piątek, 10 stycznia 2014

"Poszukiwana" Małgorzata Kochanowicz

"Poszukiwana" Małgorzata Kochanowicz

Kraków to piękne, stare miasto z wieloletnią tradycją i kulturą. Od początków państwa polskiego pełniło bardzo ważne funkcje, z czasem stało się stolicą kraju i siedzibą jego władców. To tu, na Wzgórzu Wawelskim wznosi się piękny i okazały Zamek Królewki, w którego komnatach przez lata mieszkały koronowane głowy, to tutaj wysoko w niebo wznosi swe wieże Kościół Mariacki, gdzie codziennie trębacz wygrywa urwany hejnał, to również tu na rynku usytułowane są wytworne sukiennice, w których do dziś echem odbija się szczęk kupieckiego złota. To w tym mieście ludzie wybierają się na relaksujące, długie spacery po okalających Stare Miasto plantach, a ich życie po prostu się toczy - z dnia na dzień, w całkiem spokojnym mieście, bez niesamowicie dużego gwaru i zgiełku, tak jak w europejskich stolicach. Jednak Kraków na początku XX wieku ma też swoją mroczną stronę, z którą codziennie musi się zmierzać pewien detektyw - Witold Korczyński.


Jest wrzesień 1904 roku. Żyjący w Krakowie Witold Korczyński, znany ze swoich wyjątkowych zdolności detektyw dostaje z pozoru normalne, rutynowe zlecenie - ma odnaleźć zaginioną żonę słynnego przemysłowca, Stanisława Wereszyńskiego. Pani Anna pewnego dnia po prostu zniknęła, nie zostawiając mężowi żadnego listu pożegnalnego ani wiadomości dokąd się udała. Wystarczy przepytać kilka osób, trochę powęszyć, poszukać i prawdopodobnie wszystko będzie załatwione. Jest jednak jeden szkopuł. Pan Witold do wykonania zlecenia został brutalnie zmuszony i zaszantażowany, więc chcąc nie chcąc musi je wykonać. I powoli zaczyna odkrywać prawdę o Stanisławie Wereszyńskim i jego poczynaniach, na czym może ucierpieć nie tylko on sam, ale również jego najbliźsi...

Wartym uwagi tworem wydają mi się kryminały retro, łączące w sobie elementy normalnego kryminału z przeszłością. Takie powieści mają klimat, a jeśli pisarz potrafi operować słowem, to mogą nawet przenieść czytelnika w czasie. Poszukiwana to również ten typ książek, więc z chęcią ją przeczytałem, ale od początku traktowałem tę pozycję raczej jako szybką i przyjemną rozrywkę, a nie epickie dzieło, którym chcę się zachwycać do granic możliwości. Gdzieś w środku mnie panowało przekonanie, że tak będzie lepiej i nie ma co oczekiwać cudów. Wiem, że dobrze zrobiłem, bowiem faktycznie powieść Małgorzaty Kochanowicz nie jest idealna, zawiera pewne minusy i trochę brakuje jej do ideału, ale miała po prostu umilić mi dzień i to na pewno zrobiła. Oprócz tego pozwoliła na zapoznanie się z Krakowem na początku XX wieku, na chwilę oderwała mnie od codzienności, przez co nie żałuję czasu, jaki jej poświęciłem.

Bardzo spodobał mi się klimat, jaki ma w sobie książka. Dawne zwyczaje i tradycje, ludzkie zachowania i szczegółowo opisany Kraków - to są właśnie elementy składowe świetnej aury obecnej w Poszukiwanej. Na uznanie zasługuje też drobiazgowo przedstawione miasto, które samo w sobie jest ogromnym plusem powieści. Bardzo lubię Kraków, uwielbiam przechadzać się po Starym Mieście, podziwiać Wawel oraz Wisłę i chrupać precle kupione na rynku. Wspaniale czytało mi się o tamtejszych ulicach i budynkach, mogłem także wybrać się do pobliskich wiosek, nie tylko siedzieć ciągle w mieście, co jest miłym akcentem i dobrze urozmaica lekturę. Małgorzata Kochanowicz spisała się świetnie i idealnie dobrała miejsce akcji, a później dobrze je opisała.

