I nadszedł grudzień - miesiąc, na który wielu z Was zapewne czekało, ja także chciałem, żeby przyszedł jak najszybciej. Dni mijały i mijały, aż w końcu był Mikołaj - okazja do zgarnięcia kilku prezentów, chwila luzu w szkole. Śniegu nie było, świąteczny kicz natomiast zalegał w każdym zakątku, aż Świąt się odechciewało. A jak one już przyszły, to jeju, od razu poszły. Były, nie ma. Phi. No i nastał okres poświąteczny-przednoworoczny, będący czasem planowania Sylwestra i robienia postanowień na 2014 rok. I grudzień minął, właściwie bez żadnych wspaniałości. Dał natomiast trochę wypoczunku i wolnego czasu. A dzisiaj jest 31., ostatni dzień zarówno tego miesiąca, jak i całego 2013 roku. Minione 365 dni podsumuję w innym poście, prawdopodobnie jutro, teraz natomiast opiszę w skrócie swój książkowy i filmowy grudzień. Enjoy!
Książki przeczytane w grudniu:
- Perła Będzina, Emilia Nowak [recenzja]
- Amerykańscy bogowie, Neil Gaiman [recenzja]
- Na szczęście mleko..., Neil Gaiman & Chris Riddell
- Chiny od góry do dołu, Marek Pindral [recenzja]
- Poszukiwana, Małgorzata Kochanowicz
- Hobbit, J. R. R. Tolkien
- Dziwni, Stefan Bachmann
Jak widzicie: nie było najgorzej. Początek miesiąca był średni i czytanie szło mi raczej opornie, ale gdy już skończyłem Amerykańskich bogów, to nabrałem ochoty na czytanie i od połowy miesiąca częściej siadałem z książką w ręku. Najlepszą pozcyją grudnia zdecydowanie jest Hobbit, którego czytałem już po raz kolejny, aby mieć możliwość porównania książki z filmem, drugie miejsce zajmą zdecydowanie książki Gaimana - Amerykańscy bogowie i Na szczęście mleko... . Najgorszym tytułem będą Chiny od góry do dołu Marka Pindrala.
A teraz filmy obejrzane w grudniu:
- Stalingrad (2013)
Niemcy próbują zdobyć Stalingrad w czasie jednej z największych bitew II wojny światowej.*
Nie wiem co mam napisać o tym filmie. Wiem jedno: Rosjanie znają się na rzeczy i potrafią stworzyć świetą kinową produkcję. W tym przypadku również pokazali, że Hollywood nie dorasta im do pięt. Stalingrad oglądałem wciśnięty w fotel, gdy wybuchła bomba aż rozsypałem naczosy. Masa doznań, ciężki klimat wojny odczuwalny na każdym kroku. Strzelaniny, bombardowania i wybuchy, dźwięk daje po uszach, a wydarzenia na ekranie jednocześnie zachwycają i przerażają. Konflikt zbrojny - jakikolwiek, jest okropny, a okrucieństwo II wojny światowej jest nie do wyrażenia, dlatego od tej III trzeba się uchronić za wszelką cenę. Świetnie przedstawiona historia o miłości, przyjaźni, braterstwie, wytrwałości i poświęceniu w ogarniętym trudnem wojny mieście. Obejrzyjcie, ten film na pewno Was zachwyci.
Ocena: 8/10
- Twierdza Brzeska (2010)
Jest to opowieść Saszy Akimowa o obronie twierdzy Brześć w 1941 roku przez wojska radzieckie. Sasza po latach wspomina, kiedy jako uczeń szkoły muzycznej przy pułku piechoty w twierdzy był świadkiem i uczestnikiem walk z czerwca 1941 roku.*
Po Stalingradzie nabrałem ochoty na więcej rosyjskich filmów. Trafiło na Twierdzę Brzeską, kolejną historię opisującą konflikt Niemców z Armią Czerwoną podczas II wojny światowej. I znów jestem zadowolony z poświęconych temu filmowi dwóch godzin. Ponownie otrzymałem kawałek dobrego kina i może nie jestem tą produkcją zachwycony tak jak Stalingradem, to i tak ją polecam, bo jest zdecydowanie warta obejrzenia, szczególnie, jeśli lubi się dramaty wojenne.
