środa, 3 czerwca 2015

"2049" Rafał Cichowski

We wcale nie tak dalekiej przyszłości powstaje samowystarczalne miasto idealne - Ketra. Wysokie wieżowce, kontrola nad pogodą, każdy minimetr zaprojektowany zgodnie z planem i najnowocześniejszymi technologiami. A wokół tego wszystkiego, za murami, znajduje się Ketra B. Początkowo były to jedynie osiedla robotnicze dla tych, którzy budowali miasto marzeń - z czasem zewsząd zaczęli dołączać ci, którzy szukali lepszego życia i liczyli, że Ketra A stanie dla nich otworem. Jednak dostanie się tam graniczy z cudem, a każdy jej mieszkaniec to wielki szczęściarz i wybraniec. 

Robert Welkin od zawsze mieszkał w nowoczesnym i luksusowym mieście. Myślał, że ma to zagwarantowane dzięki rodzicom, którzy przyczynili się do powstania tego miejsca. I tak żył spokojnie, uczył się, pracował, zdobywał kolejne szczeble kariery zawodowej, a oszklone ściany wysokiego wieżowca nazywał swoim domem. Jednak w jednej chwili został wszystkiego pozbawiony. Niesłusznie oskarżony, osądzony i wydalony... do Ketry B. Do miejsca gorszego, przeludnionego, niebezpiecznego. Z tak wysoka spada na sam dół. I musi wstać na nogi, zacząć żyć... choć takie rzeczy nie śniły mu się nawet w najgorszych koszmarach.

2049 to ciekawy debiut, którzy przyciąga nie tylko świetną okładką autorstwa Piotra Cieślińskiego (Dark Crayon), ale i opisem. Ktoś, kto ma wszystko i nie musi się martwić praktycznie o nic, nagle to po prostu traci. Zostaje z niczym, wrzucony do świata, który do tej pory obserwował jedynie zza szyb swojego wieżowca. Prostym wyjściem byłoby samobójstwo - jednak główny bohater decyduje się na próbę przetrwania w nowym otoczeniu i obiecuje sobie, że jeszcze do Ketry A wróci. Przemiana głównego bohatera i to, jak będzie się on odnajdywał w nowej rzeczywistości, co pocznie, z kim się zwiąże - to podstawa tej powieści i być może jej największy atut, z jednym szkopułem...

Bo mam wrażenie, że już na etapie kreowania postaci głównego bohatera coś nie wyszło. Robertowi nie mogę niczego konkretnego zarzucić, ale jednak jest w nim jakaś rzecz, której nie potrafię ubrać w słowa i która mnie w nim irytowała. To taki rodzaj bohatera, który jest fajny, spoko i w ogóle ma wszystkie predyspozycje do tego, żeby przypaść ci do gustu, a jednak tak się nie dzieje i im więcej o nim czytasz, tym bardziej nie czujesz się do niego przekonany, chociaż z pozoru wszystko z nim w porządku. I chociaż nie przeszkadzał mi w lekturze, to jednak mam wrażenie, że można go było stworzyć inaczej - tak, by postać naprawdę poruszała tłumy, tworzyła jakąś więź z czytelnikiem i zapadała w pamięć na dłużej niż pół miesiąca po przeczytaniu. 

A wracając do przemiany bohatera i jego odnajdywania się w Ketrze B - to faktycznie mogła być najlepsza część książki, jednak przez taką a nie inną figurę głównego bohatera, przebiegło jakoś bez fajerwerków. Jak wszystko w 2049. Bo właściwie nie ma się tutaj czym zachwycać - miasto przyszłości jak miasto przyszłości, podobne znajdziemy w setkach innych książek science-fiction. Intryga też nie jest tu jakaś zachwycająca, postaci drugoplanowe też jakoś specjalnie sytuacji nie ratują. Mimo wszystko ta powieść to przyjemne czytadło, pewnie za sprawą umiejętności autora do opowiadania i zaciekawiania czytelnika historią - rozdziały lecą bardzo szybko i chociaż treść to nic szczególnego, to jednak można przyjemnie spędzić czas na lekturze. 

2049 poza tym, że jest całkiem miłym czytadłem, nie ma nic szczególnego do zaoferowania. Świat przedstawiony, bohaterowie, wydarzenia... wszystko to przebiegło jakoś przeciętnie, znośnie. Gdzieś tam ten potencjał jest, nieduży, ale jednak, i pewnie można było z tej historii wycisnąć więcej, ale i tak jest w porządku. Jako coś lekkiego i niewymagającego z pewnością się sprawdzi. 

Autor: Rafał Cichowski 
Tytuł: 2049
Rok wydania: 2015
Cykl/seria wydawnicza: -
Wydawca: Wydawnictwo Novae Res
Liczba stron: 284
Cena z okładki: 29 zł
Moja ocena: 5,5/10

Za książkę dziękuję wydawcy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz