niedziela, 14 września 2014

Tam, gdzie liczy się tylko i wyłącznie fantastyka (POLCON 2014: relacja)

Równo tydzień temu, w niedzielę, włóczyłem się jeszcze między stoiskami, salami i cosplay'erami na terenie Wyższej Szkoły Administracji w Bielsku-Białej. Czyli po prostu byłem na Polconie. Pisałem już o nim wcześniej kilka postów, bo udało mi się ten festiwal objąć patronatem medialnym. A dzisiaj przyszedł czas na zrelacjonowanie wam całego wydarzenia - już wiem (mam nadzieję), co chcę powiedzieć - co było fajne, co nie, jak ogólnie odebrałem to wydarzenie. Także... Polcon 2014 - let's do this! 



Niestety nie mogłem odwiedzić festiwalu przez wszystkie dni jego trwania (czwartek-niedziela). Czwartkowym popołudniem pojawiłem się na miejscu po szkole, jedynie by się zorientować w sytuacji i rozejrzeć. I w sumie długo tam wtedy nie zabawiłem, odebrałem wejściówkę i rozstałem się z Polconem aż do soboty... 

... kiedy to od rana mieliśmy buszować po stosiskach i panelach. Planowaliśmy (znaczy się ja i moi koledzy, żeby nie było, że używam liczby mnogiej, bo mam rozdwojenie jaźni) pojawić się albo o 11 na panelu o książkach YA, albo o 12 na self-publishingu. Tylko oczywiście Rafał - Śpiąca Królewna, musiał sobie zaspać. Godzinę. Także zanim dotarłem na dworzec, zanim przyjechał autobus (wcale nie wsiedliśmy do złego i później nie czekaliśmy na następny), to minęło... sporo czasu i finalnie pojawiliśmy się dopiero na nowościach wyd. Powergraph o 13. Było "spoko" - znaczy się ludzie przyjemni, kolega zgarnął autograf Kosika, ale trochę czasami można było się znudzić, jak mówiono w kółko o książce, której się nie przeczytało, albo która w ogóle nie wyszła. Ale i tak pozytywnie. 




Następnie ruszyliśmy do auli na "Panel o SF YA", który prowadziła Katarzyna Czajka, czyli Zwierz Popkulturalny. Był Ćwiek, Kosik, Pawlak, była Kańtoch. I było trochę o wszystkim, trochę o niczym. Generalnie o książkach dla młodzieży, czytaniu przez młodsze osoby, trendach w sc-fi dla tej grupy wiekowej i kilku innych sprawach. Luźno, niektórzy uczestnicy byli bardziej wygadani, inni mniej, ale mnie się podobało. No i mam autografy Kuby Ćwieka! 

I później mieliśmy zostać w auli na 75-lecie Batmana, ale z kolegą stwierdziliśmy, że nie będziemy się tam kisić dwie godziny, więc ruszyliśmy na Bielsko, a naszego trzeciego towarzysza, fana komiksów, zostawiliśmy w towarzystwie tego... wszystkiego. ;) 



Wróciliśmy koło 17 i mieliśmy dwie godziny wolnego do Gali rozdania Zajdli. I tu zaczynał się problem, bowiem tak w sumie to nie było za bardzo co tam przez te dwie godziny robić. Jedno stoisko z książkami, kilka z koszulkami, kubkami i innymi fantami, Oculus Rift, gry komputerowe, ale wszystkiego było tak... mało, że większość mogliśmy już zobaczyć rano, w dwadzieścia minut. Ale do tej kwestii jeszcze wrócę. W każdym razie, z braku laku, wybraliśmy się na panel Marcina "MaWro" Wrońskiego zatytułowany "Rynek książki w Polsce". Temat ciekawy, można było się dowiedzieć naprawdę wielu zaskakujących rzeczy. Prowadzący może nie powalał, ale przeanalizował rynek książki w naszym kraju wzdłuż i wszerz i przekazł tyle, ile mógł w godzinę.



Później przyszedł czas na Galę Nagrody im. Janusza A. Zajdla, czyli swoiste zwieńczenie Polconu. Już na początku przywitało nas wpuszczanie falami i niekoniecznie udane przydzielanie ludziom miejsc. Ci, którzy byli pierwsi zostali skierowani do najgorszych siedzeń, gdzieś z tyłu, a część i tak gdzieś się przecisnęła i pobiegła na drugi koniec sali. "Operacja usprawniająca" w efekcie zarobiła tylko więcej zamieszania, niż pomogła - przynajmniej w moim, uczestnika, odczuciu. Zajęliśmy jednak w miarę dobre miejsca, na środeczku, więc można było w spokoju czekać na rozpoczęcie się Gali. 

Co prawda nie została ona przygotowana ze światowym rozmachem, ale jak na możliwości było całkiem nieźle, chociaż oczywiście mogło być lepiej. Techniczni (zwłaszcza ci od świateł) się nie popisali, a o prowadzących się nawet nie wypowiem, bo, y... nie. No, just no. Zajdla za opowiadanie zgarnęła Anna Kańtoch, a za książkę Krzysztof Piskorski ("Cienioryt"). Co prawda liczyłem, że to nowy Wiedźmin zostanie uhonorowany, ale i tak gratuluję panu Krzysztofowi! (Chociaż jego powieści nie czytałem - ale przeczytam!). I tak festiwalowa sobota się zakończyła, było ciemno, jeszcze tylko wizyta w Macu... i kolejny etap Polconu odszedł do przeszłości. Zmęczony, cały dzień napędzany zieloną herbatą i batonami, niektórymi aspektami zawiedziony, ale też częścią pozytywnie zaskoczony, udałem się do domu. 



A w niedzielę Polcon dalej na nas czekał. Co prawda był to ostatni dzień imprezy, część atrakcji już się zwinęła, a panele nie były już tak urozmaicone jak wcześniej, ale wciąż było w czym wybierać. Rano znowu pochodziliśmy po stoiskach, zagraliśmy w Batmana i pobawiliśmy się w wirtualnej rzeczywistości w Oculus Rift (super sprawa swoją drogą - dostajesz gogle i jesteś w innym świecie!). 

O dwunastej stawiliśmy się na jedynym interesującym nas panelu tego dnia, czyli tym o Barwach Biedy, prowadzonym oczywiście przez Kobietę Ślimaka i Kiciputka! Wcześniej o komiksie za dużo nie wiedzieliśmy, ale już jesteśmy doedukowani i obeznani! :D Warto się było na panel wybrać, przenieść w... wyjątkowy świat Kobiety Ślimak. Generalnie to homoseksualizm, jeże, koty, kanapki i bieda. ;) A ja, a ja, a ja, a ja dostałem jeszcze od Kiciputka autografy na Nomen Omenie i Gwiezdnym Wojowniku (którego aktualnie czytam)! Awww!! Kiciputek jest świetna, mówię wam! W każdym razie: panel specyficzny, ale chyba jeden z lepszych, na jakim byliśmy podczas tegorocznego Polconu (niektóre teskty zapamiętam do grobowej deski, serio). 


IIIIIIIIIIIIiiii... festiwal się skończył. Bo zaraz po spotkaniu z Kobietą Ślimak i Kiciputkiem wyszliśmy z bydunku, stanęliśmy na chodniku i zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba już Polconowi pomachać i powiedzieć "papa". Tak też zrobiliśmy, więc już niestety nie mam następnych przeżyć do opisania. Smuteczek. Ale mam trochę do powiedzenia (a raczej do zbulwersowania się) w kwestii stoisk. 

Jak pewnie się domyślacie, chciałem na Polconie kupić kilka książek. Osobiście myślałem, że skoro loga niektórych wydawców są na informatorze i stronie internetowej festiwalu, to będą tam ich stoiska i promocje na książki, a tu... Hyhyhy. Jedno duże ("duże") stoisko obsługiwane przez dziwnego pana. Bez promocji (jeśli nie liczyć -20zł na książki Solarisa, ale mnie one w ogóle nie interesowały, sory memory), bez zniżek, wszystkie pozycje w cenach okładkowych. I ja się teraz pytam: JAK?! DLACZEGO?! Jedynie Warbook miał swój namiot, ale tam tylko -10% było. Nie oczekiwałem książek za pół-darmo, no ale kurczę, takie dwadzieścia procent chociaż! Przecież festiwal jest w przeważającej części literacki i panele oraz spotkania z autorami to jedno, ale ludzie tam też książki chcą kupić. Takie książki po promocji, a nie w cenach normalnych, bo po takie to sobie mogą pójść do Empiku... 



I to mi się nie podobało! W innych gażetach też nie było zbytniego wyboru - trzy/cztery stosika koszulkowo-przypinkowo-kubkowo-komiksowo-gadżetowe, ale poza tym nic. Chyba zbyt wiele się naoglądałem zdjęć z Pyrkonu i innych wydarzeń tego typu i mi się oczekiwania w głowie porobiły. A tegoroczna rzeczywistość była taka... uboga. No, innego słowa znaleźć nie umiem. Takie Barwy Biedy. (Może w piątek było nieco inaczej, niestety nie wiem, ale opisuję sobotę i niedzielę, a wtedy zbyt wielu wystawców niestety nie widziałem). 

Ale atmosfera była bardzo pozytywna. Dla osoby zainteresowanej szeroko pojętą fantastyką taki festiwal to gratka. Świetni cosplay'erzy (ale żałuję, że nie mogłem się pojawić w piątek na konkursie strojów!), ludzie z podobnymi zainteresowaniami, panele i konkursy na każdy temat, a do tego możliwość spotkania ze zanymi i lubianymi twórcami. To jest cały Polcon i to mi się w nim bardzo podobało! Chociaż fakt, miał on słabsze elementy i nie ma co tego ukrywać. Jednak atmosfera, miejsce (Wyższa Szkoła Administracji to był naprawdę dobry wybór - łatwo znaleźć, wygodnie, z salami nadającymi się do takich właśnie imprez), ludzie. Te aspekty czynią Polcon festiwalem udanym. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będzie mi dane się na Polconie pojawić. Bo to wszystko tam jest takie trochę nierealne, wyjątkowe, klimatyczne, tworzące inny świat... 

Jeśli miałbym streścić moje wrażenia w jednym zdaniu, to: szału nie było, ale i tak jestem zadowolony, bo festiwal fantastyczny to baardzo fajna sprawa. ;) 



(Tylko mam pewnie wątpliwości, czy byłybm zadowolony, gdybym przyjechał tam z zupełnie innej części Polski, a nie bezpośrednio spod Bielska-Białej. Bo tak coś mi się wydaje, że - niestety, mimo wszystko - nie. Szału nie było.) 



I jeszcze moje nabytki z Polconu! Nie przytaszczyłem tego ze sobą wiele, ale to raczej dobrze. Na zdjęciu informator (moje logo jest na ostatniej stronie, jupi!), przewodnik (ogrooomny), papierowa torba, przypinka z Hobbita (z loterii), zakładka na magnes od wyd. Literackie (zawsze chciałem taką mieć!) i jakaś jeszcze jedna z... czymś. Miałem tego typu zakładki dwie, ale na chwilę obecną jedna jest uznana za zaginioną. I jeszcze najfajowsza rzecz, czyli to takie do noszenia na smyczy, gdzie mogłem się podpisać! :D (I media do tego, fejm się zgadza). :3 





I z moich polconowych wrażeń to by było na tyle. Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie śmiało. A, i w ogóle - byliście na Polconie? Podobało się? ;) 

Do napisania! 


5 komentarzy:

  1. Hej, ja również byłam na Polconie a dokładniej w sobotę. Była to moja pierwsza taka impreza i ogólnie mi się podobało. Tak jak i Ty byłam na panelu o SF YA,a także na wielu innych. Jedyny panel jaki nie zbyt mi się podobał to ten o tytule "Dlaczego nie lubię Neda Starka" jednakże pokaz fajerwerków zrobił na mnie wrażenie. Również wybrałam się tam z zakupem książki, ale te ceny skutecznie mnie odstraszyły, spodziewałam się, że na takiej imprezie będą one tańsze. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Również moja pierwsza (nie licząc targów książki, ale to trochę inna bajka). No, zdecydowanie te wysokie ceny bolały. Oj, bolały...

      [Był pokaz fajerwerków? Serio? ;-;]

      Usuń
    2. Ehm, mój błąd, był fireshow co nie zmienia faktu, że było to bardzo przyjemne dla oka :-)

      Usuń
  2. Ostatnio ciągle czytam o tym Polconie i czytam i trochę mi się polepsza nastrój z każdym złym słowem i krytyce o tym wydarzeniu, zwłaszcza że strasznie cierpiałam, iż nie będę mogła w nim wziąć udziału, ale mimo wszystko... szkoda, że na aż tyle rzeczy trzeba narzekać. I zazdroszczę! Zazdroszczę ci możliwości wzięcia udziału i samego patronatu (?!) nad imprezą. :) Bo jednak poznać psychofanów fantastyki, którzy gatunek darzą równą miłością co ja, byłoby niezwykłym przeżyciem. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę, że aż nie boli serducho, chociaż mimo wszystko było fajnie. ;) I masz rację, wielka szkoda, że było tyle... minusów? wad? niedogodności? (Niepotrzebne skreślić).
      A patronat to fajna sprawa. Kontakt z organizatorami bez zarzutu, twoje logo jest na stronie i informatorze, jaki dostaje każdy uczestnik Polconu. :)

      Oj tam od razy psychofanów! :D Wielbicieli! ^^

      Również pozdrawiam!

      Usuń