"Wszechświaty" Leonardo Patrignani
Każdy z nas podejmuje codziennie setki decyzji. Wszystkie w jakimś stopniu wpływają na nasze życie, jedne mniej, drugie bardziej, jednak każda ma swój wkład w powszedność, nie da się temu zaprzeczyć. O tych błahych i codziennych szybko się zapomina, jednak ważniejsze często się przeżywa. Po dokonaniu wyboru, zdarza się, że żałuje się tego postanowienia lub zastanawia, co by było, gdyby wybrało się inaczej: jak to drugie rozwiązanie wpłynęłoby na nasze życie, czy bylibyśmy z niego bardziej zadowoleni... A co, jeśli gdzieś w innym wymiarze została podjęta ta druga decyzja? Jeśli tam dalsze losy ułożyły się według niej? I co, gdy jest tak przy każdym znaczącym wyborze, który jakoś mógłby zmienić życie? Czy uwierzylibyście w te wszystkie światy? Czy chcielibyście spotkać drugiego siebie?
Alex to nastolatek, mieszka we Włoszech w Mediolanie, jest kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej. Jenny to jego rówieśniczka, tyle że żyje na drugiej stronie świata - w australijskim Melbourne, gdzie ciężko trenuje pływanie. Tak naprawdę nic szczególnego ich nie łączy i nigdy pewnie by się nie spotkali, gdyby nie to, że obojgu od kilku lat zdarzają się nagłe i gwałtowne omdlenia, podczas których mogą się ze sobą komunikować. Rozmowy te są jednak krótkie i niewyraźne, ciężko jest też przewidzieć, kiedy będą miały miejsce. Ich kontakt jest więc bardzo ograniczony, dlatego pewnego dnia postanawiają się spotkać i wreszcie zobaczyć siebie nawzajem w rzeczywistości. Jednak gdy już oboje docierają na ustalone miejsce, nie mogą się zobaczyć. I tu zaczyna się cała zabawa...
Gdy zobaczyłem Wszechświaty w zapowiedziach, byłem nimi naprawdę zainteresowany. Ilustracja na okładce jest po prostu niesamowita, aż ciężko się na nią napatrzeć - w rzeczywistości robi ona równie duże wrażenie. Zastosowano tutaj obwolutę, na której z przodu jest Jenny, a z tyłu Alex. Po zdjęciu tej nakładki zostaje natomiast sam krajobraz. Pomysł bardzo fajny, tyle że wykonanie trochę słabe. Obwoluta jest bardzo cienka i delikatna, przez co może szybko się zniszczyć, no a bez niej okładka to już nie będzie to samo. Zaskoczył mnie także papier, użyty do druku książki - techniczny, gruby. Książka ma 270 stron, a wygląda na 400. Nie mam pojęcia, jaki cel miało w tym Wydawnictwo, bo nic szczególnie dobrego to nie daje. No chyba, że cenę - 45 złotych...
Pozostawiając osobliwość Wszechświatów od strony technicznej, przejdę może do treści. Bardzo spodobał mi się pomysł, jaki zastosował tutaj Patrignani. Z teorią wieloświatów w literaturze młodzieżowej nigdy się nie spotkałem, więc chciałem przetestować, jak autor poprowadzi ten wątek w książce. Przyznaję, że całkiem dobrze mu to wyszło. Spodobał mi się motyw z podróżowaniem między światami, poszukiwaniem siebie, różnicami i podobieństwami między poszczególnymi wymiarami. Jest to coś nowego w młodzieżówkach i przyznaję, że bardzo mnie zaintrygowało. Szkoda tylko, że pisarz nie rozwinął bardziej samej historii. Książka jest krótka, a nim zdążyłem naprawdę wciągnąć się w fabułę, musiałem ją kończyć. Chociaż "fabuły" tutaj prawie nie ma - bohaterowie tylko wzdychają, jak to koniecznie muszą się spotkać, podróżują, wzdychają, narzekają, zmieniają zdanie, dziwią się wszystkiemu co ich otacza. Tyle. Po drodze zdarzył się może jeden ciekawszy wątek, ale i tak nie powalił mnie on na kolana. Sam pomysł na książkę autor miał dobry, jednak nie wykorzystał jego potencjału, i nawet jeśli teoria wieloświatów mi się spodobała, to niestety wszystko inne jest do poprawki.
Wszchświaty to pierwsza książka Leonarda Patrignani, co bardzo dobrze widać. Jego język kuleje, nie do końca radzi on sobie z prowadzeniem całej opowieści. Czasem zwraca uwagę na zupełnie niepotrzebne aspekty, zamiast zająć się tymi naprawdę ważnymi i ciekawymi. Dodatkowo ciągle wspomina się tutaj o produktach danej firmy. ("Na biurku leżał iPod, a wielkie słuchawki firmy Sennheiser przyciskały jej długie kasztanowe włosy do uszu" - to tylko jeden z wielu przykładów.) Coca-cola, PlayStation, a przede wszystkim firma Apple - jest to sprawa dość irytująca, bo ileż można czytać o produktach z nadgryzionym jabłkiem lub jakiejkolwiek innej marce? Nie mam pojęcia, jaki cel miał w tym autor i co mu to dało, jest to jednak kolejny irytujący element Wszechświatów.
Gdy zobaczyłem Wszechświaty w zapowiedziach, byłem nimi naprawdę zainteresowany. Ilustracja na okładce jest po prostu niesamowita, aż ciężko się na nią napatrzeć - w rzeczywistości robi ona równie duże wrażenie. Zastosowano tutaj obwolutę, na której z przodu jest Jenny, a z tyłu Alex. Po zdjęciu tej nakładki zostaje natomiast sam krajobraz. Pomysł bardzo fajny, tyle że wykonanie trochę słabe. Obwoluta jest bardzo cienka i delikatna, przez co może szybko się zniszczyć, no a bez niej okładka to już nie będzie to samo. Zaskoczył mnie także papier, użyty do druku książki - techniczny, gruby. Książka ma 270 stron, a wygląda na 400. Nie mam pojęcia, jaki cel miało w tym Wydawnictwo, bo nic szczególnie dobrego to nie daje. No chyba, że cenę - 45 złotych...
Pozostawiając osobliwość Wszechświatów od strony technicznej, przejdę może do treści. Bardzo spodobał mi się pomysł, jaki zastosował tutaj Patrignani. Z teorią wieloświatów w literaturze młodzieżowej nigdy się nie spotkałem, więc chciałem przetestować, jak autor poprowadzi ten wątek w książce. Przyznaję, że całkiem dobrze mu to wyszło. Spodobał mi się motyw z podróżowaniem między światami, poszukiwaniem siebie, różnicami i podobieństwami między poszczególnymi wymiarami. Jest to coś nowego w młodzieżówkach i przyznaję, że bardzo mnie zaintrygowało. Szkoda tylko, że pisarz nie rozwinął bardziej samej historii. Książka jest krótka, a nim zdążyłem naprawdę wciągnąć się w fabułę, musiałem ją kończyć. Chociaż "fabuły" tutaj prawie nie ma - bohaterowie tylko wzdychają, jak to koniecznie muszą się spotkać, podróżują, wzdychają, narzekają, zmieniają zdanie, dziwią się wszystkiemu co ich otacza. Tyle. Po drodze zdarzył się może jeden ciekawszy wątek, ale i tak nie powalił mnie on na kolana. Sam pomysł na książkę autor miał dobry, jednak nie wykorzystał jego potencjału, i nawet jeśli teoria wieloświatów mi się spodobała, to niestety wszystko inne jest do poprawki.
Wszchświaty to pierwsza książka Leonarda Patrignani, co bardzo dobrze widać. Jego język kuleje, nie do końca radzi on sobie z prowadzeniem całej opowieści. Czasem zwraca uwagę na zupełnie niepotrzebne aspekty, zamiast zająć się tymi naprawdę ważnymi i ciekawymi. Dodatkowo ciągle wspomina się tutaj o produktach danej firmy. ("Na biurku leżał iPod, a wielkie słuchawki firmy Sennheiser przyciskały jej długie kasztanowe włosy do uszu" - to tylko jeden z wielu przykładów.) Coca-cola, PlayStation, a przede wszystkim firma Apple - jest to sprawa dość irytująca, bo ileż można czytać o produktach z nadgryzionym jabłkiem lub jakiejkolwiek innej marce? Nie mam pojęcia, jaki cel miał w tym autor i co mu to dało, jest to jednak kolejny irytujący element Wszechświatów.
"Także i w tym świecie przyzwyczajenia są takie same, ludzie patrzą na siebie źli bez wyraźniej przyczyny - pomyślał Alex."
Skąpa fabuła i słaby język autora wystarczyły, aby ogromny potencjał Wszechświatów legł w gruzach. Jednak mimo sporych minusów książka ta nie jest gniotem. Ratuje ją wciąż ciekawy aspekt wieloświatów i zaskakujące zakończenie, które dało mi nadzieję na naprawdę dobrą kontynuację. Oby Leonardo Patrignani nie zaprzepaścił swojej kolejnej szansy.
Autor: Leonardo Patrignani
Tytuł: Wszechświaty
Tytuł oryginalny: Multiversum
Tłumaczenie: Bożena Topolska
Cykl/seria wydawnicza: Multiversum tom I
Wydawca: Wydawnictwo Dreams
Liczba stron: 172
Cena z okładki: 44,90 zł
Moja ocena: 5,5/10
==========
Recenzja miała się ukazać wczoraj, ale pisałem bzdury gorsze niż zwyczajnie, więc postanowiłem odłożyć to na dzisiaj. Mam czas, jest pierwszy dzień ferii, czilałcik. Postanowiłem też trochę popracować na blogu i dodać kilka rzeczy: zakładkę "O mnie/O blogu" oraz "Spis recenzji książkowych" i tagi, żeby łatwiej można było wyszukiwać to, co tutaj dodaję. Założyłem też fanpage na Facebooku, który można znaleźć tutaj. Ułatwi mi on trochę komunikację z Wami - czytelnikami, bo czasem chcę coś napisać, a nie jest to związane ściśle z tematyką bloga, więc żeby go nie zaśmiecać, jest fp. :D
Cześć, pozdrawiam, Rafał!
Ty wiesz, że się z Tobą nie zgadzam i bardzo lubię ^^ No ejj no, to serio jest fajne :D
OdpowiedzUsuńTo nie jest serio fajnie, na serio... :c
UsuńPrawdopodobnie to zasługa cudownej okładki, ale miałam - i wciąż mam - ochotę na tę książkę. Mimo, że są dosyć znaczne niedociągnięcia, i tak z przeczytam. Ot, z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam piosenkę, myślałam, że padnę. Człowieku, przerażasz mnie bardziej niż dotychczas - kocham OneRepublic <333
Przeczytaj, może Tobie bardziej się spodoba. :)
UsuńHuehuehue. Naprawdę jestem taki przerażający? :D
Kiedyś chciałam przeczytać ją bardzo. Teraz nie mam na nią już ochoty.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest nawet, nawet. Bardzo szybko się ją czyta, ale nic więcej. Spodziewałam się czegoś troszkę lepszego i innego :P
OdpowiedzUsuń