Dzisiaj na Ukrainę patrzy się z perspektywy konfliktu tego państwa z Rosją. Majdan, zamieszki, aneksja Krymu, wojna z separatystami. Wcześniej jednak nikt na to państwo za bardzo nie zwracał uwagi i mało kto próbował je bliżej poznać. Wschód to bieda, wschód to niebiezpiecznie, wschód to Rosja, a Rosja to zło... Przeciętnemu Polakowi po nocach śni się ciepła Afryka lub Zachodnia Europa, przez myśl by mu nie przeszła jakaś Ukraina. Teraz ten kraj to synonim zamieszek i walk z Federacją Rosyjską... a w rzeczywistości również kilkaset lat wspólnej historii z Polakami i Litwinami, przyjaźnie, spory i krwawe waśnie.
Jako człowiek ciekawy świata jestem otwarty na jego poznawanie. I nie chciałbym się zamykać tylko do rejonów zachodnich - bogatych, spełniających najwyższe standardy. Książka Andrzeja Kępińskiego szybko więc zwróciła moją uwagę. Przede wszystkim tym, że została napisana zanim to całe zamieszanie na Ukrainie wybuchło. Bo nie chciałem czytać o trwającym tam konflikcie, a o ludziach, tradycjach, miejscach i historii. Czyli tym, co składa się na każde państwo.