środa, 27 marca 2013

"Wilkozacy. Krew z Krwi" Rafał Dębski

"Wilkozacy. Krew z krwi" Rafał Dębski

Recenzja tomu I - "Wlikozacy. Wilcze Prawo"

Witam serdecznie czytelników! Sequel, czyli kontynuacja jakiegoś dzieła, przedstawiająca dalsze losy poznanych wcześniej bohaterów i rozwijająca poprzednie wątki. Chyba każdy w życiu już jakiś sequel oglądał, czytał, bądź w niego grał. Zazwyczaj jednak oryginałowi nie dorównywał, prawda? Zapewne tak. Z kontynuacjami jest tak, że często są po prostu niewypałami, stworzonymi na szybko, gdy jeszcze szał po części pierwszej nie minął. Czy tak jest też w przypadku "Wilkozaków"? Oczywiście, że nie!

Tom II wilkozackiej serii powinien znacznie bardziej zadowolić miłośników historii, którzy w poprzedniej części zbyt wiele 'prawdy historycznej' nie otrzymali. Wszelakie konflikty polityczne/zbrojne znacznie bardziej się zaostrzają i nie są już, jak poprzednio, tylko skromnym dodatkiem, a jedynymi z głównych wątków. W książce pojawia się Polsko-Kozacka potyczka, jednak wydarzenia historyczne skupiają się głównie na oblężeniu przez wojska polskich magnatów Suczawy (dawniej miasto w Mołdawii, dzisiaj w Rumunii), które kiedyś naprawdę miało miejsce, a nie na Powstaniu Kozackim - mnie osobiście to nie przeszkadza, jest czymś nieznanym i ciekawym.

Co do głównych bohaterów powieści, nie zmieniają się. Tak jak przedtem, towarzyszy nam Serhij Kostenko, były chorąży kozacki, który będzie musiał ułożyć swoje życie na nowo i sprawdzić, czy może ponownie stworzyć szczęśliwą rodzinę z jego przemienioną żoną i ich dorastającą córeczką, Bohdan Chmielnicki, trapiony rozterkami i próbujący za wszelką cenę ochronić swojego syna, nad którym Kostucha zaczęła już krążyć, i oczywiście Wilkozacy, którzy będą musieli się podnieść po upadku siczy i stworzyć na nowo swoją wspólnotę.

Styl pisania pana Dębskiego również się nie zmienił, pozostaje plastyczny, wciągający i z lekką dawką humoru, czyli jest taki, jaki być powinien, z wyjątkiem jednej rzeczy, a właściwie jednego fragmentu... Bitwy Polsko-Kozackiej. W książce poległa jedna ze stron (nie mówię która, żeby nie było, że spoiler czy coś...), ale dla mnie poległ tam sam autor. Po prostu nie odczułem akcji, pewnego napięcia, które towarzyszy mi np. w powieściach Komudy. Już wiem dlaczego w poprzednim tomie pan Rafał zastosował taktykę taką, że opisał tylko początek i koniec potyczki - nie wychodzi mu to dobrze i najwyraźniej zdaje sobie z tego sprawę (lub to ja jestem taki wybredny *_*). Myślę, że z czasem nabierze wprawy i jego styl będzie całkowicie bez zarzutu, tego mu oczywiście życzę!

Książka zwraca też uwagę na różne aspekty naszego życia, na ludzką naturę. Autor przy pomocy Wilkozaków ukazuje na zasadzie kontrastu złe strony ludzi i w pewien sposób neguje niektóre zachowania. Często też wyraża swoje poglądy poprzez przemyślenia bohaterów i zwraca się jakby do czytelnika: Spójrz, czy tak nie jest? Zastanów się chwilę.

"Krew z krwi" to bezpośrednia kontynuacja wątków rozpoczętych w "Wilczym Prawie". Definicja sequela nie została zachowana - absolutnie nie można powiedzieć, że książka jest gorsza od swojej poprzedniczki, wciąż trzyma wysoki poziom. Zarówno wydanie, jak i treść. Teraz pozostaje tylko czekać na zwieńczenie "Wilkozackiej" trylogii, mam nadzieję, że będzie mi ją dane przeczytać jeszcze w tym roku.

„Nie wiedzieliście o tym? Wszyscy wiedzą, bo to ponoć wielka tajemnica.” 

Autor: Rafał Dębski
Tytuł: Wilkozacy. Krew z krwi
Cykl/seria wydawnicza: Wilkozacy - tom II
Wydawca: Wydawnictwo Fabryka Słów
Liczba stron: 327
Cena z okładki: 34,90 zł
Moja ocena: 8/10

==========
Recenzja tej pozycji miała się ukazać wczoraj, niestety nie przygotowałem sobie jej wcześniej i nie byłem w stanie sklecić niczego sensownego, ale za to wrzucam ją dzisiaj, czyli w środę (tak, bo jeszcze przez kilka minut jest środa). ;) Jutro powinna ukazać się opinia o "Kłamcy" Ćwieka, mam nadzieję, że wrzucą na czas. :3 

Przypominam o trwającym konkursie, bo na razie coś mało uczestników. Nie trzeba nic robić, tylko się zgłosić! Szczegóły tutaj.

Więc trzymajcie się, cześć, pozdrawiam, Rafał.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz