środa, 14 sierpnia 2013

"World War Z" Max Brooks

"World War Z" Max Brooks 

Wizja zagłady ludzkości pod wpływem zombie to już nie nowość. Kanon żywych trupów jest powszechnie znany, a przez ostatnie lata osiąga wręcz apogeum popularności. Do tej pory powstała masa produkcji filmowych na temat martwych powstających z grobów, a tematyka ta zaczyna powoli wynajdywać sobie miejsce w literaturze. Na rynek wydawniczy trafia bowiem coraz więcej powieści z kategorii 'zombie', co po pozycjach z wampirami, wilkołakami czy aniołami w roli głównej jest miłą odskocznią. Doskonałym przykładem żywych trupów w książce jest właśnie "World War Z", stworzona przez Max'a Brooksa, amerykańskiego pisarza i scenarzystę. Jest on także autorem "Zombie survival", czyli przewodnika o tym jak radzić sobie podczas apokalipsy żywych trupów i w miarę możliwości przeżyć, który w Polsce ma się ukazać jeszcze w bieżącym roku. Dziś jednak nie o tym, a o "Światowej Wojnie Zombie w relacjach uczestników". 

"-Jak coś masz, to z tego korzystaj."

Od zakończenia Światowej Wojny Z, zwanej też Wielkim Kryzysem czy Latami Ciemności, minęło 12 lat, czyli równo tyle ile ona trwała. Z dawnej populacji pozostał jedynie ułamek - szczęściarze, którzy jakimś cudem nie zostali pokąsani przez zombie i w porę znaleźli schronienie. Autor książki jest jednym z nich, a dziś jeździ po całym świecie i zbiera ludzkie historie, przeżycia, wspomnienia z tamtego piekielnego okresu, katalogując je i tworząc pisemne dzieło. Tak oto powstała "Światowa Wojna Zombie w relacjach uczestników".

Na szczególną uwagę podczas pisania recenzji książki Max'a Brooksa zasługuje forma, w jakiej została ona czytelnikowi przedstawiona. Nie jest to typowy zombilijny scenariusz: grupa ludzi uwięziona na danym terenie, która co rusz odpiera ataki żywych trupów i próbuje się przed nimi obronić, cały czas tracąc kolejne osoby, a wszystko kończy się śmiercią każdego człowieka lub przeżyciem jedynie garstki, która po wielu męczarniach wpada w ręce oddziału ratunkowego. Nie, tego nie ma w "World War Z". Nie jest to bowiem jak kolejna amerykańska produkcja - maglowana setki razy, tycząca się tego samego i bez grama oryginalności, byleby były krew i wybuchy. Dzieło Brooksa jest czymś nowym i niesamowicie pomysłowym - zbiorem wspomnień i przeżyć ludzi z okresu Wielkiej Wojny Zombie. Każda historia opowiedziana w tej książce jest czymś innym, ze względu na ludzi, którzy ją opowiadają. Ci różnią się bowiem wszystkim: wykonywanym zawodem, wiekiem, mentalnością, obyczajami, narodowością, sprawnością fizyczną... Bardzo wieloma rzeczami, łączy ich jednak jedna, wspólna cecha: fakt, że przeżyli i to w jaki sposób. Wszystkie opowieści mają w sobie to 'coś' - wciągają czytelnika bez reszty, a on zapomina o rzeczywistości i nawet nie wie kiedy historia się skończyła. Każda pozostawia po sobie niedosyt, który jednak w miarę zatapiania się w kolejnej przygodzie zanika, a my otrzymujemy kolejną dawkę emocji. To powoduje, że przez cały czas trwania fabuły coś się dzieje, pisarz nie pozwala na chwilę znużenia, co chwilę zaskakując i dokładając kolejną porcję akcji, więc na brak wrażeń na pewno nie będziemy narzekać. 

