sobota, 15 marca 2014

Camelot - sezon 1


Na pewno znacie legendy arturiańskie - nawet jeśli nie dokładnie, to z pewnością już o nich słyszeliście. Król Artur, czarodziej Merlin, Ginewra, rycerze okrągłego stołu. Opowieści z tego kręgu są ciekawe i cieszą się dość sporą popularnością na całym świecie, dlatego dzisiejsi twórcy chętnie z nich czerpią, odnawiają i uwspółcześniają dawne motywy. Macie więc może ochotę na odświeżoną historię o Camelocie?

Gdy król Uther, władca Brytanii, umiera, nad krajem zaczyna wisieć widmo chaosu. Czarodziej Merlin postanawia obsadzić na tronie Camelotu młodego chłopaka, Artura, który okazuje się być synem zmarłego władcy. Ma on przed sobą bardzo trudne zadanie: musi zaprowadzić porządek w kraju i umocnić go, a także przekonać ludzi, że zasługuje na miano króla. Nie będzie to jednak takie łatwe, bowiem jego przyrodnia siostra, Morgana, nie ma zamiaru pozwolić mu spokojnie rządzić. Wykorzysta wszystkie moce, by zdobyć koronę dla siebie. 


Na ten serial, jak zwykle, trafiłem całkowicie przypadkowo - gdzieś mignęła mi nazwa "Camelot", a że lubię wszystkie średniowieczne legendy i ogólnie takie klimaty bardzo mi podchodzą, to kliknąłem i zacząłem oglądać. Kilka pierwszych odcinków nie było jednak dobrych - wychodziło raczej średnio, efekty specjalne miejscami kulały, a gra aktorska Jamiego Campbella Bowera (lub może bardziej mimika jego twarzy) wołała o pomstę do nieba. Sama historia też nie była szczególnie ciekawa, właściwie nic się nie działo, z epizodu na epizod to samo. Na szczęście mniej więcej w połowie sezonu następuje przełom i opowieść zaczęła bardziej wciągać, akcja się rozkręciła, a intrygi przybrały na sile. I wreszcie jako-tako dobrze się ogląda, a liczba odcinków do obejrzenia kurczy się dość szybko.

I pod koniec naprawdę było mi szkoda, że jest ich tylko 10 - no i że nie będzie nowych sezonów, pierwszy jest bowiem jednocześnie ostatnim. Fakt, Camelot nie jest jakimś niesamowicie wyjątkowym serialem, ale nie jest też kompletną porażką, dlatego bardzo chętnie obejrzałbym dalsze przygody Artura, zwłaszcza, jeśli trzymałyby poziom tych końcowych z pierwszej serii. Widzę też w tym serialu duży potencjał, który można było rozwinąć - opowieść jest bowiem ciekawa, potrzeba jej tylko nieco lepszego wykonania.


W Camelocie można zobaczyć kilka ładnych widoczków, które miały zagrać dawną Anglię - lasy, zielone wzgórza, nadmorskie klify. To wszystko jest ładne, cieszy oko, jednak jakoś tam nie pasuje. Brakuje im pewnej tajemniczości, lekko magicznej aury pradawnej krainy. Co prawda mnie nie przeszkadzało to jakoś szczególnie bardzo, aczkolwiek było zauważalne i można było te krajobrazy przedstawić nieco lepiej - zapewne wiązałoby się to z większymi kosztami, jeśli jednak chcemy otrzymać naprawdę dobry serial, to chyba na takowe musimy się przygotować.

Nie umiem jednak ustosunkować się do bohaterów. W niektórych przypadkach aktorzy zostali dobrani bezbłędnie (Eva Green w roli Morgany, Tamsin Egerton jako Ginewra czy Peter Mooney grający Kay'a, przyrodniego brata Artura), ale są też role złe, w przypadku których według mnie obsada powinna się zmienić (Artur, czyli Jamie C. Bower, Joseph Fiennes będący Merlinem lub Claire Forlani, czyli serialowa królowa Igraine). Ciężko mi więc jednoznacznie osądzić, czy postaci to zaleta bądź wada Camelotu - jednym dana twarz pojawiająca się na ekranie będzie odpowiadała bardziej, innym zapewne mniej. O tym aspekcie omawianego serialu polecam przekonać się samemu - jeśli lubicie głównego aktora, to zapewne będziecie wniebowzięci, mnie jednak nie przypadł szczególnie do gustu, ale na upartego jego osobę dało się zdzierżyć.

