czwartek, 2 stycznia 2014

"Na szczęście mleko..." Neil Gaiman & Chris Riddell

"Na szczęście mleko..." Neil Gaiman  
ilustracje: Chris Riddell

Jak pewnie już wiecie, śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Bez niego ani rusz. Dostarcza bardzo potrzebnej energii do funkcjonowania po nocnej przerwie na sen, dlatego każdy rano powinien je spożywać. Kubek gorącej herbaty, kawy lub kakao, kanapki z ulubionymi dodatkami albo płatki z mlekiem. Ale co, gdy nie ma się ochoty na pieczywo, a mleka w lodówce brak? Nie można wtedy zjeść śniadania, a to jest przecież ogormnie ważna część dnia! 

Z takim problemem boryka się właśnie część rodziny, zostawionych przez mamę, która wyjechała na konferencję. Domem rządzi tata, któremu małżonka zostawiła listę rzeczy do zrobienia, żeby po powrocie mogła zastać mieszkanie i dwójkę dzieci w całości. Ojciec wszystkie sprawy skrupulatnie pozałatwiał, ale zapomniał właśnie o mleku, bez którego jego pociechy nie mogą zjeść śniadania! Bo przecież płatki nie smakują tak samo dobrze np. z sokiem pomarańczowym, majonezem, keczupem czy zalewą z ogórków - o nie, musi być mleko! Tata wybiera się więc do sklepu, ale coś długo nie wraca... Okazuje się, że po drodze zatrzymało go kilka spraw... a właściwie to porwali go kosmici. W czasie podróży przewinęli się też groźni piraci, osobliwi ludzie dżungli, jaskrawo kolorowe kucyki z bladoniebieską gwiazdką na boku, pewne wumpiry i galaktyczna policja. Oczywiście nie mogło się obyć bez dinozaurzego profesora, który ma pojazd poruszający się w czasie. Oj tato, tato... ty to zawsze się w coś wpakujesz. 

Neil Gaiman już raz zaskoczył mnie swoimi pomysłami, a teraz zrobił to po raz kolejny. Wymyślił prostą, zabawną i wciągającą historię, która zadziwia z każdą przeczytaną stroną. Mnogość postaci, różnorodność miejsc i komiczność niektórych sytuacji czynią Na szczęście mleko... wyśmienitą lekturą, która dostarczy zabawy i radości nie tylko najmłodszym, bo i starsi będą się przy niej przednio bawić. A wszystko opiera się na mleku - nie można go stracić, trzeba za wszelką cenę je utrzymać i donieść w całości dzieciom (w końcu to mleko było celem wyprawy do sklepu). Brzmi banalnie, ale świetnie pokazuje, jak z czegoś absolutnie nieskomplikowanego można stworzyć fantastyczną opowieść.

Jednak cała fabuła nie byłaby tak znakomita i nie dawała tyle radości, gdyby nie bajeczne ilustracje Chrisa Riddella, które są na praktycznie każdej stronie. Bezbłędnie oddał on kilmat tej krótkiej powieści, wszystko dokładnie przedstawił i zadbał o szczegóły. Bez jego rysunków to na pewno nie byłoby to samo. Są one interesujące, przykuwają uwagę i naprawdę cieszą oko. Będą też bez wątpienia ogromną frajdą dla czytelinków w młodszym wieku, chociaż pewnie i starsi z chęcią je obejrzą. Mnie się niezmiernie podobają i w połączeniu z opowieścią Neila Gaimana dają świetną książkę, która może nie jest długa, ale dostarcza sporo dobrej zabawy i bezgranicznie wciąga. Po przeczytaniu jej chce się drugie tyle, a staranne i ładne wydanie sprawa, że można po nią sięgnąć jeszcze wiele, wiele razy i dodatkowo postawić z dumą na półce wśród innych tytułów. 

"- Nie ma mleka - stwierdziła moja siostra. 

- No nie ma - zgodziłem się. Na wszelki wypadek zajrzałem jeszcze za dżem. - Ani odrobiny."

Czy polecam dzieło Neila Gaimana i Chrisa Riddella? Tak, nawet bardzo! Nie jest to zbyt skomplikowana opowieść, jednak czyta się ją dobrze i szybko. Można się zdziwić i zaśmiać, a przede wszystkim dobrze spędzić czas. Na pewno przypadnie do gustu każdemu, niezależnie od wieku.

Autor: Neil Gaiman
Ilustracje: Chris Riddell
Tytuł: Na szczęście mleko...
Tytuł oryginalny: Fortunately, the Milk...
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Cykl/seria wydawnicza: -
Wydawca: Wydawnictwo Galeria Książki
Liczba stron: 160
Cena z okładki: 29,90 zł


Moja ocena: 8/10
==========
Lubicie takie lekkie książeczki z ilustracjami? Czasami dobrze jest usiąść z taką w ręku i zatopić się w lekturze, bo jeśli trafi się na dobrą, to na pewno nie będzie się tego żałować. ;) Z wielką chęcią przeczytałbym teraz podobną historię, może jeszcze kiedyś będę miał okazję. 

Nigdy ten filmik nie chce się wgrać, więc zostawię do niego link. Może już część z Was słyszała, jeśli była w kinie na drugiej części Hobbita, a jeśli nie, to najwyższy czas to nadrobić. Taka muzyka i świetne sceny z filmu - magia! *w*

Cześć, pozdrawiam, Rafał!

15 komentarzy:

  1. Kurczę, zaintrygowałeś mnie. Mam coś takiego, że gdy widzę nazwisko tłumacza Piotra W. Cholewy, od razu mam gwiazdki w oczach, chcę czytać. Tym bardziej, że historia wydaje się ciekawa.

    I co do "Hobbita 2", mi bardziej podoba się wersja Petera Hollensa, jest między innymi tu:
    http://www.youtube.com/watch?v=yymS1Pb7JfM
    Tylko w tym teledysku nie uświadczysz ani Smauga, ani "scen beczkowych" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tłumacza nie znam i (chyba?) pierwszy raz się z nim spotykam.

      O, też ciekawa. Smaug jest świetny, sceny beczkowe również! :D

      Usuń
  2. Hahahaha! Zapowiada się świetna książka. Zachęciłeś mnie do jej przeczytania :)
    Zapraszam do siebie ;) http://bestseller-s.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Każda kolejna recenzja coraz bardziej mnie przekonuje do sięgnięcia po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro tłumaczył Piotr W. Cholewa, to muszę przeczytać :) Tym bardziej, że Gaiman atakuje mnie ostatnio ze wszystkich stron, to musi coś znaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaiman jest ostatnio mocno "na topie". Mam za sobą już jego dwie książki i na tym na pewno się nie skończy. ;)

      Usuń
  5. Zaciekawiłeś mnie, ale na razie poczekam z zakupem.

    [rozprawykuby.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako iż to Gaiman, przeczytam na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę w końcu sięgnąć po którąś z książek tegoż autora. Zbieram się do tego od dłuższego czasu :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem trzeba odpocząć od ciężkich i trudnych książek i właśnie na taką chwilę wytchnienia "Na szczęście mleko..." wydaje się idealną pozycją. Zauważyłam, że mamy bardzo podobny gust muzyczny, kiedy tylko wstawisz jakąś piosenkę na koniec recenzji od razu wiem, że mi się spodoba ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay, fajnie, że ktoś słucha tych piosenek! :D

      Usuń
  9. Książka może być fajna, ale wstrzymam się z zakupem i wybiorę się na polowanie do biblioteki. Tylko muszę się z jakąś zapoznać, bo jeszcze nie miałam okazji odkąd zaczęła się szkoła. Cóż, najwyżej wyślę babcię.

    Ta piosenka jest GENIALNA *.* Zakochałam się od razu, kiedy po raz pierwszy ją usłyszałam. Teraz wypadałoby się jeszcze do kina wybrać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idź, idź do kina, bo wyśmienite widowisko ci zaserwują, tylko nie czytaj wcześniej książki, bo możesz się lekko zdenerwować na rozbieżności pomiędzy Tolkienowskim pierwowzorem a adaptacją Petera Jacksona. :)

      Usuń
  10. Kiedy przeczytałam o czym jest ta książka, to padłam, naprawdę ^^ Zapowiada się szalona lektura, więc jak tylko pojawi się w bibliotece, to zaraz ją zgarnę. A tymczasem posłucham sobie piosenki. Ed <333

    OdpowiedzUsuń