Jednak nie wszystkie elementy Poszukiwanej zostały tak dopracowane, bo jak już wspominałem, książka ta ma wady i nie jest arcydziełem. Dla mnie nieudolnie stworzeni zostali bohaterowie - byli za mało naturalni i spontaniczni, czasami zachowanie niektórych było naprawdę sztuczne lub przesadzone. Postaci nie mają charakterów, nie wyróżniają się, giną gdzieś w tłumie. Zbyt słabo zostały zarysowane ich sylwetki, sprawiając, że na tle innych książkowych osobowości plejada z Poszukiwanej po prostu się zatraca i szybko znika z pamięci. Strasznie szkoda, że Witold Korczyński, persona grająca główne skrzypce, nie miał mocnej, wyrazistej natury, jaką powinien mieć detektyw. W moim odczuciu jest po prostu ciapą, która w otaczającym go świecie czuje się nieco zagubiona i nie wie co robić. Nie spodobała mi się także sama intryga, nie jestem jednak do końca pewny dlaczego. Coś w niej nie zaskoczyło, w pewnym momencie po prostu straciłem chęć towarzyszenia Witoldowi w jego poszukiwaniach, zbyt wiele rzeczy było bowiem oczywistych, do wszystkiego można było dojść przed "panem uzdolnionym detektywem". A ja nie lubię znać rozwiązania zagadki przed czasem, chcę, żeby autor mylił moje tropy i nie pozwalał dojść do sedna szybko, bez przeszkód, bo wtedy znika cała zabawa i dreszczyk emocji. Tak niestety stało się w przypadku Poszukiwanej i samo miejsce akcji nie starczyło, bym mógł zaliczyć tę pozycję do naprawdę udanych, zwłaszcza w kategorii kryminałów.

"Wereszyńskiemu się nie odmawia, panie Witoldzie, powtórzył w myślach kilka razy." 

Poszukiwana to średnia książka. Mocno średnia. Zalety - charakterystyczny klimat i dobrze dobrane oraz opisane miejsce akcji - wyrównują się z wadami, nieco nieumiejętną kreacją postaci i słabo poprowadzoną intrygą. Nie ma fenomenu, ale tragedii też nie. Po prostu jest to pozycja, która podczas czytania nawet się podoba, jednak czytelnik nie nawiązuje z nią żadnej więzi i po pewnym czasie zapomina o tym, co się w niej działo. Dość słaby kryminał, jednak jako rozrywka na jeden wieczór powinien się sprawdzić. Sami zdecydujcie, czy jesteście ciekawi tej historii i czy chcecie ją przeczytać. Nie jest to dzieło idealne, aczkolwiek ja nie żałuję, że po nie sięgnąłem, mimo iż nigdy do niego nie wrócę.

Autor: Małgorzata Kochanowicz
Tytuł: Poszukiwana
Cykl/seria wydawnicza: Seria Alibi
Wydawca: Instytut Wydawniczy Erica
Liczba stron: 314
Cena z okładki: 34,90 zł

Moja ocena: 5/10
=========
Po świętach i Nowym Roku znowu zaczęła szkoła, ale jeszcze tylko tydzień do ferii zimowych! :3 Które spędzę raczej w domu, ale mam kilka książkowych planów, więc nie jest źle. Potem czeka mnie ostra jazda, powtórki do egzaminu po gimnazjum i nauka na koniec roku, żeby dostać się do wybranego LO. Także teraz postaram się czytać jak najwięcej, żebym miał za sobą wszystkie pozycje "na już". :) Weekend i tylko tydzień, o tak! :3

Wzięło mnie na Stromae, a że do tego tekst tutaj jest niczego sobie, no to dodam, posłuchajcie. ;>

Cześć, pozdrawiam, Rafał!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz