Lot sowy to historia młodego Dariana, osieroconego nastolatka, którego jedynym ratunkiem są mieszkańcy jego wsi. Ci oddali go na naukę do starego, niedołężnego maga Justyna i na każdym kroku przypominają chłopcu, jakim to wielkim ciężarem dla nich jest i jak bardzo powinien być wdzięczny za "łaskę", którą mu okazano. Jednak Darian nienawidzi terminowania u starego magika, tak samo jak nienawidzi mieszkańców wioski i wszystkiego, co z nią związane. Chce być jak swoi rodzice, z którymi w młodości wyprawiał się do Lasu Pelagirskiego polować na magiczne zwierzęta. Jednak na jedną z wypraw rodzice go nie zabrali... a sami już z niej nie wrócili.
Teraz Darian nie ma nic, nienawidzi swojego życia, ale nie chce okazywać słabości przy mieszkańcach Zagajnika Errolda. Często więc ucieka z lekcji i nie wykonuje swoich obowiązków, czuje się samotny i niezrozumiany. Pewnego dnia jego wioska zostaje zaatakowana przez tajemniczych i brutalnych przybyszów z północy. Chłopiec ucieka do lasu, a jego nauczyciel ginie, dając ludziom czas na ukrycie się. Teraz jednak pozostaje sprawa tego, co Darian napotka w lesie... i czy uda mu się tam przeżyć?
Pierwsze wydanie Lotu sowy ukazało się w 1997 roku, więc historia gościła już w rękach niejednej osoby. Opowieść jest jednak kierowana w stronę młodego czytelnika - nastoletni bohater, uniwersalne problemy. Podejrzewam, że starszym osobom będzie się czytało tak jak mnie, czyli przyjemnie, ale bez fajerwerków. Bo Mercedes Lackey i Larry Dixon stworzyli klimatyczną, ciekawą historię, sprawnie też posługują się piórem, więc jest to dobre, ale szczególnie dobre będzie dla młodych - takie fantasy może być niezłym początkiem z tym gatunkiem, jak i w ogóle z czytaniem książek. Jeśli tylko dziecko lubi przygody i fantastyczne stwory - do dzieła! Rozwój wyobraźni gwarantowany.
Jednak na początku Lot sowy potrafi zirytować. Przez jakieś 60 początkowych stron czytamy tylko o ciągłych problemach nastoletniego bohatera, o tym, jak on się nad sobą użala, jak to ma źle, jak wszystkich nienawidzi, jak niczego nie lubi, jak chciałby uciec, jak ma dość życia, jak to wszystko wokół jest straszne. I w kółko. Na chwilę spokój... to znowu przywołany problem sprzed kilku stron. Ciągle to samo, maglowane wzdłuż i wszerz. A później, aż do końca, skrupulatne powracanie, płacze, smutki, rozterki. Rozumiem, że Darian ma ciężkie życie, jest młody i nie do końca sobie z tym radzi. No ale ileż można... Przez to też niełatwo wciągnąć się w lekturę i niemiłe wspomnienia zostają niestety do końca.
Ciężko może też przychodzić tolerowanie Dariana. Między innymi ze względu na to, co powyżej, ale chłopak ogólnie jest... trudny. Płacz i użalanie się nad sobą to jego dieta codzienna. Dodatkowo często rozwodzi się nad tym, jak to mieszkańcy jego wioski nie byli tacy źli, jak to mógł im pomóc, jak mógł lepiej traktować swojego mistrza... podczas gdy robił to co robił. Odrobina racjonalnego myślenia, kop w tyłek, otarcie łez - i już byłoby o wiele przyjemniej. A tak Darian-ciamajda to w wielu momentach wręcz kara boska.
Jako że Lot sowy to bardziej gratka dla młodszej młodzieży, często na wiele rozwiązań można wpaść wcześniej, no i nie należy oczekiwać zbyt wielkich zaskoczeń, bo po prostu rozwoju fabuły ciężko nie przewidzieć. Czasem jest to aż zbyt proste i dziecinne, ale ma też swój urok. Jeśli zaczynaliście czytelniczą przygodę od właśnie tego typu fantasy - jak ja - to Lot sowy powinien wam przypomnieć, dlaczego wtedy polubiliście tego typu historie i czemu pokochaliście czytanie. W moim przypadku tak było, i choć ta pozycja majstersztykiem nie jest, to chętnie dowiem się, co wydarzy się dalej w świecie Dariana.
Jeśli miałbym Lot sowy krótko streścić, to powiem tak - początek dość ciężki, niełatwo się wkręcić, z czasem jednak robi się ciekawie, historia nabiera barw, pojawia się świetny klimat... ale koniec zbyt dziecinny, zbyt prosty, zbyt tęczowy. Mogło być lepiej, acz wciąż powieść Lackey i Dixona ma się czym pochwalić i na pewno znajdzie grono odbiorców, którym przypadnie do gustu.
Autorzy: Mercedes Lackey & Larry Dixon
Tytuł: Lot sowy
Tytuł oryginalny: Owlflight
Rok wydania oryginalnego/polskiego: 1997, 2015
Tłumaczenie: Katarzyna Krawczyk
Cykl/seria wydawnicza: Kroniki Valdemaru: Trylogia Sowiego Maga #1
Wydawca: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Liczba stron: 356
Cena z okładki: 34,90 zł
Moja ocena: 6/10
Za książkę dziękuję wydawcy.
Moja koleżanka zaopatrzyła się niedawno w tę książkę (a z doświadczenia wiem, że na jej nabytkach się nie zawiodę), a ja planowałam w niedalekiej przyszłości również po nią sięgnąć. Jednak po Twojej opinii chyba zmienię zdanie. Obstawiam, iż jestem młodsza od Ciebie, ale chyba wciąż za stara na tę pozycję. Poza tym sam opis bohatera zniechęcił mnie dostatecznie. Z innej beczki, bardzo podoba mi się Twój styl pisania i ogólnie cała recenzja.
OdpowiedzUsuńJa zaś zapraszam do siebie http://ksiazkowydrogowskaz.blogspot.com/
Dopiero zaczynam, ale każdy kiedyś to robił
Dziękuję bardzo! ;)
Usuń