"Miasto popiołów" Cassandra Clare
Uwaga! Poniższa recenzja może zawierać spoilery względem poprzednich części serii.
Wampiry, wilkołaki, wróżki, demony, anioły... Z wizją fantastycznego świata wg Cassandry Clare miałem już okazję się spotkać, czytając Miasto kości, czyli pierwszy tom serii Dary Anioła. Książka ta bardzo mnie zaskoczyła - została napisana w czasach wielkiego szału, kiedy to powieść dla młodzieży bez istot pijących ludzką krew bądź przemieniających się podczas pełni księżyca w wilki nie było mowy. Mimo to była inna. Bardziej brutalna, ciekawsza i zabawniejsza. Paranormal love story odeszło na dalszy plan, a na przód wyforsowała się walka z demonami i rozwikływanie mrocznych tajemnic. Za to polubiłem Clare. Oczywistą rzeczą było więc, zwłaszcza gdy pojawiło się nowe wydanie, że po kontynuację też sięgnę. I tak zrobiłem, przeczytałem Miasto popiołów. A teraz? Teraz to sam nie wiem, czy naprawdę jest to coś lepszego od zwykłych romansów paranormalnych, czy po prostu to samo, jedna seria więcej do kanonu.