wtorek, 7 października 2014

"Na drugą stronę" Anna Kendall


Ludzie od zawsze zastanawiali się, co jest po drugiej stronie. Co dzieje się, gdy oddech ustaje, serce przestaje pompować krew... Ciało blednie, wargi sinieją. A gdzie wtedy odchodzą myśli? Czy wszystko się kończy, nagle nastaje ciemność, nicość? Czy może istnieje kraina umarłych, gdzie dusze mają swoje miejsce - u boku Boga, bądź też samowolne? Nikt tego nie wie. Ale wielu z nas, o ile nie wszyscy, się nad tym zastanawia. Strach, niepewność, niewiedza... 

...nie towarzyszą jednak Rogerowi Kilbourne'owi. Chłopak potrafi przechodzić na drugą stronę, obcować ze zmarłymi, a przy odrobinie szczęścia nawet z nimi rozmawiać. Wystarczy tylko, że zada sobie ból, pogrąży się w nim, da mu się pochłonąć... 

"Ciemność... 
Chłód...
Ziemia wypełniająca mi usta...
Robaki w moich oczach...
Gleba więżąca moje obdarte z ciała ręce i nogi...
Ale tylko na moment. Przecież nie umarłem naprawdę."

Wyjątkowa zdolność chłopaka nie pozostaje jednak niezauważona. Roger już od małego jest wykorzystywany przez despotycznego męża ciotki, który traktuje go jako źródło zarobku. A gdy wreszcie nadarza się upragniona okazja na wyrwanie spod brutalnych skrzydeł wuja, Roger trafia jakby z deszczu pod rynnę. A to dopiero początek jego przygody...

Właściwie elementy powieści Anny Kendall mogę podzielić na trzy kategorie: podobało mi się, wręcz przeciwnie, oraz coś pomiędzy. Do tej pierwszej na pewno zaliczyłbym aspekt krainy umarłych i życia po śmierci - niby nic oryginalnego, jednak nie przypominam sobie, kiedy ostatnio czytałem książkę nawiązującą do tego. Odczułem to jako swoistego rodzaju powiew świeżości, urozmaicienie, i dlatego oceniam ten pomysł jak najbardziej pozytywnie. 

Nie podobało mi się natomiast bardzo pobieżne i niedokładne nakreślenie świata przedstawionego. Jakaś kraina, dolinka, otoczona górami, gdzieś jakieś inne kraje... Ale właściwie to samo można stworzyć w kilka minut na kolanie. Brak jakiegokolwiek rozmachu, ciekawego pomysłu. No i nie ma mapki, która - tak, drodzy Autorzy, Graficy, Wydawcy - w książkach fantasy jest ważna! Może nie niezbędna, ale zdecydowanie ułatwia i uprzyjemnia lekturę, i na pewno zostanie przez czytelników doceniona.

Irytowała mnie też w powieści Kendall schematyczność i wtórność. Niby żadnego rażącego podobieństwa do innej znanej mi książki nie widziałem, to jednak miałem wrażenie, że - oprócz aspektu umarłych - czytam wciąż o czymś, co już kiedyś miałem przed oczami. Coś, co już doskonale znam, co nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Może nie wszyscy będą mieli takie uczucie, jednak osoby obeznane z gatunkiem na pewno odczują coś podobnego. 

I pozostają w książce dwie kwestie nijakie: akcji i bohaterów mianowicie. Co do tej pierwszej - ani szczególnie nudna, ani porywająca. Jeśli szukacie czegoś z naprawdę szybkim tempem - to nie tutaj. Chociaż ze znużenia też na pewno nie zaśniecie. Jeśli się zaś przyjrzymy postaciom: jednowymiarowe, zwyczajne, niewyróżniające się. Główni bohaterowie nie wzbudzali we mnie żadnych głębszych emocji, ci drugoplanowi z resztą też nie. Nijacy, ewentualnie wywołujący lekką konsternację swoim dziwnym zachowaniem. 

Powielająca znane schematy, nijaka pod wieloma względami, nawet z motywem przechodzenia do świata umarłych Na drugą stronę staje się książką średnią. Czyta się przyjemnie, jednak jako całość książka nie prezentuje się na tyle wyjątkowo czy porywająco, bym zapamiętał jej treść na dłużej. Po drugi tom tej historii póki co nie zamierzam sięgnąć, a jeśli wam szkoda czasu na takie mierne lektury, to możecie sobie darować i pierwszy tom. Chociaż młodszym czytelnikom może przypaść do gustu.

Autor: Anna Kendall
Tytuł: Na drugą stronę
Tytuł oryginalny: Crossing Over
Rok wydania oryginalnego/polskiego: 2010, 2014
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Cykl/seria wydawnicza: trylogia Kroniki Duszorośli #1
Wydawca: Wydawnictwo Zysk i S-ka + Chimaera
Liczba stron: 440
Cena z okładki: 34,90 zł
Moja ocena: 5,5/10

Za książkę dziękuję wydawcy. 

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam o niej, ale jakoś nie żałuję. Skoro mówisz, że średnio, szukać jej nie będę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją w planach zakupowych i czytelniczych, niezależnie od tego jakie są na jej temat opinie, chociaż zapewne w paru aspektach masz rację, uwielbiam gdy w fantastyce, znajdujemy mapki, jest to pozycja wręcz obowiązkowa, trochę oklepany pomysł może drażnić, lecz w mojej karierze czytelniczej nie czytałam chyba niczego o światach zmarłych, dlatego muszę ją mieć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi czasu na średnie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie, nie, nie. Chociaż spodziewałam się właśnie przeciętności po tej książce to i tak czuję się naprawdę rozczarowana, że miałam rację. :/ Zwłaszcza, że sam motyw krainy umarłych tak ciekawie się zapowiadał! Niestety, tak jak Tirindeth nie mam czasu na czytanie średniawych powieści, dlatego tę będę musiała sobie odpuścić. Nijacy bohaterowie to granica, której nie potrafię znieść. Dla mnie kreacja postaci jest filarem podtrzymującym wszystko inne, a skoro nawala... Przykro mi. No, ale.
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń