sobota, 7 grudnia 2013

Podsumowanie #02 - Listopad 2013


Hihi, co z tego, że jest 7 grudnia, ja piszę podsumowanie listopada dzisiaj! Ogarniętość na moim poziomie, o tak. :3 I jaki mam pomysł na ten post? No może najpierw podsumuję to, co mam podsumować, a później przejdę do paplania i powiem troszkę o zmianach na blogu.

Książki przeczytane w listopadzie:
  • Miasto popiołów, Cassandra Clare [recenzja]
  • Cisza, Stefan Czerniecki [recenzja]
  • Legenda. Wybraniec, Marie Lu
Najlepsza książka miesiąca: Cisza
Najgorsza książka miesiąca: Miasto popiołów

Filmy obejrzane w listopadzie:
  • Wałęsa. Człowiek z nadziei
Historia Lecha Wałęsy, który razem z "Solidarnością" walczył o Polskę wolną od komunizmu.*

Film o Wałęsie bardzo chciałem obejrzeć. Zainteresował mnie zwiastun, a dodatkowo organizowane było wyjście ze szkoły, no więc szkoda było nie iść. Ale już na sali kinowej nie mogłem się doczekać końca. Nudziłem się przeokropie! Nie dość, że film był horrendalnie długi, to jeszcze zagmatwany i nużący. Za dużo wydarzeń przeplecionych ze sobą, chaotycznie, za szybko, jedno za drugim, bez wyjaśnienia. I mimo że gra aktorska była bardzo dobra, a odwzorowalnie realiów PRLu idealne, to i tak nie ma się nad czym zachwycać. Kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, że na polski film do kina wybierać się nie warto. Kropka.

Ocena: 4+/10
  • Thor. Mroczny świat
Thor próbuje zaprowadzić porządek w kosmosie, ale starożytna rasa, dowodzona przez mściwego Malekitha powraca, by zepchnąć wszechświat w ciemność.*

Odkąd obejrzałem pierwszą część Thora minęło kilka ładnych miesięcy i chyba całkowicie zapomniałbym o filmie, gdyby nie wyjście kontynuacji. Jedynka nie powalała na kolana, za to dwójka jest kawałkiem naprawdę dobrego kina. Zdecydowanie ciekawsza fabuła, więcej walk i bijatyk, masa zwrotów akcji i zaskakujących momentów, dobra gra aktorska i wyśmienite efekty specjalne - cód, miód. Gorąco polecam każdemu - miłośnikom science-fiction, fanom Marvela czy po prostu ludziom, którzy szukają dobrego filmu z kategorii "fantastyka", bo jest co obejrzeć. Tylko nie zapomnijcie najpierw zobaczyć pierwszej części!

Ocena: 8/10



  • World War Z
Pracownicy ONZ starają się zatrzymać pandemię zombie, która zagraża istnieniu ludzkiej rasy.*

Myślę, że o hicie, jakim stało się World War Z, słyszał każdy. Latem o tej produkcji było bardzo głośno - ja wtedy przeczytałem książkę, nie miałem jednak okazji obejrzeć filmu. Teraz to nadrobiłem i mogę wypowiedzieć się zarówno o ekranizacji, jak i porównać ją z dziełem Max'a Brooksa. Myślę, że warto poświęcić wolny wieczór na obejrzenie go, jeśli lubi się filmy o zombie, bo jest to całkiem ciekawie nakręcone kilkadziesiąt minut. Jednak jeśli oczekuje się dokładnego odwzorowania papierowego pierwowzoru (co, jakby nie patrzeć, byłoby ogromnie trudne), to niech obniży swoje oczekiwania. Finalnie było całkiem dobrze, chociaż momentami mogło być lepiej - Brad Pitt już chyba powinien przejść na emeryturę. 

Ocena: 6+/10

  • Grawitacja
Dwoje astronautów szuka sposobu przetrwania, kiedy ich stacja zostaje prawie całkowicie zniszczona przez szczątki satelity.*

Trailer Grawitacji jest niesamowity! Tematyka bardzo intrygująca i oryginalna, starsznie byłem więc filmu ciekaw. Początkowe sceny naprawdę zaparły mi dech w piersiach. To ukazanie Ziemi z kosmosu, cisza wśród gwiazd, bezdenna pustka wokoło... Coś pięknego. A jednocześnie przerażającego. Dalej również było nieziemsko - te wszystkie efekty specjalne: wybuchy, zniszczenia, pożary... Naprawdę, kawał dobrej, dobrej i jeszcze raz: dobrej, roboty! Niesamowicie ogląda się ten film, przeszkadza tylko jedna rzecz: jęczenie głównej bohaterki. Głośne, natarczywe, towarzyszące nam od początku do końca. Sandra Bullock wyjęczała się chyba na całe życie. Jej stękanie, oprócz wsapaniałego ukazania kosmosu, było jednym z nielicznych elementów, które bardzo dobrze i wyraziście pamiętam z filmu. Ale co jeszcze może zaoferować ta produkcja? Nudę. Dużo, duuużo nudy. Bo ileż można oglądać to samo? Po kilkunastu minutach pewne sceny zaczynają być nużące, bo są praktycznie identyczne. Ale jeśli ktoś potrafi wczuć się w fabułę, to może go wbić w fotel, więc ostrzegam - niech takie osoby przygotują sobie coś mięciutkiego do siedzenia. Mnie nie zachwyciło, ale może jestem wyjątkiem? :)

