niedziela, 1 grudnia 2013

"Cisza" Stefan Czerniecki

"Cisza" Stefan Czerniecki

Osoba pisząca książkę podróżniczą, musi opisywany region świata naprawdę kochać. Musi czytelnikom przekazać swoje emocje i przeżycia w jak najlepszy sposób, a także zachęcić ich do podróżowania na własną rękę - niekoniecznie w konkretne miejsce, ale tak po prostu, by się rozwijać, zobaczyć piękne krajobrazy, poznawać inne kultury, lecz także samego siebie. Bo gdzie indziej można lepiej zaznajomić się z własną osobowością, niż na samotnej wyprawie po świecie? Nigdzie. Ale nawet jeśli poznawanie siebie nie będzie celem wyprawy i nie ziści się podczas jej trwania, to i tak wszytskie zwiedzone miejsca i poznani ludzie zostaną na zdjęciach i we wspomnienach, do których w każdym momencie będzie można wrócić i znów na parę chwil wybrać się na wycieczkę w odległy rejon Ziemi. Dlatego warto poznawać świat. A jeśli nie ma się do tego chwilowo środków, bądź też czasu, to zawsze można sięgnąć po literaturę podróżniczą - która oprócz zachęcania do podróży, może je częściowo zastąpić. I mimo że czytanie takiej książki nigdy nie będzie równało się zobaczeniu czegoś na własne oczy, to i tak, jeśli mamy doczynienia z pozycją dobrą, możemy świetnie spędzić czas i oddalić się na kilka godzin z dala od domu, tam, gdzie poprowadzi nas autor.


"Nie potrafię tego opisać. Może faktycznie lepiej zrobi to za mnie ta cisza. [...] Prawdziwa i głęboka. Taka, jaką czuję wkoło siebie teraz. Stanowi najlepsze dopełnienie tego, co widzę. Ta cisza to... muzyka gór. Wspaniały koncert. Genialny spektakl. Bez suflera. Doskonały i jakże surowo piękny".

W Ciszy Stefan Czerniecki zabiera swoich czytelników w podróż do Ameryki Południowej, a konkretnie do Peru i Ekwadoru. Wycieczkę rozpoczynamy od przylotu do Limy, stolicy Peru. Poznajemy to typowo południowoamerykańskie miasto, jego ruchliwość, zgiełk i tłoczność, zaznajamiamy się z biedą, jaka tam panuje, ale jednoczenie widzimy ukryte piękno zakorkowanych ulic i budynków odartych z tynku. Bo taka jest właśnie Ameryka Łacińska - ludna, uboga i brudna, ale jednocześnie piękna, egzotyczna i intrygująca. I już w pierwszym rozdziale poznajemy ten kontynent, później jest tylko lepiej. Zagłębiamy się w kulturę Peru oraz poznajemy życzliwość i żywiołowość tamtejszej ludności, podróżójąc m. in. nad Kanion Colca, gdzie przy Cruz del Condor latały kondory, nad Jezioro Titicaca - zobaczyć osadę żyjących tam po dziś dzień Indian, do słynnego Machu Picchu, podziwiać tajemnicze ruiny starożytnego miasta, czy też do Cuzco, dawnej stolicy inkaskiego imperium. Nie zabrakło także wyprawy w zapierające dech w piersiach Andy, poznania kilku górskich wiosek, czy - już na dole - wyprawy na indiański targ. Po kilku przygodach w Peru przyjdzie zaś czas na mały odpoczynek na ekwadorskiej plaży, rowerową wyprawę i podziwanie Alei Wulkanów - oczywiście z górskich szczytów. Na koniec odwiedzimy barwne lasy równikowe, pobawimy się z wężem koralowym czy też pogonimy tarantulę. Nic, tylko samemu wsiąść w samolot i zwiedzić wszytskie opisane miejsca.

Już od początku historię opisaną w Ciszy czytało mi się bardzo dobrze. Autor lekko, szybko i sprawnie wciągnął mnie w swoją opowieść o Ameryce Południowej i zaznajomił z Peru oraz Ekwadorem. Tekst czytałem jak oczarowany, a fotografie przeglądałem z szeroko otwartymi ustami. Pochłaniałem informacje o życiu Peruwiańczyków i poznawałem ich kraj, nie ruszając się z kanapy. Stefan Czerniecki co stronę zaskakiwał mnie i niejednorotnie rozśmieszał. Jego przeżycia są naprawdę godne uwagi - emocjonujące i ciekawe, a przemyślenia mądre i trafne, a przy okazji lekko wplecione w całą opowieść, pozostawiając mi możliwość wyrobienia sobie własnego zdania i własnych rozważań. Podczas czytania zaskoczyła mnie także łatwość, z jaką pisarzowi udaje się przytoczyć każdą historię - bez żadnego trudu, zupełnie jak dobremu i doświadczonemu gawędziarzowi. Przeplatanie różnych zdarzeń i rozmów z opisami miejsc również przebiegło bezproblemowo. Autor bardzo sprawnie operuje słowem, lektura jego książki naprawdę mnie wciągnęła i z chęcią sięgnę po Dalej od Buenos, inną pozycję spod znaku literatury podróżniczej, napisaną również przez tego pana.

