wtorek, 22 lipca 2014

"Obcy" Maks Frei

"Obcy" Maks Frei

Czasem zdarza się tak, że jakiejś książki nie chcemy kończyć. Odkładamy lekturę na później i później, delektujemy się każdą stroną - bo każda jest tak dobra. Są też jednak takie, podczas czytania których jak najszybciej chcemy poznać zakończenie. I Obcy to właśnie jedna z tych książek - widok ostatniej strony śnił mi się po nocach... Bynajmniej nie dlatego, że to taka superowa powieść i musiałem wiedzieć, jak wszystko ostatecznie się potoczy. Nic z tych rzeczy, po prostu chciałem mieć tę męczarnię za sobą najszybciej jak się da. Gorszego gniotu nie przeczytałem w ciągu całego roku. 

Maksowi - głównemu bohaterowi - życie na planecie Ziemia nigdy nie wiodło się jakoś szczególnie szczęśliwie. Dlatego gdy ma możliwość przeniesienia się do innego świata, stwierdza, że YOLO i... tak oto znajduje się w Echo. Stolicy infantylności, debilizmu, kiczu, nienormalnych zdarzeń i zbiorowiska chorób psychicznych maści wszelakiej i najróżniejszej. Ale jemu się tam podoba, bo ładnie i mają magię. Zostaje członkiem Małego Tajnego Wojska Wywiadowczego Zjednoczonego Królestwa (nie, nie wszystkie nazwy są tak kretyńskie... większość brzmi jeszcze gorzej!) i pomaga w rozwiązywaniu różnych zagadek/przestępstw, które trapią chorych umysłowo mieszkańców miasta Echo. Ale spokojnie, on będzie się świetnie bawił! My niekoniecznie... 


Już przed rozpoczęciem lektury byłem trochę do tej książki zniechęcony. Gdy ujrzałem jej potężne gabaryty i gęsto zadrukowane strony uznałem, że jeśli to będzie słabe, to się niemiłosiernie wymęczę, no i masz ci los... Czytałem Obcego kilka miesięcy i nigdy nie mogłem zasiąść do niej i przeczytać więcej niż kilkanaście stron i ciągle obiecywałem sobie, że jeszcze tylko jedna inna książka i już Obcy, już się za niego zabieram, już, już... ta, obiecanki cacanki. Na szczęście ostatnio zawziąłem się w sobie i ją skończyłem, więc radość ma nie miała końca! 

Długo by wymieniać, dlaczego tej książki tak nie lubię, bo serio - jest masa powodów, jednak przede wszystkim będą to bohaterowie, na każdym kroku po prostu miażdżący swoją infantylnością i zachowaniami pozbawionymi jakiegokolwiek sensu. Ha, no na przykład facetowi podoba się koleżanka z pracy. Umawia się więc z tą koleżanką na spacery i próbuje jakoś tam dostać od niej całusa. I wszystko byłoby super-fajnie-ekstra-normalnie, gdyby nie to, że koleżanka wmawia mu, iż nie jest człowiekiem i że się go boi. I ciągle mówi mu per pan, zaraz się poprawiając: "no chciałam panu... tobie powiedzieć", "a może panu... tobie", tralalala. Ale nasz facet uznaje, że ta się jeszcze przyzwyczai, że z czasem będzie dobrze, a na razie wszystko jest w porządku. No. Ale to tylko dwójka ludzi i jeden przykład zachowań. Ludzi jednak było więcej i każdy wykazywał się kompletnym brakiem dojrzałości psychicznej, emocjonalnej i intelektualnej. Z naszym Maksiem włącznie, bo to właśnie on jest tym kochasiem-nieczłowiekiem. 

Świat przedstawiony to też jedna wielka porażka. Może i pomysł był ciekawy, takie egzotyczne miasto, z mozaikowymi chodnikami, pięknymi kamienicami, okazałymi sadami na przedmieściach... Ale gdy zacząłem poznawać chociażby jego historię: Zakon Siedmiolistnika, Zakon Nagrobnego Psa, Zakon Zegarów Zarozumiałego Czasu, Zakon Wielkiej Kiełbasy... I tak dalej, chcecie więcej durnot? Takie bowiem "organizacje" rządziły kiedyś w Echo, ale to były Smutne Czasy, teraz nastała Epoka Kodeksu. Chociaż mi i tak robiło się smutno, gdy czytałem o tym wszystkim. Bo świat Echo mógł być naprawdę ciekawy, gdybyśmy tylko mogli poznać więcej krain (a nie tylko jedną) i zobaczyć samo miasto nie w świetle nienormalnych zachowań jego mieszkańców, a po prostu jako stolicę innej, nieco egzotycznej kultury będącej efektem wyobraźni autorki. Tyle że autorka ma najwyraźniej wyobraźnię spaczoną przez coś, o czym nawet nie chcę wiedzieć. I wyszło jak wyszło, czyli gorzej niż źle. 

