czwartek, 26 czerwca 2014

"Blask" Amy Kathleen Ryan


"Blask" Amy Kathleen Ryan

Książki młodzieżowe mają dać mi przede wszystkim rozrywkę i dobrze spędzony czas - takie mam założenie. Propagowanie odpowiednich wartości czy wskazywanie rzeczy ważnych w życiu potrzebne było mi może parę lat wstecz, teraz ten aspekt w młodzieżówkach traktuję może bardziej jako dodatek, nie zwracam na to aż takiej uwagi, jak na samą historię - chociaż zawsze to dobrze, jeśli ten element się w książce znajduje. Jednak bez dobrej fabuły i ciekawych bohaterów powieść młodzieżowa jest automatycznie spisana u mnie na gorszą pozycję - bo nie daje mi pełnej radości z czytania i zamiast się odstresowywać, to jeszcze bardziej irytuję się przez niedociągnięcia autora. Niestety takim przypadkiem okazał się również Blask Amy K. Ryan - tytuł, który mógł być naprawdę dobrą młodzieżówką, jest po prostu niedopracowany i zamieszkały przez dziwnych, niezrozumiałych bohaterów. Kropka. 

Waverly i Kieran są młodą nastoletnią parą, mieszkańcami Empireum - ogromnego statku kosmicznego, który kilkadziesiąt lat temu wyruszył w podróż w przestrzeń, by skolonizować nową planetę - gdyż na Ziemi kończyły się warunki do życia. Wcześniej wyrusza również druga jednostka - bliźniaczy Nowy Horyzont. Oba statki mają szukać miejsca do życia dla ludzkości. Jednak nagle pomiędzy tymi dwoma machinami wybucha wrogość. Nowy Horyzont wyłania się z mgławicy i atakuje Empireum, którego załoga jest zaskoczona i nie wie co się dzieje - przecież razem mieli ponownie zasiedlić świat. Waverly i Kieran jako najstarsi z młodzieży znajdą się w samym środku niebezpiecznych wydarzeń. Tylko czy uda im się przeżyć i ocalić ich bliskich? I co spowodowało tę brutalną ofensywę ze strony ich pobratymców? O tym już opowie Wam pisarka i jej Blask... 

Lubię takie space-opery: statki pokonujące niezmierzone galaktyki, kosmiczne potyczki, życie ludzi na takich jednostkach itd. Wszystko to jest bardzo interesującą kwestią, a że o Blasku czytałem nawet pochlebne opinie, to nic nie stało na drodze do tego, bym się za tę powieść zabrał. Jednak już na dwunastej stronie czekał mnie niemały ZONG!, gdy zobaczyłem zdanie: Nowy Horyzont wystartował czterdzieści trzy lata temu, o cały rok świetlny wcześniej niż Empireum [...]. Napisać w książce science-fiction, że lata świetlne to jednostka czasu... Nieźle zaczynasz, kobieto! - pomyślałem. Jeśli ktoś nie wie i myśli tak samo jak pisarka, to lepiej żebyście sobie uświadomili przed pisaniem Waszej pierwszej książki sci-fi, że jest to miara odległości - tak przynajmniej mnie uczyli w szkole, może Amy Ryan otrzymała inne wykształcenie... 

Później wraz z tą pozycją zaliczałem jeszcze kilka innych, donośnych ZONGów - gdy obserwowałem zachowania bohaterów lub kolejne fatalne posunięcia fabularne pisarki. Trójkąt miłosny zdecydowanie tej powieści nie był potrzebny, można było się zamiast tego skupić trochę bardziej na życiu ziemskim niektórych starszych członków załogi lub bytowaniu na Nowym Horyzoncie. Idealnym posunięciem byłoby też uśmiercenie Kierana w jednym z pierwszych rozdziałów książki - aby potem nie musiał już katować czytelników swoją niezrównoważoną, idiotyczną osobowością. Za to nawet polubiłem Waverly - dokonała odważnych rzeczy i z pewnością bez niej Blask byłby jeszcze o połowę mniej interesujący. Bowiem ta powieść może się poszczycić dodatkowo jedynie intrygującymi postaciami pobocznymi, plastycznymi opisami i poszczególnymi wątkami, których zalążki zostały tu zawarte i najprawdopodobniej będą kontynuowane w następnych tomach. Nie wiem jednak, czy naprawdę chcę je poznać. Bo z jednej strony ta historia może się ciekawie rozwinąć, ale z drugiej istnieje ryzyko, że zmierzę się z kolejnym średniakiem i niewykorzystanym potencjałem, który tak dał mi się we znaki w Blasku, kosmicznej odysei-niewypale. Chociaż już pewne aspekty z tego tomu zaczęły mi umykać w niepamięć, więc może zapomnę o całej gwiezdnej serii i zabiorę się za inne pozycje. W końcu rynek księgarski tyle mi ich oferuje... 