Ocena: 5/10

*opisy filmów pochodzą z serwisu Filmweb.pl

Ok, więc książek i filmów byłoby na tyle. Jeśli chodzi o seriale, to powiem tylko tyle, że skończyłęm (wreszcie!) pierwszy sezon Supernatural, i z pewnością nie będę kontynuował mojej przygody z nim - może kiedyś napiszę o tym szerzej. Zacząłem natomiast oglądać dwa inne - Camelot i Wikingowie. Jak obejrzę trochę więcej odcinków, to dam znać, czy wg mnie warto zaznajomić się z nimi. :) 



==========

Podsumowywań listopada koniec! Teraz przyszedł czas na tę drugą część, w której trochę sobie pogadam. Chciałbym mianowicie omówić sprawę zmian, jakie zaszły na blogu. Przede wszystkim: tytuł. Nie ma już Książkowo wg Rafała, a jest Far from home. Dlaczego tak? Z jednego, prostego powodu: nazwa 'książkowo' ograniczała mnie tylko do pisania o książkach, a teraz mam większą swobodę w działaniu, i, jak mówi podtytuł, będę pisał także o filmach (co zrobiłem powyżej) i muzyce (co zrobię już wkrótce). Literatura dalej jest jednak na pierwszym miejscu i to właśnie recenzje książek będą dominować - tak, jak to było do tej pory. 

A cóż oznacza nazwa "Far from home"? Nic innego, jak "daleko od domu". Nie prowadzę jednak bloga z zagranicy, niz z tych rzeczy. Po prostu, czytając fajną książkę, oglądając ciekawy film czy słuchając dobrej muzyki, jestem jedną nogą w innym świecie, czyli daleko od domu! :D Mam nadzieję, że zmiany przypadną Wam do gustu i będziecie odwiedzać moją stronę z przyjemnością. :) Bo mnie się podoba, jest niebieściutko, ładnie i czysto. ^^

I jeszcze krótkie nawiązanie do planów listopadowych, które pokazałem w poście podsumowującym październik: z olimpiady nie przeszedłem, jak zwykle odechciało mi się nauki (ale wbrew pozorom nie żałuję ^^), Amerykańskich bogów czytać zacząłem, jednakże dziwność tej książki mnie przeraża i muszę ją sobie dawkować, a biografia Nergala jak leżała, tak leży - dalej nie doszedłem do połowy. Na tę książkę trzeba mieć wenę. :3

Z mojej strony byłoby na tyle, nawet nie wiecie, jak bardzo chcę teraz dostać do ręki kubek ciepłej herbaty, ułożyć się na kanapie i zabrać za lekturę. :3 Bo za oknem trochę Syberia, wiatr, śnieg i lód. Brr, jak ja nienawidzę zimy. :c 

Cześć, pozdrawiam, Rafał!




6 komentarzy:

  1. Podsumowanie ciekawe. O dziwo to właśnie to twoje "paplanie" lubię u ciebie najbardziej, więc paplaj sobie ile wlezie, a ja nadal będę to z przyjemnością czytać :) Co do powyższych filmów, to coś niecoś o nich słyszałam, ale tak naprawdę oglądałam tylko "Wałęsę". Piękny nowy wygląd i piękna nowa nazwa ;) Pozdrawiam i przy okazji zapraszam do siebie ;)

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, mogę gadać, dla mnie nie ma problemu, chociaż zawsze staram się to w postach ogarniczać. :)
      Dziękuję, nawet bardzo! :D

      Usuń
  2. Podsumowanie bardzo fajne, a i wynik wcale nie taki zły :D Fajnie tu po zmianach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam z ogarnięciem, mi też można je przypisywać, bo zrobiłam w podobnym czasie. Podsumowanie przeciekawe. Sama skończyłam kiedyś na 3cim sezonie "Supernatural" - przez moją odziedziczoną po mamie przypadłość, jaką jest zasypianie na filmach o ile nie widzę ich w kinie. A "Wikingowie" mnie ciekawią, dla nich wypiję nawet sześciokrotne espresso i zacznę oglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;)
      Mnie rozbroiło zakończenie 1. sezonu i gdybym mógł, zabiłbym twórców tego serialu. :) A "Wikingowie" jakoś na razie nie za bardzo mnie pociągają, stanąłem na 2. odcinku i póki co nie mogę dalej. :/ Może jeszcze się przebiję.
      Kawa? Dalej nie rozumiem jej fenomenu, hihi. :D

      Usuń