Czerniecki nie podróżuje jednak przez całą książkę sam. Na pewnym etapie dołączają do niego jego dwie koleżanki, również Polki - Zosia i Ula. Obie panie są równie zabawne i sympatyczne co autor, świetnie więc urozmaicają lekturę. I tak jakoś lepiej czytało mi się o poczynaniach trójki bohaterów, niż jednego. Może i mnie dodało to otuchy? Bo naprawdę, przez większą część książki miałem wrażenie, że jestem tam daleko, w Ameryce Południowej, i razem z autorem wędruję po Andach. Ale trudno się dziwić, te wszystkie fotografie, opisy... Nie dało się nie odpływać myślami na inny kontynet. Dodatkowo fajną rzeczą było to, że Czerniecki nie traktuje w swojej książce czytelnika z góry. On sam o wielu rzeczach nie ma pojęcia i nie ukrywa tego. Poznaje Peru i Ekwador razem z nami i choć wie trochę więcej, to nie wywyższa się, po prostu podróżuje, opisuje to co widzi i dzieli się swoimi odczuciami.

Jeśli mieliście już okazję zapoznać się z którąkolwiek książką z serii Bilboteka Poznaj Świat, to na pewno wiecie, jak wysoką jakością odznaczają się takie tytuły. Zarówno jeśli chodzi o jakość wydania (gruby, gładki papier, masa kolorowych fotografii, mapa opisywanego terenu oraz twarda oprawa, a wszystko to po dość stonowanej, niewygórowanej cenie), jak i poziom tekstów (czyli takie jak w Ciszy właśnie). Ja na pewno jeszcze nie raz sięgnę po pozycje z tego cyklu wydawniczego, a Was - jeśli jeszcze tego nie zrobiliście - zachęcam do spróbowania tych książek, nie tylko Stefana Czernieckiego, ale i całej reszty, bo jest w czym wybierać.

"Po chwili nadchodzi otrzeźwienie. Może tak jest zdrowiej? Może to z nami jest coś nie tak? Z mieszkańcami "lepszego świata postępu". Może to my, wychowani w atmosferze ciągłej wali o "moje", o "niezależne", zatracamy podstawowe ludzkie odruchy? Może. Bo przecież, gdyby tak się nad tym zdrowo zastanowić, to tak gwoli prawdy, złość nic tu nie pomoże. Już się stało. Za późno. Nie ma sensu rozpamiętywać. "Po co?" - zapyta Latynos. Swoją drogą, chyba najzupełniej słusznie. Najadamy się tylko dodatkowego stresu. A od ciągłego malkontenctwa nabawiamy zmarszczek".

Cisza to pozycja, którą zapamiętam sobie na długo i z pewnością jeszcze nie raz do niej wrócę. Jest ona idealnym przykładem na to, jak książka podróżnicza powinna wyglądać. Dzięki niej dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o latynoskim świecie, zobaczyłem mnóstwo pięknych miejsc i usłyszałem kilka wspaniałych historii. W przyszłości z ogromną chęcią wybiorę się na wycieczkę w Andy, by podziwać górskie szczyty, do Machu Picchu, zaznajomić się z inkaską architekturą, nad wody Oceanu Spokojnego w Ekwadorze i do wielu, wielu innych miejsc opisanych w Ciszy. Nie przechodźcie obok tej książki obojętnie - zagwarantuje Wam ona masę wspaniałych doznań i przeżyć, których długo nie zapomnicie. Przeczytajcie, a dowiecie się, o czym mówię.


Recenzja dla portalu Sztukater.pl:

Autor: Stefan Czerniecki
Tytuł: Cisza
Cykl/seria wydawnicza: Biblioteka Poznaj Świat
Wydawca: Wydawnictwo Bernardinum
Liczba stron: 285
Cena z okładki: 44 zł

Moja ocena: 9/10

==========
Trochę się u mnie zmieniło. Nowy szablon, nowa nazwa, nowy adres - wszytsko jest nowe. :) W podsumowaniu listopada napisże jeszcze, dlaczego tak, a nie inaczej. Muszę jeszcze tylko ogarnąć starą nazwę bloga, żeby osoby wchodzące na "Książkowo wg Rafała" były przekierowywane na tego bloga, a nie odsyłane z informacją, że blog został usunięty. :D

Cześć, pozdrawiam, Rafał.

4 komentarze:

  1. Może kiedyś. Na razie nie ciągnie mnie do niej zbyt mocno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Dalej od Buenos" tego autora i również gorąco polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio pokochałam książki o takiej tematyce :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. "Dalej od Buenos" tego autora podobało mi się, ale coś mi się zdaje, że "Cisza" może być jeszcze ciekawsza! Będę mieć ją na uwadze.
    Pozdrawiam!
    Polaris

    OdpowiedzUsuń