czwartek, 18 czerwca 2015

"Szczęśliwa ziemia" Łukasz Orbitowski


Przeszłość zawsze będzie powracać. To, co już się zdarzyło, definiuje całe życie człowieka. Nie można od tego uciec, bo wspomnienia i tak nas dopadną. Ta sfera tylko pozornie zostaje za nami. Można udawać, że się o niej zapomniało, że już wyparło się ją z pamięci. Jednak zawsze będzie to tylko udawanie. Demony przeszłości będą ścigać człowieka na każdym etapie jego bytowania, a ten uwolni się od nich dopiero w momencie śmierci - choć i to nie jest pewne... Pewna jest tylko przeszłość. Teraźniejszość mija w mgnieniu oka, przyszłość nie jest znana. Natomiast przeszłość stale trwa, nieprzerwana, wieczna, silna. Jedyny w pełni lojalny przyjaciel człowieka. Tylko w jej przypadku masz pewność, że cię nie opuści i że zawsze wróci. Choćbyś nie wiadomo jak daleko uciekał i jak głęboko chciał się schować...

Rykusmyku to małe miasteczko. Ciche, spokojne, stare zadupie. Jest ratusz, rynek, zabytkowy kościół... jest też zamek. Zamek skrywający tajemnicę, z którą związana jest cała miejscowość. Wszyscy żyją w cieniu sekretu, który od wieków ukrywa Rykusmyku, nawet jeśli nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Szymon i jego kumple właśnie skończyli szkołę średnią. Przed nimi otworem staje dorosłe życie. Muszą dokonać wyborów, uwierzyć w swoje marzenia, wyruszyć... i zapomnieć o dziurze, jaką było ich miasteczko. Postanawiają więc hucznie zamknąć młodzieńczy etap swojego życia. Pożegnać się z Rykusmyku tak, by wreszcie poza nim odetchnąć pełną piersią, zaczerpnąć powietrza wielkiego świata pełnego wielkich możliwości. Wkradają się do podziemi zamku. Podziemi, które od dziecka przerażały każdego, gdzie nikt nie odważył się wejść dalej niż na parę kroków. Tym razem jednak zagłębiają się w sieć tuneli... I wychodzą. By zacząć nowe życie i zapomnieć o tym, co zdarzyło się pod ziemią. By już nigdy do tego nie wracać, by wyprzeć się tych wspomnień, pogrzebać je na zawsze. Jednak gra pozorów nie zmyli przeszłości, która gdy już raz zamieszka w człowieku... to nie rozstaje się z nim. Nigdy. 

Historia szczęśliwej ziemi z Rykusmyku stała się mi bardzo bliska po przeczytaniu. Nie dlatego, że utożsamiałem się z bohaterami czy ich przeżyciami, ale po prostu magia tej opowieści - jej klimat i moc, niesamowicie na mnie działają. Już na drugiej stronie odkryłem, że wydarzenia rozgrywają się w dolnośląskim Jaworze, który udało mi się zwiedzić podczas wakacji dwa lata temu. Miałem wtedy taką wędrówkę po zamkach i najważniejszych zabytkach Dolnego Śląska i wtedy z całego serca pokochałem ten przepiękny region, pełen niezapomnianych widoków, malowniczych krajobrazów... i miejsc takich jak Jawor. Małe, trochę brudne i zaniedbane miasteczko, z zamkniętym do zwiedzania, obdartym zamkiem. A jednak miejscowość z duszą, z klimatem, z bogatą historią. Łatwo przywiązuję się emocjonalnie do takich rzeczy i Orbitowskie Rykusmyku dość dobrze zapadło mi w pamięć. Przez to wiedziałem od początku, że Szczęśliwa ziemia będzie wyjątkowa, bo mogłem sobie przypomnieć część lokacji, w których rozgrywała się akcja i przywołać ten niepowtarzalny klimat - przez co jeszcze bardziej zżyłem się z książką.  

Ale nawet jeśli Jawora bym nie poznał i w ogóle opisywanych miejsc nie znał (chociaż w innych miastach pojawiających się w książce też byłem i to jest trochę podejrzane, ale mnie się tam podoba), to podejrzewam, że i tak przepadłbym w prozie Orbitowskiego. Bo kreuje on historię w taki sposób, że pochłania się ją w najwyższym stadium zachwytu. Tworzy coś, co zostaje w głowie już na zawsze - aura, wydarzenia, refleksje, jakie przychodzą po przeczytaniu... Chociaż nie, wróć, Szczęśliwej ziemi się nie czyta - ją się przeżywa. Przynajmniej ja tak miałem. Dla mnie lektura tej książki była fantastycznym wydarzeniem, którego długo nie zapomnę - a jeśli zacznę zapominać, to sięgnę po książkę ponownie, bez wahania. 

Szczęśliwa ziemia ma wszystko, by przekonać do siebie czytelnika. Ma przede wszystkim tę magię, niepowtarzalną, zarezerwowaną tylko dla niej. Jej mroczność pochłania i zagłębia się w człowieku, a mimo to nie dobija, nie zasmuca... po prostu wprawia czytającego w specyficzny stan, wywołuje szereg emocji, w pewnym stopniu też uzależnia od siebie. Wszechogarniający klimat tej książki, mrok przepleciony z tajemniczością, z czymś nieodkrytym, strasznym, jej bohaterowie, wydarzenia i sposób w jaki to wszystko jest przedstawione układa się po prostu w mistrzowską powieść. Powieść, która jest brudna, ale jednocześnie oczyszcza. Która zaczyna się niepozornie, a zostawia czytelnika zmienionego, bogatszego... szczęśliwszego? 

+ Książka nominowana do Nike 2013. Nagrody nie zdobyła, ale liczy się też samo wyróżnienie. Może jeśli ktoś Nike się sugeruje... to zachęci go to do przeczytania Szczęśliwej ziemi

Autor: Łukasz Orbitowski 
Tytuł: Szczęśliwa ziemia
Rok wydania: 2013
Cykl/seria wydawnicza: -
Wydawca: Wydawnictwo SQN
Liczba stron: 384
Cena z okładki: 39,90 zł
Moja ocena: 9/10


Za książkę dziękuję wydawcy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz