Rok czekałem, aż moje ulubione seriale powrócą, pojawiły się, a teraz znowu nic. Koniec, kolejna roczna przerwa, znowu trzeba odliczać miesiące do premier - tym razem nie trzecich, a czwartych sezonów. Mówię oczywiście o Wikingach i The Following - dwóch produkcjach, w których absolutnie przepadłem, i których to namiętnie wyczekiwałem.
Zwłaszcza Wikingów - drugi sezon był tak epicko, obrzydliwie dobry, że wraz z jego zakończeniem skończyła się też część mnie. I ooookrągły rok czekałem, aż wrócą na antenę! A teraz znowu ich nie ma! 10 odcinków to zdecydowanie za mało, jeśli mamy w nich zawrzeć życie nordyckich wojowników, ich wojny, plany, ambicje i relacje, zdrady, knowania, podboje, mitologię, romanse i wiele, wiele innych. Dlatego każdy epizod to po prostu mistrzostwo i perfekcja, z którego wylewa się nieziemski klimat, krew i masa akcji. Do tego magiczny świat i jedyni w swoim rodzaju bohaterowie, którzy śnią się po nocach. Cud, miód!
Wiedziałem, że sezonowi trzeciemu bardzo ciężko będzie pobić poprzednika, który podniósł poprzeczkę w kosmos. Nie wiem, co by się tam musiało dziać, żeby było to w stanie przebić dwójkę. I... też się to nie udało. Sezon trzeci dalej jest pełen tego, co w Wikingach najlepsze, wciąż wyzwala masę emocji, ale jednak to drugi w prawie każdym odcinku przyprawiał mnie o zawał. I to też drugi pokochałem najbardziej.
Ta seria nadrabia jednak tym, że znów wychodzimy trochę dalej. Wikingowie odwiedzili już Anglię, więc przyszedł czas na... Francję! Tym razem zabawimy się z paryżanami. I chociaż im to nie za bardzo się podoba, to wszyscy inni są zachwyceni! Ja także byłem. Mimo że podobało mi się nieco mniej niż poprzednio, to jednak wciąż twórcy potrafili dołożyć do pieca i to, co zaprezentowali, to wciąż jedna z najlepszych rzeczy, jakie można obejrzeć. Jeśli jeszcze nie zaczęliście swojej przygody z Wikingami, to nie marnujcie czasu i zabierzcie się za nadrabianie. Trzy epickie sezony czekają!
To się nazywa ekipa! #slay_życia
Na jakiś czas zostawimy jednak naszych skandynawskich kolegów i koleżanki i przeniesiemy się do współczesnego Nowego Jorku, do naszych drogich agentów FBI - Ryana Hardy'ego (Kevin Bacon), Mike'a Westona (Shawn Ashmore) i Max Hardy (Jessica Stroup). Do świata... ponownie pełnego brutalności, krwi i morderstw. No, także zmieniają się jedynie otoczenie i technologia. Ludzie zostają tacy sami. W trzecim sezonie wreszcie zachodzi gwiazda poprzednich - Joe Caroll (James Purefoy). Seryjny morderca nieco odchodzi w cień, by ustąpić miejsca nowym psychopatom. No, w końcu nowe odcinki. Czyli nowe ofiary, nowe problemy i nowe naboje w magazynkach.
Generalnie uważam, że jak twórcy The Following wypracowali sobie dobry poziom pierwszym sezonem, tak trzymają go do tej pory. Nawet jeśli postaci odchodzą, wiele się zmienia, to jednak niezależnie od tego serial ogląda się świetnie, zawsze jest w ogrom ciekawych wydarzeń, zawrotne tempo akcji i rzeczy, które potrafią zaskoczyć. I nawet jeśli jest to ciągła jatka i trup ściele się (bardzo) gęsto, to jednak równie ważna jest tu psychika morderców i... tych, którzy ich tropią - bo te umysły wcale nie są o wiele zdrowsze. Po prostu działają po innej stronie.
Tutaj mam podobne zdanie jak przy okazji Wikingów. Jeśli jeszcze nie obejrzeliście The Following, to znowu czekają na was świetne odcinki, które koniecznie musicie poznać. I nawet jeśli ten serial nie spodoba się wam tak jak mi i nie będziecie go zaliczać do swoich ulubionych, to jestem przekonany, że i tak was wciągnie i będziecie mieli ochotę tylko i wyłącznie na włączanie nowych odcinków! I brnięcie przez kryminalny świat razem z jego bohaterami. Bo przy The Following raczej ciężko o inny bieg wypadków.
Wikingowie, sezon 3. (10 odcinków), 2015 r., twórca: Michael Hirst
The Following, sezon 3. (15 odcinków), 2015 r., twórca: Kevin Williamson
Źródła grafik: wikingowieonline.wordpress.com; www.spoilertv.com
To mam co nadrabiać teraz, cały trzeci sezon Wikingów i kilkanaście odcinków TF. Chociaż pierwsze odcinki TF średnio mi się podobały, ale może potem będzie lepiej. Oby.
OdpowiedzUsuń