Ocena: 6+/10
- Hobbit: Pustkowie Smauga (2013)
Hobbit Bilbo Baggins razem z Gandalfem oraz trzynastoma krasnoludami zmierza do legowiska smoka Smauga. Bohaterowie chcą pokonać bestię i odebrać jej złoto, które ukradła.*
Któż nie słyszał o ekranizacji Hobbita, któż się na nią nie wybrał do kina? Mnie pierwsza część się spodobała, mimo że trochę odbiegała od książki, ale to się zdarza. Kontynuacji więc przegapić nie mogłem. I nie przegapiłem. A Pustkowie Smauga podobało mi się znacznie mniej. Rozjazdy z pierwowzorem Tolkienowskim są ewidentne i pojawiają się na każdym kroku. Rozumiem, że gdzieś dorwali się do notatek pisarza i film zawiera trochę więcej od książki, ale kurczę, nie przesadzajmy - tam jest mnóstwo elementów zmienionych! Już nie chodzi mi nawet o samego Azoga, który w książce ginie z ręki kuzyna Thorina - Daina, na długo przed wydarzeniami odgrywającymi się w Hobbicie, ale o totalne olanie wątku z Beornem, zmienienie go, a później wsadzenie w cztery litery podróży przez Mroczną Puszczę. I ten motyw z pająkami... Jak można go tak zniszczyć? Dodatkowo Bard i wydarzenia w Esgaroth... Albo to, co działo się w Ereborze, no krew się we mnie gotuje! I elficko-krasnoludzki trójkąt miłosny. O tak, niech jeszcze ktoś zakocha się w Smaugu! *w*
Tak więc jako ekranizacja książki Pustkowie Smauga całkowicie się nie sprawdza, ale czy jako film też jest to kompletna klapa? Nie. Widz ma sporą dawkę akcji i ładne, barwne widoczki, które cieszą oczy. Na sceny walki, zwłaszcza te w wykonaniu elfów, można patrzeć godzinami, są naprawdę wzorcowo stworzone. Jest to dobra, duża porcja rozrywki i mimo że nie zachwyca tak jak pierwsza część, to warto się na nią wybrać do kina - tylko, dla własnego dobra, nie czytajcie książki bezpośrednio przed jego obejrzeniem, bo sala kinowa i inni widzowie mogą przypadkowo ucierpieć.
Ocena: 6/10
*opisy filmów pochodzą z serwisu Filmweb.pl
Książki i filmy podsumowane. Tych drugich specjalnie dużo nie obejrzałem, ale też nie natrafiłem na wiele produkcji, które by mnie zaciekawiły. Co do seriali, to stoję w miejscu. Nie zacząłem żadnego nowego, starych też nie skończyłem. Mam nadzieję w styczniu obejrzeć do końca 1 sezon Wikingów, a później kończyć Camelot. Co z tego wyjdzie, nie wiem, bo Wikingowie już mnie trochę nudzą, a jestem na samym początku, więc mogę nie wytrwać, ale może się zbiorę i obejrzę. Wtedy dam znać trochę więcej na ich temat. :)
***
Podsumowanie dobiegło końca, a ja chciałbym Wam życzyć wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku, dużo książek, jeszcze lepszych wyników czytelniczych i życiowych sukceców! Dążcie do obranych przez siebie celów, nie poddawajcie się i bądźcie zadowoleni z tego, jak 2014 rok Wam upłynie! A dzisiejszy wieczór spędźcie bawiąc się i o północy należycie przywiatajcie Nowy Rok! :D Wszystkiego dobrego!
PS: Na dniach oczekujcie podsumowania roku i wpisu z planami czytelniczymi na 2014 rok oraz z wyzwaniami, w których będę brał udział. Po drodze wepcham kilka recenzji, jeśli tylko znajdę czas. Tak więc do napisania!
<Ta piosenka tutaj jest tylko i wyłącznie JEJ winą - zostałem zarażony.>
Cześć, pozdrawiam, Rafał!
Och! Widzę, że i Ty zabrałeś się za "Wikingów". Akcja rozpędza się z czasem, więc myślę, że jak już przebrniesz przez początek to będziesz bardzo zadowolony. Mnie tak ten serial wciągnął, że aż podjęłam się jego recenzji. 7 książek w miesiąc to ładny wynik, gratuluję. Szczęśliwego Nowego Roku! :-)
OdpowiedzUsuńDzisiaj może obejrzę jakiś odcinek, może też się wciągnę. A recenzję z chęcią przeczytam. ;)
UsuńDzięki, wzajemnie!
"Hobbita" czytałam już dosyć dawno (prawie rok temu) i sporo już zapomniałam z fabuły, ale wszystkie różnice były tak widoczne i było ich tak wiele, że po prostu ręce opadają. Sam film całkiem niezły, ale miałam momenty zwątpienia, czy dotrwam do końca. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPodczas oglądania filmu miałem identycznie, teraz nie rozumiem kompletnie ludzi zachwycających się "Pustkowiem Smauga"... Ale o gustach podobno się nie dyskutuje. :)
UsuńNie pamiętam praktycznie nic, jeśli chodzi o fabułę "Hobbita", więc nie mogę stwierdzić na ile "Niezwykła podróż" pasuje do książki (drugiej części jeszcze nie widziałam). Jednak samo to, że Bilba zobaczymy tam tyle, co kot napłakał, a wszystko skupia się głównie na krasnoludach... Pozostawię to bez komentarza.
OdpowiedzUsuńNo niee... A już myślałam, że uwolniłam się od "Another love" xD
W drugiej części nawet się pojawiał, przynajmniej ja nie zauważyłem jego braku. No i jest w tytule! :D
UsuńTam, tam, tam... *All my tears've been used up on another love, on another love* :3