Ogółem: nie uważam Camelotu za serial słaby. Mimo że początek może taki był, jednak z czasem zacząłem się przekonywać i pod koniec żałowałem, że przygoda z tą produkcją tak szybko dobiegła końca. Aktorzy nie są może w 100% dobrze dobrani, a realia perfekcyjnie przedstawione, jednak sama opowieść, intrygi i zwroty akcji są całkiem wciągające. Jeśli lubicie legendy arturiańskie i nie przeszkadza Wam trochę inne ich przedstawienie, to polecam ten serial. Nie jest on długi, więc można go szybko obejrzeć w przerwie między oglądaniem innych. Co prawda nie jest to twór zachwycający, ale z braku innej rozrywki można się z nim zaznajomić.

Zdjęcia pochodzą z serwisu Filmweb.pl.

Camelot, sezon 1. - ostatni (10 odcinków), 2011 r.

Aktorzy: Jamie Campbell Bower (król Artur), Eva Green (Morgana Le Fay), Joseph Fiennes (Merlin), Tamsin Egerton (Ginewra), Peter Mooney (Kay), Claire Forlani (królowa Igraine), Philip Winchester (Leontes), Clive Standen (Gawain), Diarmaid Murtagh (Brastias), Sinèad Cusack (Sybil).

 

 ***
(Przypominam o konkursie, trwa do poniedziałku włącznie!)

7 komentarzy:

  1. Jakoś mnie nie ciągnie do tego serialu. Zdecydowanie nie chce mi się nudzić przez pół sezonu, tylko dla dobrej końcówki. Do tego obsada trochę mnie odstrasza. Powiem tak, pan Jamie Cambpell Bower i ja nie za bardzo się lubimy. Moim zdaniem kompletnie zepsuł postać Jace'a w ekranizacji "Miasta kości" i chyba do końca życia mu tego nie wybaczę. No cóż, myślę, że znajdę jeszcze sporo seriali bardziej godnych uwagi :) Pozdrawiam :*

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Miasta kości" jeszcze nie widziałem, ale jeśli chodzi o rolę Jace'a, to słyszałem różne opinie. Po "Camelocie" niespecjalnie jestem przekonany do tego aktora.

      :>

      Usuń
  2. A ja Jamie'go bardzo lubię, choć nie twierdzę, że szaleję na jego punkcie (trochę już na to za stara jestem;). Jace'a zagrał fajnie, więc na Camelota się skuszę ;) Tym bardziej, że podoba mi się klimat serialu (ostatnio mam fazę na akcję osadzoną w dawnych czasach...) i chciałabym obejrzeć/poczytać coś związanego z królem Arturem ^^ Cieszę się, że trafiłam na tą notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie nie lubię, ale może jeszcze kiedyś się przekonam. :)
      O, to "Camelot" świetnie się nada. Do usług! :D

      Usuń
  3. Uwielbiam wszystko, co się tyczy średniowiecza, legend itd ;) Tego serialu obejrzałam może ze dwa odcinki i, niestety, brakło mi czasu na resztę. Mam jednak zamiar do niego wrócić, bo podobało mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Końcówka jest zdecydowanie lepsza, więc życzę miłego oglądania :)

      Usuń
  4. Zdarzyło mi się obejrzeć fragment pierwszego odcinka tegoż serialu, ale nie zdzierżyłem... Raczej cienko widzę drogę przez męki przez pół sezonu, by wreszcie zobaczyć czy naprawdę warto to oglądać :P Dziękuję, postoję... Tak jak pisałeś... Gra aktorska i efekty kuleją.

    Jednak bardzo wciągnął mnie serial o tej samej tematyce, bo mamy tam również Camelot, Artura i Merlina... A serial nazywa się "Przygody Merlina". Z początku być może też będzie ciężko to "ugryźć", ale naprawdę warto :) Ja się przy tym bardzo dobrze bawiłem, a zawiodłem się jedynie końcówką... Nie tego się spodziewałem po prostu, ale więcej nie zdradzę ;) Polecam sprawdzić ;)

    OdpowiedzUsuń