Wielkie brawa należą się autorowi za sam pomysł i trzymanie czytelnika nieustannie w wirze wydarzeń, nie pozwalając na nudę. Wszystko jednak byłoby niczym, gdyby Brooksowi nie udało się w tak zawodowy sposób przelać tego na papier. Oczywiście to też nie wszystko - jeśli pisarz po prostu 'zlałby' swoje myśli na puste strony powstałaby chaotyczna mieszanka, pomieszane z poplątanym i czytelnik nijak odnalazłby się w tym świecie. Max jednak o wszystko zadbał - "World War Z" jest podzielona na rozdziały: przed Wojną (odnajdywanie pierwszych zakażonych itd.), początek zarazy, wygląd Wojny w USA, a potem w innych krajach, pozbywanie się zombie, czyli tzw. wojna totalna. i wreszcie rozdział "Pożegnania", który mnie osobiście najbardziej się spodobał. Poszczególne historie umieszczone są w częściach książki, które im odpowiadają, a jeden rozdział, mimo iż tyczy się innego etapu walki z zombie, automatycznie wprowadza nas w drugi i tak dalej. Tworzy to spójną i logiczną całość, która współgra ze sobą i po prostu cieszy czytającego! Wartość ogólną "World War Z" podnosi dodatkowo przyzwoita jakość wydania po dość niskiej cenie i ilustracje trzymające wysoki poziom. 

"Droga w przyszłość prowadzi między górami zbyt wysokimi, by dostrzec, co się za nimi kryje."

"World War Z. Światowa Wojna Zombie w relacjach uczestników" to naprawdę bardzo dobra pozycja, ze wszech miar godna uwagi i warta poświęcenia kilku godzin. Tutaj w niepamięć odchodzi utarty schemat apokalipsy zombie, a pojawia się coś nowego, świeżego, co na pewno zostanie w mojej głowie na długi czas i do czego z chęcią będę powracał myślami. Książkę Max'a Brooksa polecam wszystkim - fanom fantastyki, wielbicielom reportaży czy powieści przygodowych, a także (lub może przede wszystkim) fanatykom żywych trupów! Jeśli zastanawialiście się kiedykolwiek nad przeczytaniem tej pozycji, to czym prędzej biegnijcie do księgarń i bibliotek, aby zaopatrzyć się w egzemplarz "World War Z" i jeśli tego nie zrobicie, to niech was zombie pokąsa! 

Autor: Max Brooks
Tytuł: World War Z
Tytuł oryginalny: World War Z
Tłumaczenie: Leszek Erenfeicht
Cykl/seria wydawnicza: -
Wydawca: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Liczba stron: 538
Cena z okładki: 34,90 zł

Moja ocena: 9,5/10
==========
~ Człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie. ~ 

A tak przy okazji ( *o* ): 

9 komentarzy:

  1. Czekałam na twoją recenzję tej książki, bo osobiście strasznie jestem jej ciekawa. Dużo bardziej ciekawa jej niż filmu. No i widzę, że jest na co czekać, bo ocena bardzo wysoka. Nie mogę się doczekać jej w swoich księgozbiorach.
    Pozdrawiam!

    PS Plusy za piosenkę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, chyba wampiry są już oficjalnie passe i wykwita nam nowa moda... :D
    Nie jestem wielką fanką tematu zombie, ale forma książki w postaci relacji kompletnie różnych ludzi wydaje mi się bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do piosenki... a The Cranberries gdzie? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy to całkowicie zapomniałem o tej piosence... Gdzie ja miałem głowę? :p Przy następnej zombilijnej pozycji z pewnością zagoszczą The Cranberries... Oj tak, z pewnością zagoszczą... ;>

      Usuń
  4. Przy okazji wyjścia filmu, zrobilo się głośno o książce i przeczytałam już mnóstwo pozytywnych recenzji, więc chyba będę musiała się rozejrzeć za tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spocznę dopóki jej nie przeczytam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałem i niezmiernie miło wspominam :P. A ten cytat z "zombie zombie zombie" świetny :D!

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
  7. Człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie. - podoba mi się to;D ja mam tę książkę jeszcze przed sobą, ale także się do niej palę

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka wprost dla mnie! :D Uwielbiam takie postapokaliptyczne wizje. Nie pozostało mi nic innego jak wyruszyć na polowanie "World War Z", bo czas spędzony z tą pozycją z pewnością nie będzie czasem straconym :)

    OdpowiedzUsuń