piątek, 7 lutego 2014

"Kroniki Tempusu. Królowa musi umrzeć" K. A. S. Quinn

"Kroniki Tempusu. Królowa musi umrzeć"
K. A. S. Quinn

Różnorakie wynalazki i cuda techniki pozwalają dzisiaj człowiekowi na dokonywanie przeróżnych rzeczy, o których dawniej ludziom nawet się nie śniło. W XXI wieku można nawet wyruszyć na Księżyc i badać inne planety, z bliska zobaczyć gwiazdy. Da się zrobić praktycznie wszystko. Człowiek uczynił niemożliwe możliwym już w wielu dziedzinach - wciąż jednak nie może dotknąć czasu. Zatrzymać, przyspieszyć. Przeszłość może poznać jedynie za pomocą źródeł historycznych, a przyszłość to tylko wyobrażenia, senne mary. Ale co, gdyby tak wbrew wszelkim prawą przenieść się w odległe stulecie i zawitać na jeden z królewskich dworów?


Katie mieszka w Nowym Jorku wraz z mamą, byłą piosenkarką pop i Dolores, gosposią. Ta pierwsza od córki woli uganiać się za chłopami i zawierać kolejne małżeństwa, a druga oglądać hiszpańskie opery mydlane, zamiast zajmować się domem. Katie często więc ucieka w świat książek. Ma pod swoim łóżkiem własną bilbioteczkę i tam zaszywa się na długie godziny. Pewnego dnia, po powrocie ze szkoły, zabiera się za lekturę listów księżniczki Alicji, córki angielskiej królowej Wiktorii. Jednak przy jednym z akapitów zasypia i budzi się... pod kanapą w Pałacu Buckingam - w XIX wieku. Co ją tam sprowadziło, kogo pozna i jakie tajemnice będzie musiała rozwiązać? Tego dowiecie się, otwierając Kroniki Tempusu...

Od książki K. A. S. Quinn nie wymagałem dużo. Gdy sięgałem po tę powieść, traktowałem ją jako niezobowiązującą, lekką rozrywkę na jeden/dwa dni. Jest ona bowiem dość krótka, chciałem więc odbyć szybką przygodę z podróżami w czasie w tle. I tak też się stało, co prawda Kroniki Tempusu. Królowa musi umrzeć nie są idealnym tytułem czy jakiejkolwiek kategorii arcydziełem, jednak wciągają i na kilka godzin dają zajęcie. I może sama historia jest nieco dziecinna, bo bohaterzy są dość młodzi, a niektóre momenty trochę naciągane, lecz mimo wszystko jestem z lektury zadowolony - nie w stu procentach, jednak jestem.

Książkę czyta się bardzo szybko. Czcionka jest dość duża, stron stosunkowo niewiele, a treść lekka i niewymagająca zbytniego wytężania szarych komórek. Styl autorki również jest dość przystępny, chociaż momentami zgrzytał mi sposób prowadzenia narracji. Ogółem jednak Kroniki Tempusu... są całkiem nieźle napisane, biorąc pod uwagę, że jest to pierwsza książka K. A. S. Quinn.

Nieco zdziwiła mnie treść powieści. Spodziewałem się wiele o podróżach w czasie i wszystkiego, co z tym powiązane, a tymczasem otrzymałem bardziej detektywistyczną historię. Trójka młodych ludzi, których różni bardzo wiele - łącznie z epoką - próbują znaleźć przyczynę tajemniczych wydarzeń rozgrywających się w Pałacu Buckingam. Prosta opowieść, świetna dla młodszej młodzieży - można miło spędzić chwile nad rozwiązywaniem zagadki, a przy okazji poczytać trochę o wiktoriańskiej Anglii i nawet czegoś się nauczyć. Myślę, że starszym czytelnikom dzieło K. A. S. Quinn również może się spodobać, jeśli nie będą oczekiwać cudów, bo Kroniki Tempusu. Królowa musi umrzeć to pozytywna książka, nie najwyższych lotów, jednak wystarczająco dobra, żeby nie żałować czasu poświęconego na lekturę.

"- Czy przyszłaś, żeby zabić moją mamę? [...]
- Jak to, zabić twoją mamę?
- No, czy jesteś zamachowcem? Bo inaczej po co bys się chowała pod kanapę?"

Po części pierwszej Kronik Tempusu spodziewałem się czegoś innego - nastawiłem się na podróże w czasie, dostałem jednak więcej opowieści detektywistycznej. Przyszłe tomy zapowiadają przygodę związaną zdecydowanie z tym pierwszym, więc gdy będę miał ponownie ochotę na coś lekkiego i niezobowiązującego, to z pewnością sięgnę po kolejną dawkę przygód Katie. I mimo że Królowa musi umrzeć jest powieścią, z której, wydawałoby się, wyrosłem, to całkiem mi się podobała. Jeśli nie będzie się po niej oczekiwać niesamowitych wspaniałości, to można przyjemnie spędzić czas.

Autor: K. A. S. Quinn
Tytuł: Kroniki Tempusu. Królowa musi umrzeć
Tytuł oryginalny: The Chronicles of Tempus #1: The Queen must die
Tłumaczenie: Anna Rojkowska
Cykl/seria wydawnicza: Kroniki Tempusu, tom I
Wydawca: Wydawnictwo Dreams
Liczba stron: 296
Cena z okładki: 34 zł

Moja ocena: 6/10

==========
Cześć, cześć! Ta recenzja miała się ukazać trochę wcześniej, bo była w większej części gotowa już na początku tego tygodnia, ale jakoś o niej zapomniałem... No, cały ja. Ale tymczasem udało mi się przeczytać W pierścieniu ognia i został mi jeszcze Kosogłos, zwieńczenie całej historii. Aw! :3 Jak się wygrzebię z zaległości, to zaraz się za niego zabieram i wreszcie poznam całą trylogię, yay! Postaram się później napisać coś o tych książkach. A póki co... miłego weekendu, bo wreszcie jest piątek! ;)


Cześć, pozdrawiam, Rafał!

7 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tej książki

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę polecić siostrom, może im się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie dla mnie niestety. Nie mam czasu na takie odprężające, proste książki ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też jakoś nie przekonała. Ale recenzja dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm... sama nie wiem - z jednej strony brzmi naprawdę nieźle, z drugiej boję się, że nie przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja wspaniała ale książka mnie nie przekonuje :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka nadal czeka na półce i chyba jeszcze trochę tam postoi :P Jakoś nie mam nastroju na tego typu historie :D

    OdpowiedzUsuń