Jeszcze tylko kilka słów o sprawach kryminalnych, które rozwiązywał Maks i jego ekipa z Małego Tajnego Wojska Wywiadowczego Zjednoczonego Królestwa. :) Każdą sprawę traktowali trochę jak żart i zawsze znajdywali w nich powody do śmiechu (nawet jeśli była to po prostu śmierć). Ale chodzi mi przede wszystkim o to, że rozwiązania przychodziły im bez najmniejszego kłopotu - tu użyli swoich mocy, tam doznali nagłego olśnienia i nagle wiedzieli już co trzeba zrobić! Dlatego żadna z tych "kryminalnych" zagadek nie wywołała we mnie grama ekscytacji, wiedziałem bowiem, że wszystko i tak dobrze się skończy, tylko muszę przebrnąć przez to bagno do końca rozdziału i zmierzyć się z tym samym w części kolejnej (pocieszałem się myślą, że coraz mniej zostawało do końca samej książki). I trochę smutne to, jak już mówiłem. Podobno Obcy jest bardzo popularny w Rosji... Nie mam pojęcia dlaczego ani co mogło wywołać tę "sensację", ale nie od dziś krążą plotki, że Rosja to nie kraj - to stan umysłu. 

Jestem przerażony tym, że ten cykl ma podobno ponad 40 tomów! Słownie: CZTERDZIEŚCI! Nie wyobrażam sobie mieć jakiejkolwiek styczności z kontynuacją, a wam szczerze i z całego serca odradzam kontakty z tomem pierwszym. No chyba że szukacie prezentu na urodziny dla bardzo nielubianego kolegi... Chociaż nie wiem jak bardzo ja musiałbym kogoś nie lubić, żeby sprawić mu niespodziankę w postaci Obcego. Bo ta książka po prostu męczy, jak prawdziwa katorga. Wystawiam mocne 1/10. 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka

Autor: Maks Frei
Tytuł: Obcy
Tytuł oryginalny: Czużak
Rok wydania oryginalnego/polskiego: 2001, 2014
Tłumaczenie: Walentyna Mikołajczyk-Trzcińska
Cykl/seria wydawnicza: Labirynty Echo #1
Wydawca: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Liczba stron: 628
Cena z okładki: 39,90 zł
Moja ocena: 1/10

Trochę nieskładna ta moja wypowiedź, ale ta książka tak na mnie działa. A nie chciałem tu brzydkich słów używać. Ale piosenka musi być! Alice trochę pasuje - inny świat, ale nawet Kraina Czarów jest normalniejsza od Echo. No może nie normalniejsza, ale na pewno znacznie przyjemniejsza w odbiorze i mniej durna. ;) To widzimy się w następnej recenzji, mam nadzieję, że pozytywnej! :3 

10 komentarzy:

  1. ''Rosja to nie kraj - to stan umysłu. '' Hahahahahah. :D
    Szkoda, że TAK SZYBKO skończyłeś tę książkę. Myślałam, że będę mogła trochę dłużej się z Ciebie pośmiać. No i nie zamierzam jej czytać po tym jak zamęczyłeś mnie idiotycznymi fragmentami tej cudownej powieści :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *cudownymi, te fragmenty były cudowne! I na pewno cię nie zamęczyły, no już nie gadaj bzdur. :p

      (I nie ma tak dobrze, skończyłem ją BARDZO SZYBKO.)

      Usuń
  2. Ło matko, będę omijać szerokim łukiem. Jeśli to ma czterdzieści tomów po 600 stron każdy, to niech się George R.R. Martin schowa. Ludzie w Rosji muszą mieć dziwny gust...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z tego, co zdążyłem zaobserwować, to Martin jakiś tam poziom trzyma, a pani Frei poszła widocznie w ilość, a nie jakość. :)

      Usuń
  3. Czterdzieści tomów, wow! Ale to znaczy, że seria ma jakieś, zapewne niemałe, grono fanów. ;) "Zakon Siedmiolistnikia, Zakon Nagrobnego Psa, Zakon Zegarów Zarozumiałego Czasu, Zakon Wielkiej Kiełbasy..." - Te wszystkie zakony mnie rozbawiły, jakie w ogóle były obowiązki takich zakonników? Wygląda mi to raczej na materiał na jakąś parodię. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno jest "znaną marką na polu literatury fantasy" i "w Internecie wyrosła wokół niego swoista subkultura fanów" - tak piszą na skrzydełkach, nie wiem czy to prawa, bo ja w ogóle pierwsze o takim czymś słyszę. A tych Zakonów to tam 3x więcej było i wszystkie równie głupie nazwy miały - przewodzili im Wielcy Magistrowie (każdy zakon miał takiego) i ogólnie te zakony rządziły w Echo, skupiały wokół siebie różnych ludzi i z tego, co wiem, to mieli swoje własne tradycje i zwyczaje, których musieli przestrzegać i jakieś swoje badania mieli czy coś, nie wiem, mało mnie to interere. ^^ A później doszło między nimi do wojny, jeden zakon przejął władzę i wybrano króla - Epoka Kodeksu. I ci Magistrowie pokonanych zakonów teraz będą przysparzać wszystkim kłopotów, niszczyć, straszyć w formie duchów i w ogóle. I mieszkańcy mają swoje powiedzonka w stylu "Na grzesznych Magistrów!" itd., no ogólnie cyrk na kółkach.
      I fakt, to przypomina parodię, wszystkie jej elementy ma. Tyle tylko, że jest na serio...

      Usuń
  4. Hmmm a może to po prostu kwestia gustu? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gustu? To fantasy niby jest, ja fantasy bardzo lubię. Ta książka to po prostu dno (chociaż może niektórym się spodoba, ale jak ktoś chce się bawić z taką cegłą, to pozdrawiam). :)

      Usuń
  5. Niestety, muszę się z Twoją opinią całkowicie zgodzić. Sama nie dałam rady przebrnąć do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie to, że dostałem książkę do recenzji, to bym ją w połowie odłożył i już nigdy do niej nie wrócił. :|

      Usuń