludzi, których nie obchodzi wielki świat i jego problemy, a liczy się jedynie rodzina, religia i coroczne zbiory.
Opowieści o życiu w wiosce autor przeplata z historycznymi ciekawostami na temat Egiptu lub z życiorysem pewnego średniowiecznego kupca, Ben Jidżu, który stanowi osobną, równie ważną część książki. Autor podąża jego śladem, opisuje różne fragmenty życia, odtwarza wszystko na podstawie starych dokumentów z kairskiej genizy, czyli miejsca przy żydowskiej świątyni, w którym składowane były różne dokumenty. Próbuje też rozszyfrować tożsamość jego tajemniczego niewolnika. W poszukiwaniu śladów o Ben Jidżu Amitav Ghosh zabiera czytelników nawet do Indii, do miasta Mangalore, gdzie owy kupiec miał wyjechać i założyć rodzinę. Te fragmenty pokazują, jak złożona i ogromna jest ludzka historia, jak zwykły człowiek interesu mógł być ciekawy i z jak wieloma wątkami połączony. A takich jak on było przecież tysiące - niestety nie dla wszystkich czas był tak łaskawy...
Na prastarej ziemi to nie książka podróżnicza. To wielowątkowa opowieść o dziejach, ludziach i prostym życiu. Amitav Ghosh przedstawia czytelnikom dzieło złożone i bogate w szczegóły. Pisze on zajmująco i ciekawie, czasami poetycko obrazuje pewne aspekty, nie są to jednak wymuszone próby zostania wierszokletą, a trafne i ładne podsumowania pewnych wątków. Jego pióro jest naturalne, potrafił mnie on wciągnąć w opisywane wydarzenia. Czasami jednak odczuwałem przesyt informacjami, które dostawałem. W przypadku fragmentów o Ben Jidżu byłem niejednokrotnie zalewany mnogością nazwisk, wydarzeń oraz specyficznej terminologii, co nieco odbierało mi chęć dalszej lektury i zmuszało do robienia sobie przerw w czytaniu, bo po pewnym czasie przestawałem po prostu przyswajać pewne wiadomości i przewracałem strony, ale nie rozumiałem o co chodzi. Później musiałem wracać i na nowo czytać dane momenty, dlatego właśnie wolałem czasowe odstępy. Przesyt jednak zdarzał się tylko przy fragmentach z Ben Jidżu, reszta była w pełni klarowna i zrozumiała.
Irytującym elementem książki były przypisy, które znajdowały się na końcu każdego rozdziału. Trzeba było więc wertować kartki, by dowiedzieć się, co autor chce nam tutaj jeszcze pokazać. Nie zawsze jednak było po co tam zaglądać, często bowiem odnośniki były tylko źródłami lub podziękowaniami za udostępnienie czegoś, co pomogło w stworzeniu danego fragmentu książki. Czasem jednak naprawdę można było dowiedzieć się czegoś więcej lub rozwiać swoje wątpliwości, nie było jednak wiadomo, kiedy tak będzie, a przewracanie stron przy każdym numerku na pewno nie byłoby przyjemne (a takowych było po kilkadziesiąt na rozdział) - ja pod koniec każdego rozdziału przeglądałem je i po prostu wybierałem te, które faktycznie coś wnosiły. Niejednokrotnie musiałem wracać do pewnych momentów w książce, no ale niestety nie miałem wyjścia, bo o pewnych rzeczach zdażyło mi się zapomnieć. W ogólnym odbiorze treści może nie przeszkadza to tak bardzo, jednak podczas czytania jest to sprawa dość uciążliwa.
Jeśli lubicie poznawać różne religie, ciekawi Was Bliski Wschód (a zwłaszcza Egipt) i jesteście otwarci na historyczne ciekawostki, to Na prastarej ziemi będzie trafnym wyborem. Jest to ciekawa, złożona i bogata w szczegóły publikacja, z którą naprawdę warto się zapoznać, by nieco więcej dowiedzieć się o świecie, a także na chwilę przenieść się w przeszłość. Polecam!
"- Wierzysz w Boga? - zapytał Niemiec, a słysząc od Ustaza Sabry odpowiedź twierdzącą, natarł na niego: - To pokaż mi, gdzie On jest.
Ustaz Sabry odpowiedział pytaniem:
- Powiedz, czy wierzysz, że ludzie noszą w sobie ducha, ducha życia?
- Tak - odparł Niemiec, na co Ustaz Sabry powiedział:
- To pokaż mi, gdzie znajduje się ten duch.
- Nie ma go w żadnym konkretnym miejscu, jest wszędzie... w ciele, w głowie...
- I właśnie tam - podchwycił Ustaz Sabry - znajduje się też Bóg."
Za możliwość podróży na prastarą ziemię serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka:
Autor: Amitav Ghosh [strona autora]
Tytuł: Na prastarej ziemi
Tytuł oryginalny: In An Antique Land
Tłumaczenie: Jacek Spólny
Cykl/seria wydawnicza: seria Naokoło Świata
Wydawca: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Liczba stron: 368
Cena z okładki: 34,90 zł
Moja ocena: 7,5/10
==========
Jak spędzacie te zimowe, śnieżne dni? Czytacie/oglądacie filmy w ciepłym domu, czy może szusujecie na stokach? Ja, nie licząc spacerów ze zwierzakiem, preferuję pierwsze rozwiązanie, bo jakoś nie ciągnie mnie do mrozu... ^^
Cześć, pozdrawiam, Rafał!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! Uwieeelbiam Egipt ♥ Od razu po przeczytaniu recenzji weszłam na stronę biblioteki i chciałam zarezerwować sobie tę książeczkę, ale, niestety, jej nie ma :(
OdpowiedzUsuńMnie również nie ciągnie do mrozu i zostałam sama w domu na kilka dni, bo rodzinka pojechała sobie do Wisły :D
Mam nadzieję, że gdy wreszcie ją dorwiesz, to Ci się spodoba. :)
UsuńO, to fajnie. Mojej się jakoś nie pali na wyjazd, więc wszyscy siedzą w domu. Tak bardzo rodzinnie... :D