piątek, 28 lutego 2014

Wikingowie - sezon 1



Surowa, targana wiatrami Północ. Życie tamtejszych mieszkańców wcale nie jest łatwe. Codzienne trudy, zmaganie się z nieubłagalną naturą i bezwzględnymi bogami. Ludzie potrzebują nie tylko hartu ducha, ale również ciała, by sprostać życiu w Skandynawii. To stamtąd wywodzą się nieustraszeni, wielcy wojownicy - wikingowie. Ragnar Lothbrok to jeden z nich. Nie jest jednak byle jaką kupą mięcha z toporem, ale błyskotliwym i sprytnym człowiekiem. Zauważa szansę, by splądrować ziemie położone na zachodzie i odnieść z tego o wiele większe korzyści, niż z kolejnej wyprawy w przeciwnym kierunku. Tyle, że nie ma poparcia - miejscowy jarl Haraldson myśli zupełnie przeciwnie i nie ma zamiaru pozwolić Ragnarowi na wyprawę w nieznane. Lothbrok nie jest jednak typem człowieka, który uważałby taki zakaz za realną przeszkodę w dojściu do celu. I jarl doskonale o tym wie...

Pewnego dnia, bezsensownie buszując po Internecie (jak to mam często w zwyczaju), natrafiłem na informacje o serialu. Serialu, który zwał się Wikingowie. Podobno popularny. Podobno wciągający. Podobno warto zobaczyć. A i logo jest ładne, no to czemu nie... Wyguglowałem, włączyłem. Na początku jednak nie porwało. Pierwszy odcinek obejrzałem w dwóch częściach, bowiem za pierwszym razem musiałem przerwać w połowie, bo nudziłem się naprawdę srogo. Ale że smutno mi było, iż zostawiłem to wszystko tak byle gdzie, to wróciłem. Zobaczyłem do końca, nawet się drugi epizod po drodze napatoczył. I nawet coś zaczęło się dziać, nawet było ciekawie, to też szybko zabrałem się za odcinek trzeci. I jak już się wtedy Wikingowie pojawili, to zostali aż do następnego dnia. Wiecie, herbatka, ciasteczka, grabieże - te sprawy.


Bo wtedy też akcja naprawdę się rozkręciła i jakoś szkoda było mi ich wypraszać... Aj, szkoda! No a pierwszy sezon ma tylko dziesięć odcinków i o ile na początku mi się dłużyło, to później już o czymś takim nie było mowy. Ragnar wypłynął i dotarł do wybrzeży Anglii, gdzie narobił sobie niemałych zatargów z tamtejszym władcą. Było kilka potyczek, można było zobaczyć umiejętności bojowe wikingów, ich siłę, odwagę i zawziętość. Wszystko świetne nagrane, zmontowane i przedstawione. Tylko usiąść i oglądać!

Wikingowie dają dużą porcję rozrywki, świetnie zajmują czas i na pewno nie nużą, gdy już tylko przebrnie się przez początek. Oprócz tego zapewniają też dużą porcję wiedzy na temat życia wojowników, ich zwyczajach codziennych i odświętnych, wierzeniach i przekonaniach. Wiele można się nauczyć, zobaczyć trochę wczesnośredniowecznego świata. Wszystko jest doskonale odwzorowane i bezbłędnie wypada na ekranie. Świat, który widzimy, po prostu się chłonie, historię przeżywa, a bohaterów zapamiętuje!


Właśnie, bohaterów! Bo opisując Wikingów, ciężko o nich nie wspomnieć - różnorodnych, barwnych i wyrazistych. Sam Ragnar Lothbrok jest świetną, charyzmatyczną postacią, dochodzi do tego jeszcze Floki, jego przyjaciel, szalony i pokręcony, będący jednak istnym geniuszem (zdecydowanie najlepsza postać męska), tajemniczy Rollo, brat Ragnara oraz Athelstan - mnich, który pewnego dnia staje się niewolnikiem naszego głównego bohatera, jednak z czasem członkiem jego rodziny. Jest to postać bardzo ciekawa, która z jednej strony pokazuje kogoś zupełnie obcego wkraczającego w społeczność wikingów, a z drugiej człowieka bez reszty oddanego chrześcijaństwu, który w miarę poznawania całkowicie odrębnej kultury zaczyna mieć wątpliwości co do swojej wiary. Na początku - jako mnich - może i nie był niesamowity, jednak z czasem zaczął mnie intrygować i ciekaw jestem, jak ten bohater rozwinie się w drugim sezonie. Ale Wikingowie to także postaci żeńskie - może jest ich mało, jednak ich epickość bije na głowę wszystko! Żona Ragnara - Lagertha - ma nie tylko cięty język, ale i równie cięty miecz. Siggy, żona jarla Haraldsona, na początku denerwuje, z czasem jednak doceniłem jej postać pewnego rodzaju intrygantki i mimo że dalej nie wiem, po czyjej stoi stronie, to i tak ją lubię - jak 90% osób w Wikingach. Świetne postaci w serialu, ale również idealnie dobrani aktorzy, na których grę patrzy się z czystą przyjemnością. Jest to kolejny idealny aspekt tego sezonu i koleny powód, by go zobaczyć!


Ten serial bardzo mi się spodobał. W ogóle tego nie oczekiwałem, jednak dbałość z jaką odwzorowano dawne czasy, wciągająca i zaskakaująca fabuła, świetnie wykreowani bohaterowie oraz ciekawa tematyka przemówiły do mnie i porwały bez reszty. Nie zrażajcie się nieco nudnym początkiem, bo dalej jest lepiej - znacznie, znacznie lepiej. Nawet jeśli takimi kilmatami nie jaracie się jak miasto splądrowane przez wikingów, to i tak warto zobaczyć ten sezon serialu! Ogromnie polecam i mam nadzieję, że kolejne epizody będą równie dobre, jak te!

Zdjęcia pochodzą z serwisu stopklatka.pl.

Wikingowie, sezon 1. (10 odcinków), 2013 r., twórca: Michael Hirst

Aktorzy: Travis Fimmel (Ragnar Lothbrok), Katheryn Winnick (Lagherta), Clive Standen (Rollo), Gustaf Skarsgård (Floki), George Blagden (Athelstan), Gabriel Byrne (jarl Haraldson), Jessalyn Gilsig (Siggy). 

8 komentarzy:

  1. Zauważyłam, że w dzisiejszych czasach bardzo niewielu autorów, czy scenarzystów inspiruje się światem wikingów i Skandynawii. A szkoda! Przecież ich przygdy niekiedy są bardziej interesujące niż np. średniowiecznych rycerzy zamku Camelot. Na serial bardzo chętnie się skuszę. Czasem trzeba czegoś nowego we wszechogarniającej komercji i bezpłciowości, niektórych dzieł. Pozdrawiam :*

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, nie ma wiele tego typu dzieł na rynku. Na oku mam jedną książkę - "Wiking. Dziecko Odyna" Tima Severina, ale to chyba tyle, bo nie przypominam sobie żadnej popularnej książki o wikingach, no oprócz dzieł Bernarda Cornwella w jakiś sposób powiązanych z tymi wojownikami. Filmy też można policzyć na palcach obu rąk, no ale za to jest serial ;)

      Usuń
  2. Up: A mnie właśnie takie realia nie przyciągają, stąd i nie żałuje tej tendencji ;-) Serialu nie widziałem i raczej nie zobaczę, aczkolwiek opisujesz go bardzo fajnie. Co innego jednak czytać, a co innego oglądać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby tak, ale w tym przypadku to oglądanie wcale nie jest takie złe ;)

      Usuń
  3. Bardzo fajna recenzja :) widziałem informacje o tym serialu kilka razy i za każdym razem wszyscy podchodzili do niego z entuzjazmem chyba najwyższa pora żebym i jak się z nim zapoznał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ;) Odcinków jest tylko dziesięć, więc dużo czasu nie potrzeba, także warto zobaczyć :>

      Usuń
  4. Jeśli chodzi o Wikingów to polecam "Sagę Sigrun" Cherezińskiej. Bardzo dobra książka!
    P.S. Recenzja u mnie :D
    Pozdrawiam Michał

    OdpowiedzUsuń
  5. Serial jest ciekawy i faktycznie - początek jest nudny, ale gdzieś tak od 3 odcinka robi się coraz lepiej. :) No i Floki (ochrzczony przeze mnie jako Loki) jest wow.

    OdpowiedzUsuń