czwartek, 13 listopada 2014

"Wirus" Guillermo del Toro & Chuck Hogan

W literaturze popularnej niektóre tematy są na tyle wyeksploatowane i wszechobecne, że potrzeba dużej pomysłowości i polotu, by stworzyć coś oryginalnego na danym poletku. Wampiry zdecydowanie mają ten problem. Mimo że w ostatnim czasie odchodzą w cień, to jednak wciąż jakiś przesyt nimi jest. Wirus również opowiada o tych kąśliwych istotach. Jednak del Toro i Hogan... mieli własne wyobrażenie o wampiryzmie. Czy jednak wystarczająco dobrze je wykorzystali? 

Cała historia rozpoczyna się w Nowym Jorku, gdy na lotnisku JFK ląduje samolot z Europy. Przewoził wielu pasażerów, jednak po zatrzymaniu nikt z maszyny nie wysiada. Nie można nawiązać z nikim kontaktu, wszystkie okna są zasłonięte, a drzwi szczelnie zamknięte. I wtedy do akcji wkracza główny bohater książki - Ephraim Goodweather. Specjalista od chorób zakaźnych zostaje wezwany na miejsce lotniska, gdyż władze obawiają się, że na pokładzie wybuchła epidemia... 

...co, wydaje się, nie odbiega wiele od prawdy, bo gdy w końcu Ephowi udaje dostać się do środka, zastaje on jedynie czerech żywych pasażerów, którzy nic z podróży nie pamiętają. Jednak w samolocie nie ma jakichkolwiek śladów paniki czy walki. Ludzie wyglądają, jakby po prostu zasnęli w trakcie lotu. A jednak nie wykazują żadnych oznak życia. Władze i główny bohater stają więc przed ogromną zagadką - co spowodowało nagłą śmierć tylu osób? Jednak już wkrótce mają się przekonać, że czeka ich coś gorszego, niż niewyjaśniona śmierć pasażerów... A co? I jaki związek ma z tym historia pewnego polskiego szlachcica oraz Żyd, przebywający niegdyś w obozie zagłady w Treblince? Tego już musicie doszukać się sami. 

Co bystrzejsi pewnie już domyślili się, jaki związek ma tytuł książki z fabułą. Wampiryzm rozprzestrzeniający się niczym wirus to pomysł może nie genialny, jednak w połączeniu z przedstawieniem tych istot (o którym dowiecie się dopiero z lektury), daje ciekawą, i jeśli nie oryginalną, to chociaż wyróżniającą się na rynku, całość. 

Oprócz pomysłu spodobali mi się również bohaterowie. Byłem zaintrygowany historią wyżej wymienionego Żyda, przyczynami pewnych jego działań, celami oraz pomysłami. Polubiłem też determinację innych postaci, ich zawziętość i odwagę oraz szczere więzi i relacje między nimi. To, jak się zachowywali, jak działali w obliczu zagrożenia i czym się kierowali. Autorzy postarali się przy tworzeniu ich charakterów, przez co ci bardzo dobrze sprawili się wpuszczeni w odmęty akcji i fabuły. 

Trochę jednak zawiódł mnie styl del Toro i Hogana. Książka jest napisana poprawnie, można by się jedynie czasem przyczepić do "niezbędności" pewnych opisów, jednak ogółem warsztat jest... ok. A jednak Wirus jakoś nie szedł mi stuprocentowo płynnie, nie czułem w tekście polotu czy szczególnego zaangażowania (lub talentu) pisarzy. Powieść jest napisana poprawnie - niby wszystko w porządku, a jednak nie porywa. 

Z wciągnięciem się w wir wydarzeń na pewno też nie pomaga częste odwlekanie przełomowych dla fabuły momentów. Mamy zapowiedź czegoś ważnego, coś ma się wydarzyć, już za chwilę... a tu jakiś nieinteresujący bełkot na trzy strony. A za nim rozdział odwlekania. I kolejny. Aż ty zaczynasz wątpić i zastanawiasz się, czy ta przełomowa chwila kiedykolwiek nadejdzie... 

Wirus mi się podobał. Lubię pomysł, dzięki któremu książka nieco wyróżnia się wśród innych o wampirach, darzę sympatią bohaterów i czuję się zaintrygowany tym, jak wszystko dalej się potoczy. Dlatego z chęcią sięgnę po kolejny tom tej trylogii. Jednak nie da się nie zauważyć, że książka del Toro i Hogana to nie dzieło idealne, a oni sami nie są pisarzami z najwyższej półki. Być może przy pisaniu następnej części poszło im lepiej - a nawet jeśli nie, to wciąż tę historię ratują pewne rozwiązania fabularne. Dlatego polecam, jeśli lubicie wampiry i nie boicie się odrobiny obrzydliwości. 

Autorzy: Guillermo del Toro, Chuck Hogan 
Tytuł: Wirus
Tytuł oryginalny: The Strain
Rok wydania oryginalnego/polskiego: 2009, 2014
Tłumaczenie: Anna Klingofer
Cykl/seria wydawnicza: Trylogia o krwiopijcach #1 
Wydawca: Wydawnictwo Zysk i S-ka + Chimaera
Liczba stron: 560
Cena z okładki: 39,90 zł
Moja ocena: 6/10


Za książkę serdecznie dziękuję wydawcy!

A tu zapowiedź serialu, który powstał na podstawie książki. Wyreżyserowany przez jednego z autorów - Guillermo del Toro, zdobywcę Oskara. :) 

8 komentarzy:

  1. Z chęcią bym tę książkę przeczytała. Ogładka mnie zachęca i fabuła i w sumie rzadko miałam doczynienia z takim nie romansowatym obrazem wampirów. Chętnie kiedyś sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki nie czytałam, ale chyba po nią sięgnę... Bardzo zachęca mnie ta nowa koncepcja wampiryzmu, z którego przecież niezwykle trudno jeszcze cokolwiek "wycisnąć". Mam tylko jeden problem - zaczęłam oglądać serial i jakoś kompletnie nie przypadł mi do gustu. Możliwe, że problem jest taki sam jak w wersji papierowej - poprawność zostaje zachowana, ale widz nie może się szczerze zaangażować w historię. Czegoś brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam oglądać serial na podstawie książki, ale mnie obrzydził i... dałam sobie spokój ;)

    http://pasion-libros.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeczytaniu recenzji nie byłem co do tej książki przekonany. Już bardziej zwiastun mnie zachęcił. Jeżeli będzie taka okazja - chętnie poznam tę powieść. Jeżeli nie, żałować nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pocieszające, że książka nie jest taka najgorsza - kupiłam ją rok temu na targach książki w Łodzi i tak leży na półce i czeka... i czeka. I chyba w końcu ją przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tym co powoduje, że mam ochotę przeczytać tę książkę jest właśnie sposób ukazania wampirów. W literaturze współczesnej bardzo często jawią się czytelnikowi jako wegetarianie bez wyrazu, dlatego w końcu chcę przeczytać coś co pokaże ich prawdziwą naturę :) A jako że Del Torro pisarzem sensu stricte nie jest to wybaczam mu te pewne niedoskonałości ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Problemem jest mniej więcej środkowa część treści stanowiąca mniej więcej 1/3 objętości książki. Dobrze czyta się pierwsze i ostatnie rozdziały, a w środku następuje stagnacja... dzieje się nie wiele i brakuje tam dobrych opisów, za to rzeczywiście jest wiele zbędnych fragmentów. Ale całościowo i tak jak dla mnie na plus.

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie jestem pewna, czy nadal mam na nią tak ogromną ochotę...

    OdpowiedzUsuń