Czy więc warto wybierać akurat tę książkę, skoro na półce otacza je mnóstwo innych, być może lepszych? Po jej przeczytaniu stwierdzam, że nie. Nie warto. Jednak czy całą serię opłaca się poznać - dowiem się dopiero z czasem. Lub nigdy. 

Autor: Amy Kathleen Ryan
Tytuł: Blask
Tytuł oryginalny: Glow
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
Cykl/seria wydawnicza: seria Gwiezdni Wędrowcy tom I 
Wydawca: Wydawnictwo Jaguar
Liczba stron: 408
Cena z okładki: 37,90 zł
Moja ocena: 5/10

A Wy macie już swoje zdanie o Blasku?

11 komentarzy:

  1. Niezbyt lubię sci-fi, więc po tę książkę pewnie także nie sięgnę. Zwłaszcza, że Tobie się nie spodobała. Na rynku księgarskim jest cała masa o wiele lepszych książek, które lepiej nadadzą się do przekonania mnie do tego gatunku ;)

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Unicestwienie" Jeffa VanderMeera polecam! :) A jeśli chodzi a takie science-fiction z kosmosem w tle, to "Grillbar Galaktykę" Mai Lidii Kossakowskiej.

      Usuń
  2. Szczerze? To właśnie dzięki Tobie usłyszałam o tej pozycji. Sci-fi lubię, nie wiem jednak czy chciałabym przeczytać tę ksiażkę. Dzięki za szczerą recenzję, teraz wiem żeby skupić się na innych pozycjach. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może z tą jednostką odległości i czasu to była pomyłka tłumacza... chociaż to trochę naciągana teoria. Jeśli chodzi o science fiction, to nie wiedzieć czemu większość słabych autorów zabiera się właśnie za ten gatunek, podciągając to pod lekturę dla młodzieży... bez sensu.

    Natomiast zgadzam się w 100% z tym, że książka młodzieżowa, którą czyta człowiek do młodzieży już się nie zaliczający musi mieć dobrą historię, bo na resztę taka osoba patrzy w mniejszym stopniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, bez sensu. A sci-fi to wcale nie taki prosty gatunek dla nieobeznanego autora.

      ;)

      Usuń
  4. Książkę oceniłam trochę lepiej (6/10), ale fakt - bohaterowie też mnie wkurzali, a najbardziej Waverly i Kieran, bo raz robili coś nawet okej, a za chwilę coś tak głupiego,że agr. Nie pamiętam dużo, ale był jakiś trzeci i to on chyba był według mnie najbardziej ok. No i inne postaci te poboczne. Też jestem ciekawa czy przeczytam kolejną część, chociaż jakoś nie bardzo mi się chce. ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seth był średni, autorka go zrobiła na takiego debila i właściwie strasznie tę postać sprataczyła. I "Iskry" pewnie nie przeczytasz, znając ciebie. :D

      Usuń
    2. No ale i tak był najfajniejszy, chociaż pod koniec chyba już nie, nie pamiętam. Nie pisz tak, może przeczytam :C

      Usuń
  5. Zapowiadała się ciekawie, ale po Twojej recenzji mam mieszane uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam ją i mam identyczne odczucia! Tyle tylko,że ja sięgnęłam po następny tom. Na początku wydawało mi się,że będzie lepiej,ale potem...

    OdpowiedzUsuń