wtorek, 25 listopada 2014

"Takeshi. Cień Śmierci" Maja Lidia Kossakowska


Takeshi. Niegdyś Cień Śmierci. Bezlitosny wychowanek Zakonu Czarnej Wody. Błyskawiczny, perfekcyjny, niezrównany. Jednak nie dziś. Teraz niewyróżniający się wędrowny artysta, posiadający jedynie kij do podpierania się i terkoczący wózek. Próbujący poskromić swoje przeznaczenie... by jakoś żyć dalej. By nie zostać wytropionym. By nie przelać już więcej krwi. Jednak czy los można oszukać? Czy da się zwieść prawdziwą naturę? 

Skoro wędrowny kij skrywa ostrze miecza... A ręce i dusza wciąż palą się do boju... Wystarczy tylko jeden moment, żeby Cień Śmierci znów zawirował w bezlistosnym, krwawym tańcu. I żeby przygoda znów się rozpoczęła. W końcu przed przeznaczeniem nie można uciec. 

Japonia, steampunk, niebanalna fabuła, wyjątkowi bohaterowie... i klimat, który uzależnia. Po tej książce Kossakowskiej oczekiwałem dużo. Zobowiązywało samo nazwisko na okadce, ale też bardzo zaintrygował mnie pomysł, bo w końcu mało jest tak barwnych i ciekawych kultur jak te Dalekiego Wschodu. I nie pomyliłem się. Maja Lidia Kossakowska uraczyła mnie świetną, wyjątkową, brutalną i szlachetną zarazem przygodą. 

"Obcy postąpił tylko o krok, jeden krok, tuż pod opadającą pałką, a błękitny płomień ostrza musnął tors Małego. Bandyta poczuł klepnięcie w ramię, jakby miecz pragnął go pocieszyć czy uspokoić, a potem serce miał już pełne niebieskiego, zimnego ognia. Żal, smutek i strach wylały się z niego nagłą falą czerwieni i nie zostało nic prócz pustki". 

Takeshi. Cień Śmierci to po prostu dobra książka, która potrafi dostarczyć wrażeń na najwyższym poziomie. Mnie urzekła przede wszystkim miejscem i klimatem. Azja Kossakowskiej jest brutalna i bezlitosna niczym ostrze miecza, ale jednocześnie urzekająca, piękna i nieco tajemnicza. Przyciąga jak magnes i nie puszcza aż do ostatniej strony. 

Jednak ta książka to przede wszystkim główny bohater. Spokojny, wyrafinowany, bezlitosny i precyzyjny. Jak śmierć. Jednocześnie walczący z własną naturą, kryjący się przed gniewem mistrzów, bo wybrał to, co uważał za słuszne. I właściwie przez wszystkie rozdziały Takeshi był mi obcy, nie czułem z nim szczególnej więzi - aż do końca książki. Wtedy uświadomiłem sobie, że bez Cienia Śmierci ta książka nie byłaby nawet w połowie tak dobra. 

Język Kossakowskiej też robi swoje. Może i nieco, odrobinę poetycki? Na pewno bardziej barwny i... ciekawszy, niż to zazwyczaj w fantastyce jest. Jednak przez to wyjątkowy, i nawet jeśli czasem pewnie elementy są rozwlekłe, to wciąż czyta się świetnie, bo autorka porywa słowem i przygodą, którą kreuje. 

Po przeczytaniu Takeshiego czułem jednak pewien niedosyt. Nie była to książka idealna, jakby specjalnie pozbawiona pewnych szczegółów, które by ją dopełniły. Ale pierwsze tomy czasem mają to do siebie, że muszą czytelnika wprowadzić w dany świat, by później już iść na całego. I choć uczucie niedosytu po zakończeniu jest, to mam nadzieję, że dalsze części serii to wypełnią. 

Pewnie nie wszystkim przypadnie do gustu pióro Kossakowskiej lub fabuła, jaką tutaj tworzy. Być może nie wszyscy lubią Japonię czy steampunk. Jednak... czasem warto zaryzykować. Dla mnie jest to świetna powieść, która zawsze będzie mnie do siebie przyciągała niepowtarzalnym klimatem i bohaterami. Pięknie usnuta, bogata, ciekawa historia. Wyczekuję kolejnych części.

Autor: Maja Lidia Kossakowska
Tytuł: Takeshi. Cień Śmierci
Rok wydania: 2014
Cykl/seria wydawnicza: tom 1
Wydawca: Wydawnictwo Fabryka Słów
Liczba stron: 448
Cena z okładki: 39,90 zł
Moja ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Nie znam jeszcze twórczości Kossakowskiej, ale wiele dobrego słyszałam już na temat jej książek. Dziś poszukam w bibliotece którejś z nich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kossakowska ma świetne pióro. Japonia - już samo słowo mnie przyciągnęło do tej książki. Dziękuję za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń