sobota, 27 września 2014

"Miasto 44" Marcin Mastalerz


Młodych ludzi często próbuje się uświadomić w historii ich narodu za pomocą filmów. Zasada jest prosta: ma być ciekawie, dynamicznie i barwnie. Miasto 44 spełnia wszystkie te warunki. Tylko czy produkcja trzyma poziom? 

Stefan po zamordowaniu ojca został głową rodziny. Matka się załamała, a młodszy brat jeszcze sam sobie w świecie nie poradzi. To on musi pracować, zarabiać dla nich wszystkich, zdobywać jedzenie oraz uważać na łapanki i aresztowania. "Nie rzucać się w oczy, nie wyróżniać, przetrwać, wojna kiedyś się skończy". Według takiej zasady przebiega jego teraźniejsze życie. Jednak jedna sprawa, jeden pistolet typu Vis, jedna znajoma, mundur ojca znaleziony w szafie... i wszystko się zmienia. Zmieniają się poglądy Stefana, priorytety, towarzystwo. A wraz z nadejściem sierpnia 1944 roku zmienia się także Warszawa i jej mieszkańcy... 

Książka Miasto 44 powstała na podstawie scenariusza do filmu Jana Komasy o tym samym tytule. O produkcji tej huczy w mediach od miesięcy, mimo iż opinie są podzielone. W kinie jeszcze nie byłem, ale postanowiłem przeczytać najpierw książkę. Nie jestem fanem powieści bazujących na filmach lub grach komputerowych, jednak Miasto 44 zapowiadało się fantastycznie. Już pierwsze chwile - wyjmowanie książki z paczki, ściąganie folii, otwarcie - napełniły mnie bezbrzeżną ekscytacją. Twarda oprawa, solidny, śliski papier, masa kadrów z filmu. To wszystko dawało ogromną nadzieję na bardzo dobrą treść, która niestety taka nie była. 

Przede wszystkim przeraziło mnie trochę przedstawienie warszawskiej młodzieży w obliczu wybuchu powstania - wszyscy pełni radości, podniecenia i lekkości. Ten zryw narodowościowy traktowali jako okazję do zaimponowania kolegom i zdobycia dziewczyny. Ubierali biało-czerwone opaski z myślą "To będzie świetna przygoda! Postrzelam sobie, pobiegam, a za chwilę i tak wejdą Ruscy". Beztroska, uśmiech, spontaniczność. Powstanie miało trwać maksymalnie 3 dni, a oni wreszcie zyskiwali okazję, by zemścić się na Niemcach. I wiadomo, mieli prawo się cieszyć. Jednak jeśli naprawdę podchodzili do tego w ten sposób - na luzie, prawie że bez stresu, to nie dziwię się, że ten wyczyn przyniósł tyle strat. 

Miasto 44 wydaje mi się za bardzo młodzieżowe. Język, zwroty (np. zdarzyło się porównanie do Alicji w Krainie Czarów). Książka opowiada o młodych ludziach i też po części jest do nich kierowana, jednak często miałem wrażenie, że historia jest na siłę upraszczana, odmładzana, pozbawiana emocji i głębi. Szkoda. 

Marcin Mastalerz nie potrafił też mną wstrząsnąć. Przedstawiał ogrom zniszczeń, krwi i cierpienia, które towarzyszyły powstaniu, tragedię Warszawy i wszystkich jej mieszkańców, jednak, nie licząc kilku sytuacji, Miasto 44 mnie nie poruszyło. Chyba jest zbyt lekkie, zbyt łatwe w czytaniu. Gdzieś przy upraszczaniu, okrajaniu jej tak, by młodzieży jak najlepiej się ją przyswajało, została przekroczona granica - delikatnie, ale jednak. Ta linia między "podaniem ważnych i strasznych rzeczy przystępnie" a "napisaniem prostej młodzieżówki z powstaniem w tle" została zachwiana. Takie mam wrażenie, bo gdy myślę o tej książce, to nie czuję prawie żadnych emocji. A tak zdecydowanie nie powinno być. 

Młodość - to dominuje w Mieście 44. Młodzież w wieku licealnym, dwudziestoparolatkowie - ich losy i ich cierpienie jest opisane na łamach tej książki. Dzieje powstania, organizacja, przebieg... te aspekty są gdzieś w tle. Ważne, ale nie tak, jak opowieść o tych walecznych, bohaterskich ludziach - mimo iż początkowo nieprzygotowanych, beztroskich i nieświadomych. Teraz łatwo mi oceniać, bo żyję bezpiecznie w XXI wieku i ich początkowe nastawienie wydaje mi się głupotą, jednak nie wiem, czy byłbym w stanie dać tak wielkie świadectwo odwagi jak oni. I ta książka chociaż to uświadamia. Mimo wszystkich wad mam nadzieję, że kogoś w moim wieku, młodszego, starszego, Miasto 44 poruszy i da do myślenia. Uświadomi w historii, jeśli nie zdołała tego zrobić pani z historii - i nie ważne, czy będzie to książka, czy film. Liczy się to, by nakłonić tych niechętnych do zapoznawania się z przeszłością Polski, która ma w sobie więcej akcji i dynamiki niż niejedna hollywoodzka produkcja. 

Miasto 44 to pozycja napisana prostym językiem, momentami wypruta z emocji, którą czyta się szybko i lekko. Pięknie wydana, zapewnia masę doznań wizualnych. Nie przypadła mi do gustu tak bardzo, jak na to liczyłem i nie poruszyła mnie w ten sposób, w jaki miałem nadzieję, że to zrobi. Może dlatego, że lubię historię i znałem przebieg powstania warszawskiego? Że ta pozycja mało wniosła do mojego poglądu na ten tragiczny w skutkach zryw? Pewnie tak. Pewnie przez to jest 6/10, a nie na przykład 8. Ale i tak polecam. Zwłaszcza tym, którzy za wiele książek nie czytają, a pojęcie o sierpniu 1944 roku mają nikłe. Gdzieś tam tę książkę zapamiętam, chociaż mnie zawiodła. 

Teraz mam tylko nadzieję, że film dostarczy mi wrażeń. Bo losy bohaterów już znam. 

Autor: Marcin Mastalerz
Tytuł: Miasto 44
Rok wydania: 2014
Cykl/seria wydawnicza: -
Wydawca: Dom Wydawniczy PWN 
Liczba stron: 352
Cena z okładki: 44,90 zł
Moja ocena: 6/10


6 komentarzy:

  1. To Cię zawiodę, bo film również pozbawiony jest emocji i skierowany głównie na rozmach i efekty specjalne. Dodałem recenzję, więc jak byś chciał więcej informacji to zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie podobno żyjący jeszcze powstańcy dosyć pozytywnie mówią o filmie (a więc i książka pewnie im się podoba) - właśnie tacy byli ci młodzi ludzie: radośni, pełni nadziei, butni. Z jednej strony czekali na sowietów, a z drogiej gdzieniegdzie przebijała myśl, że przy gościach ze wschodu wcale nie będzie lepiej. Ale mniejsza z tym - ta książka mimo wszystko to nie moja bajka, ale film może kiedyś obejrzę tak z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem właśnie wypowiedzi powstańców o tym filmie i trochę mnie to podbudowało, no ale... Wiedziałem, że podchodzili do tego z zapałem i nieprzygotowani, jednak myślałem, że byli trochę bardziej zmobilizowani i myśleli "strategicznej". Będę musiał jeszcze o tym poczytać. :)

      Usuń
  3. Chciałabym bardzo obejrzeć ten film, a następnie przeczytać tę książkę, bo uwielbiam taką tematykę.
    Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, jak ja nie znoszę jak autorzy na siłę robią z książki młodzieżówkę. Strasznie irytujące, bo później wszystko wychodzi sztucznie, szczeniacko i bardzo naiwnie. :/ Jeśli dodatkowo książka jest wypruta z emocji, a podejście do wojny bohaterów jest takie, a nie inne... Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, bym sięgnęła po tą książkę. Film - jak najbardziej mam w planach obejrzeć, ale powieść jako taka mnie niezbyt ciekawi, zwłaszcza po tym co u ciebie przeczytałam...
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie. Ja rozumiem robić z książki coś przystępnego dla młodych ludzi, ale nie przesadzajmy.
      Zrobiłem wyjątek dla "powieści na podstawie scenariusza" i troszkę nie wyszło, więc chwilowo nie planuję dalszych eksperymentów w tym kierunku. Także się nie dziwię, że nie chcesz sięgać po "Miasto 44". :3

      Również pozdrawiam!

      Usuń